zwoje znad morza martwego

opowiadania, nowele, biografie, etc.
publikacje uzytkownikow
robert kobryń

zwoje znad morza martwego

Post autor: robert kobryń »

„Interpretacja Cyklu Liter



Wiele tomów napisano na temat dzieł autorstwa Marcina Rajskiego. Wydaje się, że nie ma nic do dodania. Pozwolę sobie jednak podjąć wyzwanie i odnieść się do sporów, co do znaczenia dwóch krótkich opowiadań „W hotelu Implozja” i „Kwas walproinowy”. Już tytuł pierwszego z wymienionych wzbudził kontrowersje i wywołał fale dyskusji. Polemika między szkołą anihilistyczną i introwertyczną jest najlepszym tego przykładem. Jak pamiętamy, interpretatorzy skupieni wokół pierwszego ośrodka, kładli nacisk na unicestwienie, wiążące się ze zjawiskiem implozji. Introwertycy, którego najwybitniejszym przedstawicielem był profesor Franz von Gutterstand (1), twierdzili że skoncentrować się należy na wewnętrznych doznaniach autora.
Nie chcę jednak opowiadać się, po którejś ze stron. Ten przykład miał tylko uzmysłowić czytelnikowi, jak trudno jest znaleźć i zagospodarować niszę w twórczości MR, która nie została już należycie przeanalizowana przez poprzednie pokolenia, zwłaszcza, że wyżej wymienione grupy naukowe, były głównymi, lecz nie jedynymi, które stworzyły hipotezy na ten temat. Kim są rozmówcy? Czy są to postaci ze świata wirtualnego, czy realnego? Czy może wewnętrzne głosy, które pisarz słyszał i które były efektem choroby psychicznej ?(2). Osobiście opowiadałbym się za tezą Jurija Epicka, który w swej książce „Marcin Rajski i Robert K. dwie niezależne osobowości” twierdził, że rozmówcy to fuzje osób rzeczywistych i wirtualnych.
Każdy komentator tekstów MR stąpa po niepewnym gruncie. Łatwo wpaść w pułapkę błędnej nadinterpretacji. Na dowód tego, przypomnę zawirowania w doktrynie, jakie wzbudziła tak zwana sala ćwiczeń. Gra komputerowa rozumiana była, zazwyczaj jako imaginacja w sferze psychiki autora, czego dowodem miały być głosy, które bohater słyszał w rzekomych słuchawkach. Dopiero odkrycia poczynione przez biografów MR przyniosły ,nomen omen, prozaiczną odpowiedź.(3) (Ileż to razy, nieoceniony wkład wniesiony przez badaczy życia RK pomógł nam zrozumieć pewne aspekty jego twórczości). Nie wiele da się dodać w zakresie analizy „W hotelu ‘Implozja’” . Tematyka jeśli nie definitywnie rozstrzygnięta, została wyczerpana. Nie ma miejsca na nowe teorie, hipotezy.
Inaczej ma się jednak w przypadku drugiej części Cyklu Liter(4). Nawiązać muszę do sporu komparystów (opowiadających się za porównawczą analizą obu tekstów) i przedstawicieli szkoły odrębnej egzegezy. Tu także, dyskurs utknął w martwym punkcie, bez ostatecznego zwycięstwa którejś ze stron. Panuje zgodność, jeśli chodzi o uznanie drugiej części za dużo słabszą od pierwszej. Osobiście jestem przekonany, że w słabości tkwi siła.
"Kwas walproinowy" jest opowiadaniem niezależnym od poprzedniego.(Popieram w tej kwestii odrębistów). Jest to środek, który używany był, jako stabilizator nastroju w CHAD-zie i osobowości border-line. Są to przypadłości, o które podejrzewany był MR, czy też nawet RK. Sam z resztą wielokrotnie takie aluzje czynił. Lekarstwo powodowało nie tylko unikanie stanów depresyjnych, ale także maniakalnych. Ostatnie zdanie opowiadania. „Boga już nie ma” odnosi się właśnie do braku uniesienia i możliwości latania, co jest typową przenośnią takich właśnie stanów. Całe zaś opowiadanie jest więc próbą wytłumaczenia się. MR zdaje się mówić. – „Przykro mi, czytelniku. Nie tym razem”. A jakość opowiadania jest tylko potwierdzeniem przytoczonego fragmentu.


------------------------------------------------------------
1 – w szczególności polecam jego pasjonujące opracowanie „Żarówka, a Marcin Rajski i jego implozja” – gdzie na stronach od 367 do 414 w sposób przekonujący dowodzi, że należyta wykładnia wymaga odniesienia do podstawowych założeń inżynierii elektrycznej.
2 - biografowie nigdy ostatecznie nie rozstrzygnęli, czy MR rzeczywiście cierpiał na zaburzenia psychiki, czy był to zaledwie zabieg, część stworzonego PR.
3 - wstrząs spowodowany odkryciem rodzaju i charakteru pracy zawodowej, jaki w owym czasie wykonywał RK odbił się szerokim echem, nie tylko w kręgach akademickich. Nie pozostało już wątpliwości, że sala ćwiczeń jest jej metaforą. W tym miejscu warto zacytować Piotra Wylobińskiego.-
„Róznorodność podejmowanych przez RK prac, miała kluczowy wpływ na dzieła MR. Nie potrafił wykonywać jednego zajęcia dłużej niż kilka miesięcy.Genialny umysł poszukiwał coraz to nowych wyzwań w życiu zawodowym, a w życiu artystycznym, MR ciągle innych form wyrazu.” –
„Karykatura etosu pracy” – strona 345.
4 - jest to nazwa mojego autorstwa,MR nigdy nie określił sześciu (zachowały się tylko dwa pierwsze) opowiadań jednym tytułem, co jest ważnym argumentem szkoły odrębnej egzegezy.”





Udało mi się całkiem niedawno odnależć ten tekst w archiwum. Rozprawkę napisał na zaliczenie student III roku Uniwersytetu w Harvardzie w 2251 roku. Postanowiłem przytoczyć go w całości. Dzisiaj po kolejnych latach badań wiemy, że teza postawiona przez bezimiennego studenta jest nieprawdziwa. Entuzjazm młodego naukowca, w zakresie fantazjowania, co do intencji MR ma prawo wzbudzać sympatię. Choć wymyślanie własnych nazw dla utworów mistrza, zakrawa na świętokradztwo i może rodzić niesmak. Dlaczego więc postanowiłem tekst przedstawić?
Otóż w obliczu najnowszych odkryć archeologicznych na uwagę zasługuję jedno zdanie. W ruinach Gdańska odkopano dysk twardy sprzed wieków, gdzie odkryto czwartą część cyklu. Specjaliści od starodawnej informatyki zdołali odzyskać część danych. Teraz gdy na dniach ich praca ma ujrzeć światło dzienne, powinniśmy wszyscy, którzy tak długo czekaliśmy na ten moment, powstrzymać się przed szaleństwem analiz, dysput, sporów. Nie powtarzajmy błędów poprzedników. Niech naszym mottem będą słowa studenta. –
„Każdy komentator tekstów MR stąpa po niepewnym gruncie”


prof. dr hab. Marcinkologii
dziekan Szkoły Wyższej
planeta X, układ gwiezdny Rigel
12.08.12565
Wojciech Graca
Posty: 3473
Rejestracja: 2007-10-02, 20:07
Kontakt:

Post autor: Wojciech Graca »

jeżeli starożytność to przynajmniej rok 5034
robert kobryń

Post autor: robert kobryń »

nie wiem dlaczego tak twierdzisz,
ale zmieniłem, a to dlatego, że wydaje się, że skoro w przyszłości zachowano datowanie czasu zgodne z obecnym systemem, to bardzo jest prawdopodobne, że zachowano też nazewnictwo okresów,
co za tym idzie, nie mogło być drugiej starożytności
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości