Z takiej ciemności kiedyś wylewały się najjaśniejsze blaski. Ślina na brzuchu, otwarte oczy, zwilżone językiem, przygryzione usta. Wylewały się, odbijając światła latarni i księżyca za oknem.
Teraz już tylko te latarnie, ale nawet okno jest inne, inne mieszkanie i księżyc też inny. Nie żeyby jakiś romantyzm. Śmiertelnicy mówią na to przeprowadzka.
Dziś z ciemności wylewa się żal i czasem jakaś wódka, kiedy są tu obcy ludzie. Dużo ich i zupełnie nie moi, ale mili, uśmiechnięci, dający na chwilę poczucie pewnej czyjości.
Czasem, kiedy dotykam mojego brzucha, kiedy kładę na nim dłoń, tak, że mały palec leciutko zanurza się w pępku, kiedy tkwię jak zwłoki w wannie z chłodną od długości tego leżenia wodą, w pozycji embrionalnej, czuję w nim pustkę. Pustkę w całym ciele.
Z ciemności wylewa się myślenie. O wszystkim co było, co jest, co będzie.
Unikam ciemności. Nie chcę.
Tak bardzo, że prawie już nie śpię.
Ciemność.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości