Samotne macierzyństwo, ojcostwo oraz samodzielne wychowanie

artykuł, kronika, reportaż, polemika, felieton, recenzja, wywiad, relacja, formy dziennikarskie, wlasna publicystyka na kazdy temat

Moderator: anty-czka

Wojciech Graca
Posty: 3472
Rejestracja: 2007-10-02, 20:07
Kontakt:

Samotne macierzyństwo, ojcostwo oraz samodzielne wychowanie

Post autor: Wojciech Graca »

[center]Samotne macierzyństwo, ojcostwo oraz samodzielne wychowanie dziecka jako symptom upadku cywilizacji [/center]










































1. Wstęp










Widok samotnych matek, rzadziej ojców, jest na dzisiejszej ulicy niczym niezwykłym. Jeszcze kilkanaście lat temu samotna matka była pariasem, a jej dziecko benkartem. Przyzwyczailiśmy się już do tego, że można i samemu wychowywać potomstwo, że jeżeli mąż jest tyranem to się go opuszcza, że jeżeli żona przesadza z różnymi używkami, to się ją zostawia. Filmy takie jak “Tato” z niezapomnianym Bogusiem Lindą czy też seriale telewizyjne poruszające tą tematykę ukazują szerszemu gronu studium, problematykę zjawiska, jakim jest wychowywanie dzieci w pojedynkę.
Czy można mówić o problemie? O ewolucji modelów rodzinnych z 2+3 na 2+1 aż w końcu na 1+1? Jakie czynniki determinują rozpad tradycyjnego modelu rodziny i jak radzą sobie z życiem poszczególne osoby dotknięte tym “problemem”?
Rozmawiałem z rodzicami, którzy to za sprawą różnych zdarzeń losowych wychowują w pojedynkę swoje pociechy, przewertowałem stosy magazynów dla kobiet i nietylko w poszukiwaniu tekstów zbliżonych temtatycznie z omawianym przeze mnie zjawiskiem, szukałem i mądrości w publikacjach naukowych z dziedzin takich jak socjologia, filozofia czy też pedagogika, ale również i teologia chrześcijańśka, wszystko to aby móc odpowiedzieć na postawione wcześniej pytania.
























2. Mamotata








Na potrzeby mojej pracy ukłułem termin “Mamotata”. Mamotata jest to osoba wychowująca samotnie dziecko, która powinna być zarówno matką jak i ojcem dla dziecka.
Jest to nielada wyzwanie dla kogoś, kto urodził się tylko kobietą lub tylko mężczyzną.
Skąd się biorą Mamotaty? Z nimi to różnie bywa. Nie raz dzieje się tak na przykład, że jest się Mamą czy Tatą i nagle, w jednej chwili za sprawą “boskiej interwencji” nasz współmałżonek opuszcza ten świat, by przyglądać się nam, jak sobie radzimy ze wszystkim, już z drugiej strony. Są to niewątpliwie bolesne okoliczności stawania się Mamotatą. Niedość, że musimy jakoś poradzić sobie, bądź też nie, ze śmiercią ukochanej osoby, to jeszcze zebrać w sobie na tyle siły, aby jakoś wychować dziecko i jak to się mówi: ażeby wyszło ono na ludzi.
Innym z kolei sposobem, jest decyzja sądu . Orzecznictwo w sprawie przyznania praw rodzicielskich jednej ze stron. I wówczas ten wykształcony człowiek w czarnej todze, z orłem na łancuchu, decyduje kto się stanie mamotatą. Należy dodać, że w wielu przypadkach osoby występujące o rozwód mają już “kogoś”, więc zmienia się tylko jeden z “rodziców”.
Tego nowego członka rodziny dziecko zazwyczaj nie nazywa już Tatą czy Mamą, ale Tomkiem, Martą czy Michałem.
Bywa i czasami, że któregoś dnia kobieta czy mężczyzna otwiera oczy, które następnie przeciera ze zdumienia, bo się okazuje, że współmałżonek bez słowa pożegnania postanowił uczynić drugą stronę Mamotatą.
Całkiem nową, można by rzec, formą jest tzw. zapłodnienie na żądanie, dość popularne wśród bizneswomen i kobiet sukcesu w krajach cywilizacji zachodniej. Taka oto wyemancypowana istota pozwala zapłodnić siebie, by oto po 9 miesiącach chodzenia do różnych szkółek rodzenia, stać się Mamotatą.
Istnieje jeszcze jeden sposób zostania Mamotatą. On sprawdza się wśród członków rodziny, czy też przyjaciól traktowanych tak, jak traktuje się członków rodziny. Bywa, że rodzice nagle znikną, bądź też odejdą w przykrych okolicznościach. Dziecko może wówczas trafić pod opiekę samotnego członka rodziny.
Gdy już wyjaśniłem pojęcie Mamotaty, mogę z czystym sumieniem przejść do omówienia środowiska, w którym dokonywałem obserwacji, z którego to ponadto zebrałem informacje na temat omawiany.







3. Miasta, miasteczka i wsie, czyli środowisko Mamotatów










Jak każda żywa istota, tak i Mamotaty żyją w jakimś tam środowisku. Jako ludzie funkcjonują w takich, czy też w innych społecznościach, w grupach wiekowych, dzielnicach, osiedlach, osadach, etc. Mają oni przyjaciela, czasami przyjaciół, lub też są zdani tylko na siebie. Pojawiają się w każdej klasie dochodowej.
Można pokusić się o stwierdzenie, że wieś jest najmniejszą komórką “urbanizacyjną”- ma się rozumieć dzisiejszą wieś, czyli niewielkie osady typowo miejskie, często utożsamiane z rolniczymi osadami. W dzisiejszej Polsce, w dobie koncernów, ci maluczcy rolinicy zamieniają się w podmioty prawne świadczące usługi z zakresu agroturystyki, bądź też tzw. Biożywności – to taka mała dygresja. Sposób zarabiania pieniędzy się zmienia, nie zmieniają się natomiast prawidła rządzące “stadami”. Samica bez wsparcia samca, a z potomstwem, jest często utożsamiana wśród stworzeń społecznościowych, jako obciążenie, balast dla stada. Zimna logika: żaden samiec nie chce jej ani jej potomstwa, widocznie coś z nią jest nie tak, ściślej z jej DNA. To co nas odróżnia od zwierząt stadnych, to między innymi nasza moralność. I tu z pomocą w zaakceptowaniu jako takim, przychodzi Matkotatom moralność chrześcijańska, katolicka. “Będziesz miłował bliżniego swego jak siebie samego”. Także środowisko wiejskie jest dość mocną soczewką, gdzie widać jak na dłoni kogoś, kto wychowuje samotnie dziecko. Dodać należy również, że niezwykle rzadko, bynajmniej wynika tak z moich obserwacji, ma się do czynienia z Mamotatą na wsi.
Inaczej wygląda to w środowisku numer dwa, czyli w miasteczkach, miastach kilku tysięcznych, gdzie standarty życia są nieco inne, obszar zamieszkały przez ludzi nieco większy, lub też jak kto woli, jest większa koncentracja jednostek ludzkich , gdzie każdy każdego zna – przynajmniej z nazwiska lub twarzy. Tutaj mieszają się już wpływy pierwontnych instynktów z filozofią chrześcijańską, oraz z ewangelią VIVY Polska, kolorowych magazynów i tym podobnych. Tutaj łatwiej zajść w ciążę, czy też stracić małżonka, parntera. Â?atwiej znaleść pracę, aniżeli na wsi, a co za tym idzie i dogodniejsze możliwośći wychowywania dziecka. Granica między tymi środowiskami jest śliska, więc po takim mało miasteczkowym wstępie, mogę od razu przejść do nieco bardziej rozbudowanych jednostek urbanizacyjnych, czyli miast od kilkunasto do kilkusettysięcznych a nawet ponad milionowych aglomeracji miejskich.
W miastach, w większych aglomeracjach miejskich, gdzie ludzie się praktycznie nie znają, gdzie sąsiad nie zna sąsiada na tyle, by powierzyć mu klucze od własnego domostwa, oczywiście zdarzają się wyjątki, można w niemal całkowitym “spokoju” podjąć się wychowania dziecka. Pracy jest pod dostatkiem, pod warunkiem, że rodzic ma odpowiednie wykształcenie, bądź też zdolności. Ludzie nie zwracają aż takiej uwagi na rodziców spacerujących z dzieckiem w pojedynke, a więc i czynnik psychiczny nie gra już takiej roli, jak na przykład w małych miasteczkach czy też wsiach, czynnik o którym będę pisać poźniej. W tym miejscu mógłbym się już pokusić o śmiała teze, głoszącą, że w tym właśnie środowisku najłatwiej jest podjąć się wychowywania dziecka w pojedynke.







4. Wychowanie






Wychowanie dziecka to niezwykle trudne zadanie. Dorosły człowiek musi pokazać mu, jak funkcjonować w społeczeństwie., jak się porozumiewywać z ludźmi, a i nawet skąd idziemy i dokąd zmierzamy. To oddziaływanie ma wpływ na stosunek jednostki do otaczającego świata, kształtowanie się systemu wartości, norm, celu życia. Wychowanie przekazuje jednostkom dziedzictwo kulturowe, wzory zachowań - utrzymuje ciągłość kulturową społeczeństw, a jednocześnie przygotowuje do uczestnictwa i przekształcania rzeczywistości społecznej. Naczelnym celem wychowania jest ukształtowanie osobowości wolnej, która kierując się własną wolą, dokonywać będzie wyborów zgodnych z moralnymi zasadami oraz funkcjonować w środowisku, którego jest ogniwem. Jeżli rodzicowi udało się zaszrzepić powyższe w dziecku, to już odniósł olbrzymi sukces moim zdaniem.












5. Samotne macierzyństwo na przykładzie badanej Matkotaty






"Matka sześcioletniego chłopca wychowuje go sama, bo w trzecim miesiącu ciąży uznała, że nie może dłużej żyć z jego przyszłym ojcem. Od początku nie miała przekonania do tego związku, ale czuła, że to już pora na Dziecko, i myślała, że może się wszystko ułoży.
Dziewczyna mieszkająca w byłej pegeerowskiej wsi jest w kolejnej ciąży. Nie jest pewna, kto jest ojcem dziecka, tak zresztą jak i starszego, ale wierzy, że dzieciaki jakoś się wychowają przy jej rodzicach i licznym rodzeństwie.
Trzydziestoletnia Kobieta sukcesu po kilku nieudanych związkach decyduje się na ciążę z przypadkowym partnerem i urodzenie dziecka ? Tylko dla siebie?.
Niedawne stwierdzenie polityka prawicy, że samotne macierzyństwo to patologia, wywołało burzliwą dyskusję, w której powoływano się na opinię psychologów. Twierdzono między innymi, że nie są tu oni ze sobą zgodni. Prostuję: w tej akurat sprawie psychologowie są ze sobą wyjątkowo zgodni, a co ciekawsze, ich opinia pozostaje w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem i społecznymi odczuciami.Przypomnijmy rzeczy oczywiste. Dziecko pojawia się w rezultacie bliskiej, intymnej relacji kobiety z mężczyzną. Gdy jest małe, opiekuje się nim jedno z rodziców (częściej matka), a drugie (częściej ojciec) troszczy się o oboje - na przykład przez zapewnienie utrzymania. Aby te funkcje były dobrze pełnione, potrzebne jest zaangażowanie obojga rodziców - w stosunku do dziecka i do siebie nawzajem. Optymalne środowisko rozwojowe dla dziecka to dwoje heteroseksualnych rodziców pozostających w stabilnym, emocjonalnie pozytywnym związku.
Samotne macierzyństwo jest zatem odstępstwem od tak opisanego wzorca. Ale odstępstwem jest również związek kobiety i mężczyzny przepełniony nienawiścią. Odstępstwem jest rodzina, w której panuje zgoda na katowanie dziecka przy byle okazji. Wychowanie tylko przez matkę nie jest jedynym ani największym złem, jakie może przytrafić się dziecku.
Dyskusja, która odbyła się w mediach, ujawniła dwa podstawowe stanowiska. Nazwę je - używając pojęć z poprzedniej epoki - światopoglądem "wstecznym" oraz "postępowym", ponieważ sądzę, że oba mają charakter ideologiczny.
Stanowisko "wsteczne" głosi, że największą wartością jest rodzina pełna. Rodzicom należy się szacunek, obojętne, jacy są, a kobieta ma zrobić wszystko, by utrzymać męża przy sobie, bo bez ojca dziecko się nie wychowa. Państwo nie powinno wspierać akcji zwalczających przemoc w rodzinie, bo prowadzi to do destabilizacji instytucji małżeństwa.
Natomiast wedle poglądu "postępowego" samotne macierzyństwo jest równie dobrą formułą, jak każde inne. Jest to decyzja kobiety. Państwo powinno wspierać samotne matki, a jeśli system opieki socjalnej byłby dobrze zorganizowany, to rodzina złożona z matki i dziecka (dzieci) byłaby nie gorszym środowiskiem rozwojowym niż rodzina pełna.
Polemika ze stanowiskiem, które określiłam jako "wsteczne", wydaje się zbędna. Sądzę, że wraz ze zmianą pokoleniową i ustrojową systematycznie traci ono zwolenników i odchodzi do przeszłości. Więcej uwagi chciałabym poświęcić poglądom "postępowym". Niepokoi mnie, dokonywana w mediach, banalizacja samotnego macierzyństwa, gdyż może to być odczytywane jako przyzwolenie na coś, co zawsze jest osobistym dramatem, wyrazem trudności czy obciążeniem wymagającym szczególnej świadomości i uwagi.
Jest oczywiście zasadnicza różnica między matką, która stała się samotna w rezultacie czynników mniej lub bardziej losowych (śmierć męża, rozstanie z nim z poważnych powodów po latach w miarę udanego związku), a matką, której sytuacja jest skutkiem pseudoświadomej decyzji ("urodzę sobie dziecko") lub bezmyślności (ciąża z nieodpowiednim do roli ojca partnerem). Ta pierwsza matka jest kobietą, która potrafiła wybrać odpowiedniego partnera, zbudować i utrzymać z nim - przynajmniej przez pewien czas - dość dobry związek. Dzieci mogą zachować pozytywny obraz ojca - mężczyzny mimo jego fizycznej nieobecności.
Dziecko kobiety, która nie wybrała odpowiedniego mężczyzny i nie zbudowała z nim dobrej relacji, a mimo to decyduje się na macierzyństwo, jest w znacznie gorszej sytuacji psychologicznej. Samotne macierzyństwo nie jest świadomym wyborem. Jest wyrazem niemożności (bariery psychologicznej) lub niedojrzałości, często jednego z drugim. Można obawiać się, że osoba, która boi się (nie może, nie potrafi) wytrzymać w bliskim związku, nie będzie dobrą współtwórczynią związku ze swoim dzieckiem. Kobieta nie musi żyć z mężczyzną - mężem czy konkubentem. Ale jeśli jej psychiczna konstrukcja uniemożliwia taki związek, to najprawdopodobniej zaburzy również pełnienie przez nią roli matki wobec dziecka - przecież w końcu owocu relacji mężczyzny i kobiety, a nie klonowania!Gdy kobieta czuje wrogość do mężczyzn i nie potrafi (często woli myśleć, że "nie chce") z żadnym z nich być, to jej dziecko stoi wobec bardzo trudnego zadania psychologicznego. Jeśli jest chłopcem - musi stać się dla swojej mamy jakimś szczególnym, niezbyt męskim, rodzajem mężczyzny, bo takich zwykłych mężczyzn mama nie lubi. Jeśli jest dziewczynką - ukrywa lub przesadnie wyolbrzymia (na złość mamie) swoje naturalne zainteresowanie chłopcami. W obu wypadkach nie umie poradzić sobie emocjonalnie z faktem, że jest poczęte przez mężczyznę.
Dziecko samotnej matki z jednej strony bywa przez nią traktowane nadopiekuńczo ("przecież to wszystko, co mam"), z drugiej - jak dorosły Partner. Może stać się stałym towarzyszem swojej mamy we wszystkich jej wyjściach kulturalnych i towarzyskich, jest powiernikiem zupełnie nieodpowiednich dla siebie sekretów. Mama może chcieć chodzić z dorastającą córką na jej imprezy ("bo my jesteśmy ze sobą tak blisko"). Tym samym naruszona zostaje niezbędna rozwojowo granica międzypokoleniowa.
W nieco innej sytuacji są dzieci matek, które popełniły błąd życiowy i zdecydowały się na dziecko z mężczyzną nieodpowiednim na ojca. Ponieważ często słyszę, że o decyzji nie ma co mówić, bo był to jedynie niefortunny przypadek, wyjaśniam, że przez decyzję o potencjalnym macierzyństwie i o osobie ojca dziecka rozumiem uprawianie seksu bez odpowiedniego zabezpieczenia. W rezultacie takiej zatem błędnej decyzji kobieta zostaje samotną matką. Co ma robić, by macierzyństwo nie stało się katastrofą dla niej i jej dziecka?
Dobra samotna matka dostrzega swoją odpowiedzialność za to, co jej się przydarzyło, nie obwinia wyłącznie ojca dziecka lub całego świata. Nie żywi niechęci i uprzedzenia do innych ludzi (w tym do mężczyzn), dba o to, żeby jej dziecko miało najlepszy jak to możliwe, zważywszy okoliczności, obraz swojego ojca i kontakt z nim. Ma bliskie relacje z ludźmi i dopuszcza możliwość kolejnego związku, ale nie wchodzi w bliskie kontakty z mężczyznami niszczącymi. Dobra samotna matka (jak też każda inna) nie traktuje dziecka jako swojej własności ani jako dorosłego partnera, nie zamyka się z nim w symbolicznym związku.
Brzmi to tak, jakby cały ciężar spadał na matkę. Co z nieodpowiedzialnymi ojcami? - mógłby ktoś zapytać. Cóż, czy nam się to podoba, czy nie, rzeczywistość i biologia jest taka, jak jest. To kobiecie, nie mężczyźnie, dostępna jest niebezpieczna decyzja urodzenia dziecka "tylko dla siebie", to kobieta jest w ciąży, to ona na ogół zajmie się przypadkowo poczętym dzieckiem. Dlatego - będąc praktykiem, a nie moralistą ani ideologiem - większy sens widzę w namawianiu kobiet (matek i kandydatek na matki, samotne lub nie) do brania odpowiedzialności za swoje życie niż w perswadowaniu mężczyznom, że powinni poważnie podchodzić do ojcostwa."²


6. Upadek cywilizacji






Gatunek w którym rodzi się mało potomstwa, w którym zanika model wypracowany przez nature, ewolucje, model rodziny, czyli związku samicy i samca, może być skazany na zagłądę. W świecie rozpusty, gdzie sex jest eskalowany przy każdej okazji, gdzie ludność prowadzi rozwiązły tryb życia, cywilizacja może być skazana na zagładę. To tutaj rodzą się upośledzone dzieci, z wadami genetycznymi, inne słabe immunologicznie, jeszcze inne w ogóle się nie rodzą, są zabijane. Panoszące się choroby weneryczne, lub te przenoszone drogą kropelkową, niszczą nie tylko ciało potencjalnego rodzica, ale również jego materiał genetyczny.
Samotne macierzyństwo w gruncie rzeczy nie jest złe dla niedzwiedzi polarnych, ale dla takich społeczników jak ludzie, jest anomalią, z którą jeśli się w jakimś stopniu nie uporamy, to może być gwożdźem do trumny naszej cywilizacji.













-------------------------------------------------------------------------
² cytat z http://www.edziecko.pl/rodzice/1,79362,843021.html
lila
Posty: 5414
Rejestracja: 2006-09-21, 18:03
Kontakt:

Post autor: lila »

nie uwzględniłeś jeszcze przypadku matki i ojca "na odległość" ,
jako dziecko wolę taką sytuację niż znoszenie nienawidzących się rodziców w 4 scianach
a jako potencjalna matka zaś wolałabym w ogóle nie mieć dzieci niż wychowywać je sama - nie mowie tu o aborcji ale o wstrzemiezliwosci wlasnie.
jednak myśle że nie z samej rozpusty bierze sie ten "upadek cywilizacji"
tylko z coraz wiekszego pędu do indywidualizmu co za tym idzie z obawy przed odpowiedzialnością i poświeceniem, generalnie dbania tylko o własną dupę i wygodę (z tego tez w sumie wynika brak zaufania do drugiego człowieka , jesli samemu nie stac na poswiecenie , nie wierzy się że ktoś bedzie w stanie to zrobić, w efekcie coraz mniej ludzi decyduje sie na związek )
Awatar użytkownika
fobiak
Posty: 15401
Rejestracja: 2006-08-12, 07:01
Has thanked: 12 times
Kontakt:

Post autor: fobiak »

z punktu widzenia naszej kultury dobra molraliza, co na to powiedza etnografowie czy socjolodzy zajmujacy sie matriarchatem na swiecie wole nie wspominac
dajcie zyc grabarzom
ann13

Post autor: ann13 »

Innym z kolei sposobem, jest decyzja sądu . Orzecznictwo w sprawie przyznania praw rodzicielskich jednej ze stron. I wówczas ten wykształcony człowiek w czarnej todze, z orłem na łancuchu, decyduje kto się stanie mamotatą. Należy dodać, że w wielu przypadkach osoby występujące o rozwód mają już “kogoś”, więc zmienia się tylko jeden z “rodziców”.

ten fragment mi się nie podoba, o tyle, że piszesz o hollywood, albo ekstremalnych sytuacjach z kanału romantica, w polsce przeważnie składając pozew o rozwód, każde z rodziców, bez cudzysłowia wie z kim będzie dziecko, można ustalać ilość wizyt w parku, albo na lodach bambino z przenocowaniem włącznie, bądż ich brak, jeżeli miałby wpłynąć negatywnie na jego rozwój i zburzyć wieżę z klocków, polemizowałabym także, że osoby wystepujace o rozwód mają już kogoś, bo wystarczy , że kobieta jest odważna (nie musi od razu nosić na plecach listonosza) i zdając sobie sprawę z tego, że to nie z tym meżczyzną leży w łożku, wie, że poradzi sobie sama, albo facet na tyle samodzielny, że potrafi sobie ugotować goracy kubek, żeby się rozstać, zakładając oczywiscie, że już się nie kochają, albo wcale się nie kochali, albo to miłość nieodwzajemniona, a ktoś od jutra postawił na szczerość

kolejny fragment

Ma bliskie relacje z ludźmi i dopuszcza możliwość kolejnego związku, ale nie wchodzi w bliskie kontakty z mężczyznami niszczącymi.

heh, strasznie mnie to rozśmieszyło, wilekie uproszczenie, bo proces poznawania swojego dziecka z kolejnym mężczyzną jest bardzo trudny, bez względu na to czy jest facet jej życia, czy tylko substytut niszczący jej czas


czasami tu wrócę
Wojciech Graca
Posty: 3472
Rejestracja: 2007-10-02, 20:07
Kontakt:

Post autor: Wojciech Graca »

ann13 pisze:
kolejny fragment

Ma bliskie relacje z ludźmi i dopuszcza możliwość kolejnego związku, ale nie wchodzi w bliskie kontakty z mężczyznami niszczącymi.

heh, strasznie mnie to rozśmieszyło, wilekie uproszczenie, bo proces poznawania swojego dziecka z kolejnym mężczyzną jest bardzo trudny, bez względu na to czy jest facet jej życia, czy tylko substytut niszczący jej czas

TY TO WZI?ŠÂ?AÂŚ Z CYTATU, A TEN CYTAT NIE JEST M?“J, CHCIAÂ?EM WPLEÂŚ?† NIECO INNY UMYSÂ? DO MOJEGO TEKÂŚCIKU TYMÂ?E.


czasami tu wrócę

a reszta to feministyczne fanaberie

[ Dodano: 2008-01-31, 07:39 ]
fobiak pisze:z punktu widzenia naszej kultury dobra molraliza, co na to powiedza etnografowie czy socjolodzy zajmujacy sie matriarchatem na swiecie wole nie wspominac
ktoś musi
Awatar użytkownika
fobiak
Posty: 15401
Rejestracja: 2006-08-12, 07:01
Has thanked: 12 times
Kontakt:

Post autor: fobiak »

no nie wiem czy musi, lepiej brzmialoby chce, ma zapal i sily i chce cos zmienic, zaczyna od myslenia, pragnie wprowadzic nowe myslenie, zarazic ludzi, bez rewolucji, ktora bedzie musial wywolac po tym jak go checi opuszcza i skonczy sie cierpliwosc dobrowolnego, bezinteresownego moralizowania
dajcie zyc grabarzom
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości