Chujowe odkrycie rzeczywistości.

artykuł, kronika, reportaż, polemika, felieton, recenzja, wywiad, relacja, formy dziennikarskie, wlasna publicystyka na kazdy temat

Moderator: anty-czka

Awatar użytkownika
Margot
Posty: 1288
Rejestracja: 2007-09-18, 00:26
Lokalizacja: Sheffield
Kontakt:

Post autor: Margot »

a ja lubie ten cytat z "Fantazego":

"Duchowi memu dala w pysk i poszla."

Wracajac do wolnej woli to powiem Ci, ze tubylcy na tej tu wyspie, ktora to wedlug wielu z nich nie jest Europa, sa bardzo przywiazani do posiadania odczucia, ze robia cos z wlasnej i nieprzymuszonej /jak to sie mowi w naszym krajuraju/ woli.
Nauczyli mnie, ze lepiej o nic ich nie prosic, bo wtedy czuja, ze sa pod presja. Trzeba sie tak zachowywac zeby sami ci dali to, o co ci chodzi. Sa wtedy szczesliwi.
Awatar użytkownika
fobiak
Posty: 15401
Rejestracja: 2006-08-12, 07:01
Has thanked: 12 times
Kontakt:

Post autor: fobiak »

w kraju ci nic nie dadza
a za granica zabiora

dlatego oplaca sie zachowac
choc dla siebie

















































































cnote
dajcie zyc grabarzom
Awatar użytkownika
Margot
Posty: 1288
Rejestracja: 2007-09-18, 00:26
Lokalizacja: Sheffield
Kontakt:

Post autor: Margot »

Hmm ...
ok, zgoda, w ponizszym znaczeniu:

Platon, kontynuując myśl Sokratesa podnosił znaczenie cnoty (arete) jako dzielności, szlachetności duszy. Platon wyodrębnił trzy części duszy i każdej przypisał określony rodzaj cnoty: cnotą duszy rozumnej jest mądrość i dążenie do niej oraz podporządkowanie rozumowi niższych władz człowieka ; duszy popędliwej - męstwo, a duszy pożądliwej - panowanie nad sobą, czyli wstrzemięźliwość. Te trzy cnoty podporządkowane były czwartej - sprawiedliwości, która pojawia się wtedy, gdy każda z części duszy we właściwy sposób kieruje się przynależną jej cnotą. Jest to teoria czterech cnót, zwanych niekiedy cnotami kardynalnymi od łacińskiego cardo - zawias. Życie moralne zawieszone jest na tych czterech cnotach, jak wrota na zawiasach.
Dla Platona cnota była harmonią, zdrowiem, pięknem, siłą duszy, zaprzeczeniem i przeciwieństwem wady. Była wewnętrznym stanem, który znajduje wyraz w słusznych czynach i czyni je chwalebnymi lub dobrymi.


/to jest sciagawka z Wikipedii/

[ Added: 2012-08-20, 21:39 ]
Ech ... mam slabosc do Platona. Zawsze lubilam go czytac.
W wielu miejscach mnie po prostu bawi.

[ Added: 2012-08-20, 22:06 ]
Fobiaku, jest dobrze, spoleczenstwo nas czyta; mamy juz ponad 700 wjusow.
Waldi
Posty: 546
Rejestracja: 2006-08-12, 21:05
Kontakt:

Post autor: Waldi »

Cóż po czytaniu, jeśli zrozumienie jest żadne a co gorsza strach przed wyjściem na idiotę przed 700-set, czy też wyśmianiem jest zgoła bezkresny! Tak więc cóż tu mówić o woli wolnej. Może o zniewoleniu? Można też rzec wolna moja wola i będę tu rozmawiał nic mówiąc...

ja się z panem Platonem nie zgadzam! Gdyż nie można podnosić znaczenia cnoty ona ma być sama w sobie wielką i lśniącą a jedyną jej wartością winna być prawda. Cnota ma być niezależną.
Stosując logikę nie można tu mówić o duszy rozumnej, popędliwej czy pożądliwej. Takich dusz można wymieniać wiele. A co z duszami ciemnymi? Tym sposobem z cnoty czynimy dziwkę.
Awatar użytkownika
fobiak
Posty: 15401
Rejestracja: 2006-08-12, 07:01
Has thanked: 12 times
Kontakt:

Post autor: fobiak »

jesli wolnosc jest utopia to nie ma nic wolnego, a to, ze wolnosc jest utopia nie da sie podwazyc. operujemy zludnymi pojeciami zyjac w swiecie iluzji. ani nie panujemy nad natura ani nie panujemy nad soba, wszystko nam sie tylko wydaje, krazymy jak sepy nad padlina udawadniajac, ze nasycimy nie tylko siebie ale i wszystkich pozostalych spragnionych wiedzy. chujowe odkrycie rzeczywistosci.
dajcie zyc grabarzom
Awatar użytkownika
Margot
Posty: 1288
Rejestracja: 2007-09-18, 00:26
Lokalizacja: Sheffield
Kontakt:

Post autor: Margot »

Absoluty sie Wam snia, widze. A niektorym jeszcze wladza.

Jak to dobrze, ze nie panujemy nad natura, fobiaku.
Jakis Twoj wrog moglby sprowokowac straszna burze z piorunami dokladnie nad Twoim bunkrem i pioruny by go rozwalily.
Co by sie wtedy stalo z erekcjato.eu?
Awatar użytkownika
fobiak
Posty: 15401
Rejestracja: 2006-08-12, 07:01
Has thanked: 12 times
Kontakt:

Post autor: fobiak »

juz kiedys tu pisalem: ja nie mam wrogow
wrogiem jest ten kogo nie znamy
jak go poznamy przestaje byc wrogiem
jesli ktos znany staje sie wrogiem
to znaczy, ze go wczesniej nie poznalismy
wiec nic nam nie pozostaje
oprocz pitolenia
o tym, ze mamy wroga
dajcie zyc grabarzom
Awatar użytkownika
Margot
Posty: 1288
Rejestracja: 2007-09-18, 00:26
Lokalizacja: Sheffield
Kontakt:

Post autor: Margot »

801
Awatar użytkownika
fobiak
Posty: 15401
Rejestracja: 2006-08-12, 07:01
Has thanked: 12 times
Kontakt:

Post autor: fobiak »

Margot pisze:801
In 1976, while Roxy Music had temporarily disbanded, 801 (also referred to as THE 801) got together as a temporary project and began rehearsing at Island Studios, Hammersmith, about three weeks before their first gig. The name of the band was taken from the Eno song "The True Wheel", which appears on his 1974 solo album Taking Tiger Mountain (By Strategy). The refrain of the song -- "We are the 801, we are the central shaft" -- reportedly came to him in a dream (although it has also been noted that "Eight Nought One" acrostically spells his name).
dajcie zyc grabarzom
roxy.mjuzik

Post autor: roxy.mjuzik »

i to się właśnie nazywa "chujowe odkrycie rzeczywistości"
Awatar użytkownika
andreas43
Posty: 2731
Rejestracja: 2008-11-10, 21:06
Lokalizacja: Polska - Warmia
Kontakt:

Post autor: andreas43 »

tak czy tak
to jednak ptak















z jajami
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz" - Julian Tuwim
dean
Posty: 1379
Rejestracja: 2009-02-20, 16:29
Kontakt:

Post autor: dean »

[hide]W jaki sposób zasada „wzajemnego determinizmu” pozwala pogodzić wolność woli z determinizmem.

Ani niebiańskim, ani ziemskim,
ani śmiertelnym, ani nieśmiertelnym
stworzyliśmy ciebie, tak byś był wolny za zgodą woli twojej
i honoru twego, iżbyś sam sobie był stwórcą i budowniczym.
Ciebie jedynego obdarowałem rozrostem i rozwojem,
które od twej wolnej woli zależą.
Ty niesiesz w sobie zalążek wszechżycia.

Giovanni Pico della Mirandola, Oratio de hominis dignitate


W świetle odkryć współczesnej nauki, wolna wola jako fenomen nie trzyma się już tak mocno jak dawniej. W czasach Augustyna z Hippony czy Tomasza z Akwinu odpowiedź na pytanie o jej istnienie była prosta. Wyjście ludzkości z raju było konsekwencją posiadania wolnej woli i wykorzystania jej wbrew boskiemu zamysłowi. Jeśli to prawda, że człowiek stanowi pewne dobro i że tylko wtedy może czynić dobrze, kiedy chce; musiał otrzymać wolną wolę, ponieważ bez niej nie mógłby czynić dobrze. Dlatego zaś, że używamy jej do grzechu, nie można przypuszczać, że Bóg dał ją w tym celu. A więc wystarczającą przyczyną, dla której należał się nam dar wolnej woli, jest to, że bez niej człowiek nie może żyć moralnie. To przeznaczenie wolnej woli można poznać stąd, że grzeszne użycie jej sprowadza Bożą karę (Augustyn z Hippony, 1953, str. 112).

Lecz im dalej w dzieje filozofii przez rewolucję oświeceniową, nauki Kanta, Hegla i Wittgensteina – tym mniej pewności i coraz więcej determinizmu. Słynne wittgensteinowskie „O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć” dotyczyło zarówno mówienia (czy raczej nie-mówienia) o Bogu, miłości, jak i wolnej woli. W Tractatus logico-philosophicus Ludwig Wittgenstein pisze wręcz: „O woli jako nośniku etyki mówić nie można. A wola jako zjawisko interesuje tylko psychologię” (str. 80).

Pojęcie wolnej woli nie wytrzymuje krytyki ze strony neurobiologii, behawioryzmu (w tym również genetyki behawioralnej) czy kognitywistyki. Z jednej strony dowiadujemy się, że zachowanie ludzkie jest wynikiem ścisłej relacji bodźca do reakcji, przy zdecydowanym wpływie mediatora środowiskowego czy sytuacyjnego. Z drugiej, że świadomość jest funkcją mózgu, o której bardzo niewiele możemy powiedzieć, a już najmniej, że jesteśmy w stanie nią sterować w sposób, który uprawniałby dywagacje o wolnej woli. Słyszymy, że nasze myśli powstają zanim je pomyślimy, w efekcie jeśli podejmujemy jakiekolwiek decyzje, to jedynie na podstawie puli wygenerowanej przez nas, ale – paradoksalnie - bez naszego udziału. Że w zasadzie to, co nazywać chcielibyśmy procesem decyzyjnym, dzieje się „zanim” bardziej niż „gdy wydaje nam się, że dokonujemy wyboru”. Wszystko to przypomina nowoczesną wersję koncepcji alchemików średniowiecznych o istnieniu homunkulusa – miniaturowego człowieka mieszkającego wewnątrz naszych czaszek, który myśli nasze myśli.

W końcu kognitywiści zajmujący się sztuczną inteligencją formułują stwierdzenie, że już wkrótce będziemy mieli do czynienia z robotami wyposażonymi w odpowiednio wysublimowane i złożone programy, które nie pozwolą odróżnić „aktów woli” maszyny od decyzji podejmowanych przez ludzi. Swoją cegiełkę dokładają też fizycy kwantowi, którzy obecnie mają więcej do powiedzenia o filozofii niż profesorzy na katedrach ontologii, wysuwając argument z zasady nieoznaczoności Heisenberga, wedle której nie jesteśmy w stanie określić położenia pojedynczej cząteczki elementarnej, nie wiemy więc jak się zachowa, a tym samym - będąc z takich cząsteczek zbudowani – nie mamy prawa posługiwać się pojęciem wolnej woli. I to wszystko w cieniu psychoanalitycznego podejścia, które buduje taką oto wizję, że wszystko co czynimy determinowane jest działaniem sił, o których mamy bardzo nikłe pojęcie, a już zupełnie żadnego w nie wglądu.

Przy takim opisie stanu obecnego myślenia o wolnej woli bardzo niewiarygodnie brzmią psycholodzy nurtu humanistycznego według których człowiek w nieograniczony sposób może realizować swoją wolność, dążąc do samorealizacji wybierając spośród różnych możliwości. W istocie – w kontekście rozważań o iluzji jaką jest wolna wola – można ironizować, że psycholodzy humanistyczni w latach 70. uciekli z jakiejś hippisowskiej komuny z dużymi zapasami LSD i zostali w kolorowej rzeczywistości na modłę tej, którą kreują mistycyzujący autorzy popkulturowi typu Coelho czy de Mello. Anegdotyczne może być przy tym starcie behawioryzmu z psychologią humanistyczną. Carl Rogers, jeden z przedstawicieli psychologii humanistycznej zwrócił się do Burhusa Skinnera po jednym z wystąpień tego drugiego w ten sposób: „...jeśli dobrze zrozumiałem wystąpienie dr Skinnera, to jego przekonanie, że to on zdecydował się przyjść na to spotkanie lub że wygłaszając ten referat realizuje jakiś własny cel, należy traktować jako oparte na iluzji. W rzeczywistości rysuje on pewne znaki na papierze i wydaje pewne dźwięki tylko dlatego, że genetyczne wyposażenie i przeszłe oddziaływania środowiska tak ukształtowały jego zachowanie, że wydawanie tych dźwięków jest wzmacniające, on zaś jako osoba w żadnej mierze nie bierze w tym udziału. Tak naprawdę, o ile dobrze rozumiem całą koncepcję (…), to w świetle reprezentowanego przez niego, ściśle naukowego punktu widzenia, on jako osoba nie istnieje”. Skinner miał na to odpowiedzieć: „Zgadzam się z podobną charakterystyką mojej tu obecności” (Sikora, 2004).

A mimo to wciąż silne jest pragnienie by przywrócić człowiekowi jego wielkość i godność, oderwać od wizji redukujących go do układu bodziec-reakcja, szczura laboratoryjnego czy nieco bardziej skomplikowanego komputera. Próby takie podejmuje na przykład nurt egzystencjalny z Viktorem E. Franklem i jego logoterapią, dla której pojęcie „wolnej woli” jest fundamentalne. „Logoterapeutyczna koncepcja człowieka opiera się na trzech filarach, którymi są: wolna wola, wola sensu oraz sens życia. Pierwszy z nich – wolna wola – przeciwstawia się zasadzie charakteryzującej większość współczesnych koncepcji człowieka, a mianowicie determinizmowi. Naprawdę jednak przeciwstawia się temu, co zwykłem nazywać pan-determinizmem, ponieważ mówienie o wolności woli nie oznacza absolutnie żadnego indeterminizmu a priori. Wolna wola to przecież wolna wola czlowieka, zaś wola człowieka jest wolą skończonej istoty. Wolność człowieka nie jest zatem wolnością od ogólnych uwarunkowań, lecz wolnością zajęcia odpowiedniej postawy względem tych uwarunkowań, z jakimi przyjdzie mu się zmierzyć” pisze Viktor E. Frankl (2010, str. 28). W psychologii egzystencjalnej, podobnie jak w nurcie humanistycznym, dominuje więc całościowe podejście do istoty ludzkiej – analiza idzie „od góry” i takie rozumienie człowieczeństwa proponuje, nie zaś „od dołu” - cokolwiek ten „dół” oznacza – czy to reakcję elektryczno-chemiczną na poziomie jądra migdałowatego czy zachowanie muszki owocówki, z którą gatunek ludzki dzieli znaczną część swojego DNA.

Zasadniczo, w dzisiejszej psychologii akademickiej dominują dwa podejścia do problemu wolnej woli: Zwolennicy inkompatybilizmu twierdzą, że determinizm całkowicie wyklucza wolność woli – postępowaniem człowieka sterują automatyzmy, mechanizmy nieświadome, a poczucie kontroli jest złudzeniem. Z kolei kompatybiliści nie odrzucają determinizmu, lecz twierdzą, że nie znosi on wolnej woli, definiując ją jako wolność od przymusu tak zewnętrznego, jak i wewnętrznego. Paradoksalnie wręcz – według kompatybilistów - determinizm otwiera drogę wolnej woli, pozwala jej zaistnieć, sprawia, że może się ona materializować w ludzkim działaniu. Człowiek odpowiedzialny za własne działanie bierze pod uwagę i rozważa różne czynniki determinujące jego położenie i powodujące określone konsekwencje, a wolna wola wyraża się w poznawczych możliwościach jednostki, stylach myślenia, systemie wartości, uczuciach i pragnieniach, które wywierają wpływ na jej działania. (Kadzikowska-Wrzosek, 2010).

Poglądy kompatybilistów zbieżne są z koncepcją „wzajemnego determinizmu” Alberta Bandury, który przedstawił ją w 1978 r. w słynnym artykule „The Self System and Reciprocal Determinism” na łamach American Psychologist. Zresztą, cała teoria społecznego uczenia się jest wyrazem poglądu, że wyjaśnianie ludzkiego zachowania oprzeć należy bardziej na badaniu dynamiki relacji między determinantami poznawczymi, behawioralnymi i środowiskowymi niż na statycznym rejestrowaniu tych właśnie determinant, bądź dostrzeganiu jednokierunkowych zależności między nimi. Człowiek i jego środowisko są układem kształtującym się wzajemnie i nie można przyjmować skrajnych postaw mówiąc, że albo jesteśmy bezwolnymi marionetkami w rękach sił, na które nie mamy wpływu, albo – z drugiej strony - że możemy stawać się kim tylko zapragniemy niezależnie od otoczenia i jego oddziaływań (Hall, Lindsey, Campbell, 2004).

Albert Bandura przedstawiając model wzajemnego determinizmu wskazuje na zasadniczą linię sporu między zwolennikami teorii społecznego uczenia się, a ortodoksyjnymi behawiorystami ze Skinnerem na czele, który z niezachwianą pewnością siebie stwierdzał: „Osoba nie kieruje światem, to świat kieruje osobą” stawiając tym samym determinantę środowiskową na zupełnie autonomicznej pozycji, jako siłę, która automatycznie ukierunkowuje i kontroluje zachowanie. Bandura nie zgadza się z tym podejściem tłumacząc, że ludzka interakcja ze środowiskiem nie polega jedynie na reagowaniu na zewnętrzne bodźce, chociażby z tego względu, że system poznawczy jednostki będzie przetwarzał bodźce w jedynie sobie właściwy sposób, decydując o tym które z nich w ogóle zostaną zaobserwowane, w jaki sposób zinterpretowane i czy faktycznie przyniosą jakiekolwiek skutki w postaci specyficznego zachowania. Cały aparat myślenia symbolicznego sprawia, że ludzie potrafią dokonywać wysokoabstrakcyjnej analizy angażując refleksję, tworzenie nowej jakości z dostępnych danych, a także antycypując zdarzenia, by nie cierpieć z powodu konsekwencji własnego, bezmyślnego zachowania (Bandura, 1978). A wszystko to razem działa wielokierunkowo, na zasadzie sprzężeń zwrotnych, gdzie skutek rozpatrywany może być również jako przyczyna, w zależności od przyjętych założeń, optyki i punktu przyłożenia okularu analitycznego.

Doskonałym materiałem do analizy podejścia teorii społecznego uczenia się, a zwłaszcza koncepcji wzajemnego determinizmu, jest historia niewidomej Ruth opisana przez D. A. Ashcraft w książce „Teorie osobowości. Studia przypadków” (2002). Gdyby próbować zastosować do życia Ruth perspektywę czysto behawiorystyczną można zbudować łańcuch zdarzeń składający się z ogniw bodziec-reakcja (B-R). Oto 5-letnia dziewczynka w wyniku choroby traci wzrok (B) i postanawia mimo to żyć jak zdrowi ludzie (R). W owych czasach środowisko nie sprzyjało edukacji dzieci niewidomych (B) więc Ruth nie uczęszczała do szkoły, ale skłaniała swoich braci i siostry do głośnego odrabiania lekcji (R). Tylko raz uzewnętrzniła matce żal z powodu choroby, a ta zaczęła płakać (B), dlatego Ruth nigdy więcej nie okazała smutku z powodu swej ułomności (R). Sytuacje z życia niewidomej oparte na tego typu analizie można mnożyć, lecz taki mechanizm wydaje się już na starcie zbyt uproszczony. Utrata wzroku jest bez wątpienia wydarzeniem kluczowym dla kształtu życia każdej osoby, którą to spotkało. Jednak nie u każdej z tych osób powoduje równie silną determinację do funkcjonowania na takim poziomie niezależności od narzuconych przez los warunków. Przecież równie dobrze Ruth mogła przyjąć postawę bierną wobec swojej choroby i zdać się na pomoc innych do końca swoich dni, co także wyjaśniałby układ bodziec-reakcja. Dlatego model behawiorystyczny dobrze tłumaczy CO się stało czyli mechanikę zdarzeń, mniej jednak ma do powiedzenia w kwestii DLACZEGO akurat tak się stało, a nie inaczej. Gdy nadajemy znaczenie jedynie informacjom na wejściu (utrata wzroku) i na wyjściu (wynikające z tego stanu rzeczy zachowania), pomijamy cały ludzki system poznawczy, który interpretuje bodziec, klasyfikuje jego znaczenie, bada możliwości reakcji na daną sytuację, przewiduje skutki określonych strategii behawioralnych, a także antycypuje scenariusze rozwoju zdarzeń w dalszej perspektywie czasowej.

Model determinizmu wzajemnego znacznie lepiej tłumaczy zachowanie. Weźmy za przykład sytuację, w której matka Ruth rozpłakała się gdy jej córka pożaliła się na swój stan, co w efekcie spowodowało, że Ruth już nigdy więcej nie rozpaczała z powodu niepełnosprawności. Trzy analizowane komponenty zachowania w tym przypadku to:
1) Siły środowiskowe i sytuacyjne, a więc z jednej strony trudności Ruth wynikające ze stanu, na który nie miała wpływu, a z drugiej moment, w którym zachowanie znalazło swoją przyczynę, czyli bezpośrednia rozmowa z matką i jej reakcja na rozpacz niewidomej.
2) Czynniki osobiste, a więc system Ja Ruth, jej zdolności w zakresie samoregulacji, reakcje afektywne, umiejętności przetwarzania danych ze środowiska czy wyciągania wniosków z zaistniałej sytuacji.
3) Samo zachowanie Ruth (albo raczej zaprzestanie zachowania w postaci okazywania smutku z powodu utraty wzroku) będące efektem wzajemnego oddziaływania dwóch powyższych czynników, a w dalszej perspektywie wpływające zarówno na środowisko, jak i samą Ruth i jej funkcjonowanie w świecie.

Mamy więc układ, w którym uwarunkowania zewnętrzne (płacz matki w reakcji na wybuch rozpaczy Ruth) wpływają na postawę niewidomej w taki sposób, że nigdy już więcej nie żali się na swoje położenie. Decydujące o takim zachowaniu są czynniki osobiste, czy wprost - osobowościowe. Możemy założyć, że Ruth uświadomiła sobie, że jej matka bardzo cierpi z powodu niepełnosprawności córki, czuje się bezsilna, być może obwinia się za jej chorobę... Ruth reaguje empatycznie, spycha swój żal do wewnątrz, zapewne pociesza matkę i postanawia – mówiąc kolokwialnie - „wziąć się w garść”. Bardzo możliwe, że właśnie ta sytuacja zaważyła na dalszych losach niewidomej i jej postawie wobec siebie samej i życia. A mogło przecież być inaczej. Ruth mogła w inny sposób zrozumieć łzy matki, zinterpretować je jako sygnał do litowania się nad sobą, do biernego uczestnictwa w rzeczywistości, czy wreszcie skazać się na całkowitą zależność od innych. Gdyby jednak poprzestać na takim wytłumaczeniu zachowania nadal mielibyśmy do czynienia z jednokierunkowym wektorem przyczynowo-skutkowym w relacji: środowisko-osoba-zachowanie. Konstrukt determinizmu wzajemnego zakłada zależność wielokierunkową, tak więc analiza musi podążać dalej. Zachowanie uwolnione w wyniku kluczowej rozmowy z matką zaczęło mieć bowiem wpływ zarówno na Ruth, jak i na jej środowisko. Dziewczyna uczy się przekształcać swoje otoczenie w taki sposób, aby funkcjonować w nim równie sprawnie jak osoby zdrowe - od rozpoznawania banknotów po pracę zawodową i założenie rodziny.

W przypadku Ruth, zasadniczym elementem kształtującym jej zachowanie, dokonywane wybory życiowe i sposoby pokonywania trudności było poczucie skuteczności
własnej, a więc determinanta jak najbardziej osobowościowa. Teoria społeczno-poznawcza formułuje tezę, iż cele, jakie wyznaczają sobie ludzie, w dużym stopniu zależą od tego, jaki mają obraz samych siebie, od ich aktualnych wyobrażeń na temat swoich umiejętności i swoich zdolności ich rozwijania. Fakt, iż Ruth wyznaczyła sobie tak niewiarygodnie wyśrubowany cel, jakim było funkcjonowanie nie gorzej niż ludzie zdrowi, Albert Bandura wytłumaczyłby więc silnym przekonaniem o własnej skuteczności, wyrastającego z całej struktury Ja, a definiowanym jako oczekiwania dotyczące własnej umiejętności organizowania i podejmowania działań niezbędnych do urzeczywistnienia celów (Franken, 2006). Ruth od chwili, gdy straciła wzrok, stawiała sobie cele i je realizowała – od nauki jazdy na rowerze po całkowicie samodzielną egzystencję, jedynie w szczegółach różniącą się od życia, które prowadzą zwykli ludzie. Niewiele wiemy o porażkach, których doznawała bohaterka w swoich próbach dosięgania celów, a z pewnością miały one miejsce. Lecz w istocie nie ma to większego znaczenia, bo świadczy jedynie o tym, że te jej działania, które przynosiły spodziewany skutek zbroiły jej charakter, by mogła lepiej radzić sobie z trudnościami. Właśnie o tym mówi Bandura gdy zakłada, że poczucie skuteczności własnej wpływa na inicjowanie i trwałość zachowania polegającego na radzeniu sobie (Hall, Lindsey, Cambell, 2004).

Wynika z tego, że na wpływ systemu poznawczego jednostki na percepcję i przetwarzanie bodźców pochodzących ze środowiska, wywiera w znacznej mierze ta jego część, która dotyczy Ja, ze szczególnym naciskiem na obszar samoregulacji, który kształtowany jest przez zdolność do autoobserwacji (monitorowanie siebie), procesy oceniania zgodności własnego zachowania z osobistymi standardami (samoocena) oraz reakcje na samego siebie (Hall, Lindsey, Cambell, 2004). W tym ujęciu samoregulacja rozumiana jest jako aktywność intencjonalna, jako zdolność do zmiany własnych reakcji, bez której to umiejętności ludzie byliby skazani na automatyczne uleganie czynnikom
sytuacyjnym czy wewnętrznym impulsom (Kadzikowska-Wrzosek, 2010).

Przyjrzyjmy się, wobec tego, poszczególnym elementom systemu samoregulacji Ruth:
1) Samoobserwacja. Zanim ludzie będą w stanie zmienić swój sposób postępowania, muszą sobie go uświadomić. Wymaga to monitorowania własnego zachowania, aby łatwiej było wyznaczać cele, które prowadzą do stopniowej poprawy (Franken, 2006). Możemy zakładać, że u Ruth po utracie wzroku samoobserwacja była procesem przebiegającym automatycznie – to, co przed chorobą było prostym działaniem nie wymagającym wysiłku, dla osoby niewidomej stało się ogromnym wyzwaniem, nieraz ponad siły. Stąd zapewne epizod z okazaniem żalu i frustracji, że nie potrafiła wykonywać czynności, które dla innych ludzi nie przedstawiają żadnego problemu. Pozytywnym aspektem uświadomienia sobie skali trudności z jaką miało przyjść zmagać się Ruth był cel, który sformułowała i który ukształtował jej losy – nie odróżniać się od innych, być niezależną wbrew ograniczeniom i żyć tak, jak żyją ludzie zdrowi. Stąd całe spektrum jej zachowań: od nauki jazdy na rowerze i wrotkach oraz chodzenie po płotach, przez wymyślenie sposobu na odróżnianie solniczki od pieprzniczki czy nominałów banknotów, rezygnację z psa przewodnika i białej laski po pracę zawodową. Wszystkie te sposoby okiełznania rzeczywistości zbliżały ją do celu jakim było życie tak, jak chciała – jak inni ludzie.
2) Samoocena. Wynikiem samoobserwacji i sformułowania celów jest bieżące porównywanie spójności tego, co człowiek robi z tym czego chce, a mówiąc ogólniej spójności z normami osobistymi jednostki, które powstają na podstawie informacji od innych ludzi (Franken, 2006). Informacje te musiały być dla Ruth dwojakiego rodzaju – albo traktowano ją jak osobę niepełnosprawną udzielając w ten sposób informacji, że pewnego zachowania nie opanowała jeszcze tak jak zdrowi ludzie (vide sytuacja w restauracji, gdy kelner zapytał przyjaciółkę Ruth co niewidoma chce zjeść, jakby oprócz tego, że jest pozbawiona wzroku, była także głuchoniema czy upośledzona intelektualnie), albo – gdy udoskonaliła zachowanie – nie zauważali, że jest niewidoma (dentysta, którego sama Ruth musiała poinformować o swojej „przypadłości”). Te reakcje stanowiły dla bohaterki podstawę do oceny czy zmierza we właściwym kierunku.
3) Reagowanie na samoocenę, czyli reakcja afektywna na samoocenę wyrażająca się w prostej zależności, że cieszymy się z sukcesów i martwimy porażkami. Na skutek tych reakcji wyznaczamy sobie kolejne cele lub się poddajemy (Franken, 2006). Tu wystarczy zauważyć jak wielkim powodem do dumy – nawet po latach – była dla Ruth historia z dentystą, który nie zauważył jej ułomności.

Według Bandury ludzie są wolni w takiej mierze, w jakiej mogą wpływać na przyszłe warunki, na które będą reagować, lecz ich zachowanie jest także ograniczone przez wzajemny związek między osobistymi procesami poznawczymi, zachowaniem i środowiskiem (Hall, Lyndsey, Cambell, 2004). Pogląd ten stanowi swoiste pogodzenie racji tych, którzy postrzegają ludzi jako organizmy sterowane od zewnątrz przez czynniki środowiskowe czy specyficznie sytuacyjne z argumentacją zwolenników podejścia libertariańskiego, które całkowicie neguje determinizm.

Warto na koniec tych rozważań zacytować ustęp z klasycznej pozycji „Ucieczka od wolności” Ericha Fromma (str. 47-48): „Egzystencja ludzka zaczyna się wtedy, kiedy niedobór działania przez instynkty przekracza pewien punkt; kiedy dostosowanie do przyrody traci charakter przymusu, a sposób działania przestaje być utrwalony w mechanizmach dziedziczenia. Innymi słowy, egzystencja ludzka i wolność są od początku nierozłączne. Słowo wolność jest użyte tu nie w sensie pozytywnym, wolność do, lecz w sensie negatywnym, wolność od, a mianowicie wolność od instynktownie zdeterminowanego działania. Wolność w omawianym właśnie sensie jest darem dwuznacznym. Człowiek nie przychodzi na świat wyposażony do działania tak, jak zwierzę; jest o wiele dłużej zależny od rodziców aniżeli którekolwiek ze zwierząt, a jego reakcje na otoczenie są wolniejsze i mniej skuteczne niż automatycznie regulowane działania instynktowne. Brnie poprzez różnego rodzaju niebezpieczeństwa i lęki wynikłe z owego braku wyposażenia w instynkt. A jednak ta zupełna bezradność człowieka jest fundamentem, na którym opiera sie cały jego dalszy rozwój; biologiczna słabość człowieka warunkuje kulturę ludzką”.

Literatura cytowana:
Bandura, A. (1978). The Self System in Reciprocal Determinism. W: „American Psychologist”, Vol 33(4), pp. 344-358, American Psychological Association.
Franken, R. E. (2006). Psychologia motywacji. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Frankl, V. E. (2010). Wola sensu. Założenia i zastosowanie logoterapii. Warszawa: Czarna Owca.
Fromm, E. (2007). Ucieczka od wolności. Warszawa: Czytelnik.
Kadzikowska-Wrzosek, R. (2010). Wolna wola w świetle badań współczesnej psychologii nad procesami samoregulacji oraz samokontroli. W: Psychologia społeczna tom 5 4 (15) 330-344, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar.
Sikora, K. (2004). Psychologia egzystencjalna a psychologia humanistyczna. W: M. Opoczyńska (red.) Wprowadzenie do psychologii egzystencjalnej. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Święty Augustyn (1953). Dialogi filozoficzne - O nauczycielu, O wolnej woli. W: Pisma filozoficzne Tom I II. Warszawa: PAX.
Wittgenstein, L. (1997). Tractatus logico-philosophicus. Warszawa: PWN.[/hide]
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości