rozdarcie

opowiadania, nowele, biografie, etc.
publikacje uzytkownikow
robert kobryń

rozdarcie

Post autor: robert kobryń »

„Muszę zniszczyć potwora, którego stworzyłem” – powiedział wczoraj, gdy wracaliśmy z kolacji. Zdarzały się momenty, w których mówił do siebie. Mimo chęci zrozumienia, popartej prośbami o wyjaśnienie, zazwyczaj milczał lub zbywał mnie zdawkowymi uwagami. Tak było i tym razem.
„Pozwól, że skupię się na prowadzeniu auta, kochanie” – zakończył temat.
Po powrocie poszliśmy do łóżka. Jesteśmy razem od kliku tygodni. Jestem zakochana.
…
To była jedna z nawiedzonych przemów, w których lubował się, będąc w stanie odurzenia. Jak tłumaczył, bez znaczenia było, czy ktoś go słuchał. Wystarczała świadomość, że otaczało go grono osób i istniało spore prawdopodobieństwo, że rzeczywiście był słuchany. Okoliczności mogły na to wskazywać. W zebranej grupie, w danej chwili jedna osoba mówiła, podczas gdy reszta milczała.
„ Człowiek, który z różnych przyczyn staje się symbolem określonej społeczności, daje złapać się w pułapkę oczekiwań. Skoro jednak cechy indywidualne predysponowały do tego by urosnąć do rangi symbolu, wielce możliwe, że mimo początkowego entuzjazmu, wywołanego zaistniałą sytuacją, dalsze trwanie w powstałej konwencji staje się uciążliwe, czy nawet nierealne. Jedynym rozwiązaniem wydaje się śmierć. Z punktu widzenia społeczności oczywiście, bo istota, o której mowa, niekoniecznie musi podzielać to przeświadczenie. Bez obawy o popełnienie poważnego błędu, można przyjąć, że w dziewięciu na dziesięć przypadkach osobnik zorientowany będzie na kontynuowanie żywota w ten, czy inny sposób. Na tym etapie rozdźwięk między pragnieniami tłumu, a jednostki jest największy. Przygotowania do pogrzebu idą w najlepsze. Żałoba dawno została ogłoszona. Śmiertelnik zwleka jednak. Sytuacja robi się niezręczna. Zębatki maszyny poszły w ruch i nie wypada zatrzymywać je asocjalnym widzimisię. Samobójstwo nie może być rozwiązaniem. Nie jest to sposób, by żywa legenda przeistoczyła się w legendę martwą. Bohater stoi przed niebezpieczeństwem sprawienia zawodu po raz wtóry. Najpierw nie uniósł ciężaru bycia symbolem, teraz z kolei nie umiera. Lecz jest wyjście, które zadowoli wszystkich. Trzeba dać się pochować żywcem. Świętowanie można kontynuować, a i osoba pożyje jeszcze trochę.”
Dzisiaj rano zapytałam, co miał na myśli.
„ Nie miałem nic na myśli. Nie pamiętam dokładnie, co mówiłem. Samo mówienie sprawia mi przyjemność, a jeśli wypowiedź jest długa i zachowuje pozory logicznej całości to radość jest podwójna. W mówieniu moim nie ma poszukiwania prawdy. Poszukiwanie prawdy zostawiam ludziom ograniczonym. Skoro istnieje prawda i nieprawda, głupotą byłoby skupiać się tylko na tej pierwszej.”
Próbowałam mu przerwać.
„Wiem, o co chcesz zapytać. Czy celem moim jest wprowadzenie w błąd? Otóż nie. Kłamstwo może być formą rozrywki. Nie do tego jednak zmierzałem. Umysł ludzki tworząc pewne konstrukcje myślowe poszukuje prawdy, bo do tego zasadniczo został stworzony. Myśli są jak wody rzeki, które płyną korytem prawdy, bo tak jest najprościej.”
Spojrzałam mu w oczy. Powiększone źrenice dowodziły, że wczoraj nie ograniczył się tylko do trawki i alkoholu, jak obiecał. Cały czas bardzo go kocham. Coraz bardziej zaczynam nienawidzić.
…
Jeszcze śpi. Dotychczas myślałam, że motylki w brzuchu to tylko przenośnia. Delikatne skrzydełka muskają mnie od wewnątrz. Kochaliśmy się po raz pierwszy. Jestem szczęśliwa.
Zabrał mnie na uroczystość wręczania nagród, z których jedna przypadła jemu. Byłam dumna, że mogę być przy nim. Powiedział z rozbrajająca szczerością, że unika gal i bankietów, ale chciał zrobić na mnie wrażenie. Powiodło się. Wyczułam, że efekt miał być podwójny. Popisywał się mną w towarzystwie.
Budzi się. Chcę rodzić mu dzieci.
…
Unika mnie. Rozmowy ogranicza do minimum. Próbowałam się przytulić. Potrzebowałam bliskości. Odtrącił mnie i spojrzał z takim wyrzutem, jakbym chciała zrobić mu krzywdę. Potem pogarda, chłód i pustka. Większość czasu spędza w łóżku, śpiąc lub tylko udając, że śpi. Zrobiłam awanturę. Nie słuchał. Nie mówił. Zagroziłam, że odejdę. Milczał. Dawno powinnam to zrobić. Nie jestem w stanie mu pomóc. Dłużej nie wytrzymam. Czuję się jak wierna, odtrącona, bezużyteczna suka. Nie potrafię odejść.
…
Spacerowaliśmy po lesie całe popołudnie.
„ Gdzieś w tej okolicy pułkownik Dąbek kazał zakopać sztandar. Nigdy nie odnaleziono tego miejsca.”
Uwielbiam go słuchać, gdy jest taki podekscytowany. Jesteśmy w ciągłym ruchu. Jeździmy po wystawach, muzeach, zabytkach, restauracjach. Pieniądze wydaje, jakby miał niewyczerpalne źródło. Kochamy się, gdzie popadnie. Jest cudownie.
…
Zdradza mnie. Jestem pewna. Wydaje mi się, że jestem pewna. Gdyby był chociaż dobrym kochankiem, wiedziałabym, jak tłumaczyć te beznadziejne uzależnienie. Do sypialni przemyca kokainę albo mefedron. Wraca rankami. Rozpoznaję perfumy, w sobotę Chanel, w niedzielę Euphoria. Miałam więcej kochanków od niego, szwadrony mężczyzn. Powiedziałam to. Mężczyźni nie lubią, gdy ich partnerka jest bardziej doświadczona. Chciałam, żeby bolało. Śmiał się.
„Nie interesuje mnie twoja przeszłość. Jesteśmy dorośli. Jesteś kobietą, w dość powszechnym typie z resztą, która przez swoje całe życie była z kimś związana, z tym albo z tamtym. To naturalne. A fakt, że część tych relacji opierała się na znajomości na jedną noc, nie jest niczym nadzwyczajnym. Bardziej mnie martwi twoja obsesja na temat mojej niewierności. Nie będę się przed tobą tłumaczył. Mam nadzieję, że sobie z tym poradzisz.”
Chyba od samego początku domyślał się, że seks nie stanowi dla mnie tajemnic. Nie był o to zazdrosny. Podniecało go to, nie tylko w związku z rozkoszą, którą mogę mu dać, ale także, a pewnie przede wszystkim, ze względu na świadomość, że ma do czynienia z ladacznicą. Ladacznicą, którą nie jestem, z wyjątkiem jego wypaczonego systemu wartości, w którym pełnię taką funkcję.

…
„Czy jest dobrze?”
„Tak.”
„Przepraszam.”
„Za co?”
„Za wszystko, za co chciałbyś, żebym cię przeprosiła.”
…
Wybrał mnie. Stałam się zabawką w jego rekach. Chciałabym powiedzieć, że żałuję. Jednak dopiero teraz zrozumiałam, co czuł. Kompletnie nic. Pisanie pamiętników jest najbardziej ordynarną formą pisania, które samo w sobie jest całkowicie bezwartościowe. To była jedyna rzecz, którą mogłam zrobić. Decyzję podjęłam kilka tygodni temu. Największym problemem okazało się zakupienie broni. Spał. Uwolniłam się od niego. Wybrał mnie. Słowa przekazuje śledczym.

KONIEC
kot ka

Post autor: kot ka »

ann13

Post autor: ann13 »

eeee, no, wybuchowa końcówka mnie rozczarowała, chociaż można się rozgoryczyć, kiedy się nawet nie ma jak odejść, bo on wcale nie przyszedł;)
anty-czka
Posty: 2983
Rejestracja: 2007-02-20, 13:36
Kontakt:

Post autor: anty-czka »

To chyba jeden z najlepszych twoich tekstów.

P.S.
Gdybym była na portalu matematycznym, przeszkadzałaby mi zmiana znaków, np. > na <, albo x na:.
Na historycznym irytowałaby pomyłka w datach lub nazwiskach.
Natomiast na portalu literackim czyjakgotamzwał przeszkadzają mi błędy językowe, a dwa takie w tekście są. O.
(się niesmiało tłumaczy, by uniknąć zarzutu upierdliwości i czepialstwa gramatycznego)
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości