o Poezji

artykuł, kronika, reportaż, polemika, felieton, recenzja, wywiad, relacja, formy dziennikarskie, wlasna publicystyka na kazdy temat

Moderator: anty-czka

remik
Posty: 1040
Rejestracja: 2008-04-18, 23:25
Lokalizacja: Stankowice
Kontakt:

o Poezji

Post autor: remik »

Ten ciemny las na widnokręgu
Ta myśl o twoich włosach
To zdrada
Jeśli miałbym być tobą
To tylko nocą
Jak górnik


Te klasyczne dziś strofy X i X wiecznej poezji z kręgu kultury zagłębia Ruhry skłoniły mnie do napisania kilku uwag o poezji. Pozwalam sobie (i wam) na niczym sfałszowaną skromność za to z pożytkiem, mam nadzieję iż skłoni was to do samej podłogi lub legendarnego dna (kultowe mieszka na stałe w kinie).

Jaka poezja?
Bo mnie pociąga co i rusz swobodna bez miary szyków.
Wojenna tak samo jak poobiednia – mogą się kłócić, zarzynać okładać ulubionymi wyrazami, zjeść i przetrawić nie wiedząc o tym. Dwa gatunki choć nie obcych wariatów. Dlatego tak mi się podoba mieszańska co ma dużo wspólnego z wojną za oknem i jedzeniem na stole.
Celna, graniczna, bezczelna i nieszczelna, pozbawiona hermetyzmu (to pocztylion zabił Hermesa a pocztyliona niejaki Internet). Jednocześnie na odpowiedniej głębokości jej wysokość może być zupełnie niska co według mnie daje większe pole manewru dla mas poetyckich i sanitariuszy.

Płeć, rodzaje
Damska czy męska? Trzeciej nie ma. Chyba, że dziecięcy wolontariat.
Mała, szczupła dowcipna, rozlana, nie wytarta, szachowa, mechaniczna, polowa, naprzeciwko.
Z uśmiechniętym rumiankiem w tle lustra.
Życzeniowa – na pewno.
Jest poezja werbalna – przy użyciu słów i milcząca – przy użyciu Worda.
Pretensjonalna katastrofalnie.
Poezja starszego wieku wyprowadzana na smyczy by mogła najeść się trawnika. Z bagażem w poczekalni zostawionym na zawsze już prawdziwa (jedyny przypadek prawdziwości poezji).
Afirmująca albo afirmateatrująca? Albo albo bywa często.
Nielegalna czy za pozwoleniem wolna i szybka szparka księdza Szpaka.
Jeśli by ktoś zapytał: wolę niewolę pijaną kobiecą niż trzeźwą męską – więc wyprzedzająca a nie nadążająca.
Wysoka i niska – powtarzalna do znudzenia niby nigdy.

Punkty, rymy, równowaga
Akcentowana nie ostateczna.
Kropki i znaki podobne to wkład redakcji by czytelna była a więc gdy już jest może być nieczytelna. Nie wiem jak to bardziej zrozumiale napisać.
Spójniki – czy ich niedola jest tak ważna? A odwaga tak małostkowa?
Rymy – jestem słaby w takich ramach bioder, bo słabo słyszę bez rytmu jej oddechu. Musi oddychać – bo żyje. Choć to nie jest taka funkcja warunkowa.
Martwa jest do piachu. Podobna, nie do luftu, a lufcianość jedną ze ścieżek ulubionych jest poezji by mogła szybko prysnąć tam gdzie czuje się najlepiej - w niebyt. Niebytów jest co najmniej kilka, www nie może mieć nic przeciwko temu jako jedna z nich.
Równowaga w poezji przyda się wielbicielom gimnastyki lub rekonwalescentom po szoku.

Wyrazy – czy keczup
Wulgarna jak Bertolda Bruja czyli puszczająca „kurwy przodem trzecim okiem” *. Nie medyczna w sensie znieczulenia przedawkowaniem, słów kojarzących się jednoznacznie. Bo to jak z keczupem w filmie i wszechobecną krwią w kaszance. Za dużo powszednieje a bez niej nie ma prawdziwej kiszki.
Krótkim zdaniem: oszukająca efekt czerwonych oczu.
SAMO zaprzeczająca się poezja czy policzona po kres od narodzin. Poezja ryby na jaśniejącej twarzy zakochanej kobiety z amokiem mężczyzny w oczach. Wsteczna i mobilna (mobilizm nie został przeze mnie wymyślony – zestaw słów do tej odmiany jest otwarty – każdy sobie może wziąć co chce i spróbować wypisać).

Kolory i kształty
Plastyczna pożądana jest jak obrazoburaczana. Rób ze słowem różne takie rzeczy których ciało i jaźń by nie wytrzymało. To jedna fizyczność w poezji i jedna rada.

Kącik sanitarny

Rozjechana – cóż jak ją ktoś rozjedzie trzeba jej to wybaczyć i wytaszczyć poza obszar zniszczeń. Może da się powiązać, polepić a jak się nie da i gryzie (tu potrzebne drugie wybaczenie) to dobić i zakopać, śmiejąc się i kropiąc. Zapomnieć.

Inspiracje
Najlepiej kupić w sklepie kompletny inspirator. Jeśli nie stać cię na najnowszy model może być zamiennik: flaszka, apaszka, czy co tam z obrazów. Ból nie jest ani dobry ani zły. Libido zawsze. Można też kupić sobie muzę. Muza nadaje się tylko dobra bo jak będzie zła to wibracjami popsuje nastrój w ciele, wywoła chorobę od której ciało fajtnie a bez ciała to i pisania nie będzie. Będzie za to poezja i tu kółko śliskie się zamyka jak hula hop Zofii.
Niektórzy, wiem, inspirację czerpią nie wiadomo skąd i nazywają ją natchnieniem. Podejrzewam, że w spadku dostali i mają dar. W budkach z losami też można wygrać zapalnik – trzeba jednak mieć szczęście a to wiadomo, jak praca – leży na ul. Robotniczej. Jednak jak ktoś podniesie tylko pracę i pójdzie po los to pani Poezja pocałuje go tylko raz w ... I znów trzeba chodzić szukać.
Dlatego tak dużym powodzeniem cieszą się magazyny zapalników na przedmieściach i podręczne przy kiblach w barach (sejfki pod kopiami obrazów). Problem jednak jest z przechowalnictwem. Próżniowe mrożonki, zasuszanie – szkodzi bardzo na świeżość. Z popsutego towaru cóż może być?
Od razu wyjaśnię, że pana Poezji nie ma przynajmniej po polsku nie spotkałem. Konieczna jest transwestacja czy co tam. Jeśli komuś zależy i znajdzie – dostanie jobla.

Epilog pilota (jeszcze poleci)
Poezja jest bezsensownie konieczna jak jedzenie i można się nią wyżywić na krótkim dystansie maratonu życia (kłócąca się niejednoznacznie). Tego zdania wstydzę się jawnie i nie podoba mi się bo muszę się z nim mierzyć na poważnie. Potem porzucić (koprofilia) wykorzystaną i odpowiadać przed sądem za użycie obrony koniecznej po śmierci: użytek poezji jako wentyla, zaworu – dla zdrowia i urody.

Od kuchni
Niezrozumiała jest lepsza od głupiej, której powierzchnię wartko przymierzyć do zarozumiałości trzeba a nigdy nie będzie większa. Ogrodowa (narcystyczna, tulipanowa, z rodu forsajtów) na tak – nigdy nie będę bezstronny – oby. Smaku poezji nie da się moim, ciągle skromnym, z niczym porównać, bo go nie ma. Chyba, że w twoich ustach, na końcu języka.





* za almanachem serbsko-czeskich pieśni Brujów
anty-czka
Posty: 2981
Rejestracja: 2007-02-20, 13:36
Kontakt:

Post autor: anty-czka »

Żeby merytorycznie odnieść się do tego co napisałeś potrzebuję tygodnia na przetrawienie...
Chociaż ogólnie ujmując - podziwiam wenę.
remik
Posty: 1040
Rejestracja: 2008-04-18, 23:25
Lokalizacja: Stankowice
Kontakt:

Post autor: remik »

Mam nadzieję, że tydzień ale nie z powodu niestrawności lub bełkotliwości (chciałem coś w szkicowniku napisać a wyszła taka potwora)
Potrzebujesz tygodnia - daję ci go :)
Chyba, że ostygnie lub wyparuje po tygodniu
O widzisz - wena, wena koniecznie tą trzeba włączyć do tekstu
Wena to w tym przypadku za 14 zł z Biedronki była spanielska w siateczce, czerwone reservove wino po którym zwykle niezłe sexy wychodzą ale tym razem moje kobiety wyjechały daleko i po tym winie spać nie mogłem bo mi coś wuwek odpisał i postanowiłem też się odnieść, wyszło z grubsza
cholera czy ja się z w nie pozamieniałem ?
Taki tekst, to myślę w Pani domu by poszedł? Albo w CKM? Szukam redaktora a raczej redaktorki która przetłumaczy i dostawia przecinków...
:?:
wwww
Posty: 2581
Rejestracja: 2009-11-10, 16:24
Kontakt:

Post autor: wwww »

Ogólnie, niezłe. Popracuj nad szczegółami, może wyjść z tego coś naprawdę ciekawego.

Technicznie, na moje pojebane oko, dość dobrze skrojony tekst.

W szczegóły nie wchodzę, nie chcę nic sugerować. Pracuj sam. Dociągnij elementy do w miarę spójnej pełni.

Moim skromnym zdaniem, jest z czym walczyć. Warto. Dobry temat.

"Przedmiot" jest bardzo śliski, nie zapominaj, nie zamykaj go w żadnej hermeneutyce. Nie w tym rzecz.

Przepuść go przez siebie, jak bimber w stodole.
anty-czka
Posty: 2981
Rejestracja: 2007-02-20, 13:36
Kontakt:

Post autor: anty-czka »

Nie, nie z powodu niestrawności lub bełkotliwości, a z innego, całkiem prozaicznego powodu – braku umiejętności (moich, dodam na wszelki wypadek dla jasności).
Nie czując zapędów, ani nie posiadając dostatecznej wiedzy w temacie, nie będę tą, która odważy się na jakąkolwiek korektę.
Jednak Twój tekst stał się pretekstem do refleksji. (fajna gra słów, prawda?)

Pytasz jaka poezja?

Trafnie ujął to Staff:
„Wiersz powinien być szczery jak spojrzenie w oczy i prosty jak podanie ręki”.

Przytaczam tę myśl, gdzie tylko mogę. Wiesz dlaczego? Bo uważam, że dobry wiersz powstanie tylko wówczas, gdy będzie wiarygodny.
Pytasz co oznacza wiarygodny? Już mówię. Uważam, że jest nim taki, który sprawia, iż czytam, a całkowicie niezależnie ode mnie przed oczyma maluje się obraz. Widzę go, powstaje samoistnie, nie mam na to żadnego wpływu. Czasami jest to wzlot pod chmury, tak, że zapiera dech w piersiach, a czasami przywalenie kamieniem, aż trzewia z bólu się skręcają. I wszystko to niezależnie jakie tematy porusza, nawet jeśli dotyka zaledwie osobistych wzruszeń, czy prywatnych wydarzeń.
Maluje mi się ten obraz mimo że poeta nie użył ani razu słowa ‘jak’, ‘jakby’, ustrzegł się patosu i przesadnej ornamentyki, maksymalnie uprościł przekaz. Jednocześnie nie zatracił tajemniczości, magiczności, drugiego dna, wieloznaczności. Trudne? Trudne. Ale nikt nie mówił, że pisanie…;-)

Wiersz nie powinien być hermetyczny, powinien niepokoić wyobraźnię, poruszać we mnie coś w środku . Nie może być odgrodzony od świata osobistym wysokim murem zapatrzenia poety w siebie. Powinien być tego świata subtelną rejestracją (cały czas wg mnie).
Pytasz dlaczego subtelną?
Ano dlatego, że poeta nie ma prawa niczego mi narzucać, nie powinien pouczać, nie zabiegać o nic, a mimo to (a może właśnie dlatego) jego wiersz powinien mnie zaskakiwać, wstrząsać, pobudzać do refleksji. Powinnam stać się bezwolna wobec tej grającej muzyki twórcy, muzyki przełożonej na słowa. Słuchając jej powinnam poczuć ogromną ochotę, lub nieodpartą potrzebę obrachunku z otaczającą mnie rzeczywistością, z samą sobą.
Bo co może być lepszą inspiracją nad otaczającą nas rzeczywistość? Tę logiczną, oswojoną, znaną i rozumianą, ale również tę niepojęta, zaskakującą, nie dającą się ująć w ramy racjonalności.

A forma…niech będzie taka, jaką umyślił sobie poeta, mnie w gruncie rzeczy jest ona obojętna. Z jednym zastrzeżeniem – to treść powinna warunkować formę. Sposób wierszowania musi być podporządkowany emocjom mówiącego, system wersyfikacyjny powinien te emocje uwydatniać. Mody mnie nie ruszają i nie mają w tym momencie żadnego wpływu.

Znaczenie poezji? Napisano na ten temat setki traktatów, a uważam, że i tak nikomu nie udało się lepiej niż Broniewskiemu ująć odpowiedź:
Nie wiem, co to poezja
nie wiem , po co i na co,
wiem, że czasami ludzie
czytają wiersze i płaczą,
a potem czasami piszą,
mozolnie i nieudolnie,
by od dławiącej ciszy
łkające serce uwolnić

A z mojego kuchennego okna znaczenie poezji wygląda tak
viewtopic.php?t=5744
remik
Posty: 1040
Rejestracja: 2008-04-18, 23:25
Lokalizacja: Stankowice
Kontakt:

Post autor: remik »

Nie, nie z powodu niestrawności lub bełkotliwości, a z innego, całkiem prozaicznego powodu – braku umiejętności (moich, dodam na wszelki wypadek dla jasności).
Nie czując zapędów, ani nie posiadając dostatecznej wiedzy w temacie, nie będę tą, która odważy się na jakąkolwiek korektę.
Jednak Twój tekst stał się pretekstem do refleksji. (fajna gra słów, prawda?)

Fajna – mi gra słów leci jak z nie dokręconego kranu i chwilami, choć mnie to bawi szalenie łapię się za palce palcami by zatrzymać strumień skojarzeń bo wędruje wydaje mi już w taki gęsty las, i zakręca że nikt się nie napije bo po co tam iść za wodą skoro ona tu, na skraju jeszcze wodą jest, a tam to już strach i może błoto?

Pytasz jaka poezja?
Trafnie ujął to Staff:
„Wiersz powinien być szczery jak spojrzenie w oczy i prosty jak podanie ręki”.


Dzięki za przypomnienie – poeta Staff oczywiście miał i nadal ma rację, częściowo świętą (tylko częściowo i aż). Z tym, że wracając do mojego szkicu o Poezji: pytam o panią P – nie o jej materialny ziszczony przejaw. Oczywiście dotykam Wiersza jako takiego pytając o technikalia rymy, znaki.

Przytaczam tę myśl, gdzie tylko mogę. Wiesz dlaczego? Bo uważam, że dobry wiersz powstanie tylko wówczas, gdy będzie wiarygodny.
Pytasz co oznacza wiarygodny? Już mówię. Uważam, że jest nim taki, który sprawia, iż czytam, a całkowicie niezależnie ode mnie przed oczyma maluje się obraz. Widzę go, powstaje samoistnie, nie mam na to żadnego wpływu. Czasami jest to wzlot pod chmury, tak, że zapiera dech w piersiach, a czasami przywalenie kamieniem, aż trzewia z bólu się skręcają. I wszystko to niezależnie jakie tematy porusza, nawet jeśli dotyka zaledwie osobistych wzruszeń, czy prywatnych wydarzeń.
Maluje mi się ten obraz mimo że poeta nie użył ani razu słowa ‘jak’, ‘jakby’, ustrzegł się patosu i przesadnej ornamentyki, maksymalnie uprościł przekaz. Jednocześnie nie zatracił tajemniczości, magiczności, drugiego dna, wieloznaczności. Trudne? Trudne. Ale nikt nie mówił, że pisanie…;-)


To ważne – wiarygodność. Ale skąd ją wziąć (apteka, szkoła, życie?) i co na nią się składa? Oczywiście wiem o czym piszesz: sztuce wywoływania obrazów, zauroczenia, poruszania, prowadzenia i nie porzucania na koniec. Lecz jest to cecha dobrej Literatury, także, dodam, pięknej. A więc co to jest i skąd się bierze taka sobie wiarygodność? Czy aby to nie tylko odpowiedni zestaw akuratnych wyrazów akurat trafiających w jaźń tego a nie innego czytacza, który poddawszy się i popłynąwszy prowadzony przez słowa na koniec lub w trakcie może rzec: poezja. Inny powie: przecież to proza bo w naszym kraju wiersze (poezję) pisze się inaczej. W przypadku większej liczby czytelników, np. powyżej 10 - zwielokrotniony przypadek relacji takiej.

Dobry wiersz powstanie gdy pojawi się Wena i Palce, ewentualnie dyktafon. Może być tak ostatecznie: Wena i Słowo (zamienione w wyraz, obraz lub nie). I nie tylko, rzecz jasna? Skupiłaś się na wierszu droga antyczko a ja piszę w szkicu o Poezji, której nie sposób zamknąć w pewnych ramach bo nawet w próżni zamknięta rodzi życie. Dlatego od dobrego wiersza odróżnia ją to, że jest ona NIEWIARYGODNA. Piękna miejscami, olśniewająca i cicha bo martwa też może być, trącąca – to śliski wątek i zastanowię się jeszcze nad tym stwierdzeniem bo powinienem je czymś poprzeć także w aspektach piękna smutku, smrodu, zła, tragedii i śmierci.


Wiersz nie powinien być hermetyczny, powinien niepokoić wyobraźnię, poruszać we mnie coś w środku . Nie może być odgrodzony od świata osobistym wysokim murem zapatrzenia poety w siebie. Powinien być tego świata subtelną rejestracją (cały czas wg mnie).
Pytasz dlaczego subtelną?
Ano dlatego, że poeta nie ma prawa niczego mi narzucać, nie powinien pouczać, nie zabiegać o nic, a mimo to (a może właśnie dlatego) jego wiersz powinien mnie zaskakiwać, wstrząsać, pobudzać do refleksji. Powinnam stać się bezwolna wobec tej grającej muzyki twórcy, muzyki przełożonej na słowa. Słuchając jej powinnam poczuć ogromną ochotę, lub nieodpartą potrzebę obrachunku z otaczającą mnie rzeczywistością, z samą sobą.
Bo co może być lepszą inspiracją nad otaczającą nas rzeczywistość? Tę logiczną, oswojoną, znaną i rozumianą, ale również tę niepojęta, zaskakującą, nie dającą się ująć w ramy racjonalności.


Mam pokusę, pisząc tzw. Wiersze, by poprowadzić jeden z nich tak by był hermetyczny, ale w innym obszarze – by spacer skończył się (bo z budową wiat przystankowych w punktach widokowych mam kłopoty) także dla tego, który czyta, w tym a nie innym miejscu wycieczki po krainie stworzonej lub opisanej przeze mnie. To taka pokusa pokazania palcem: popatrz tak to widzę i oczy mnie nie mylą bo widzisz to samo! Nie z pytajnikiem na końcu i nie z chwalipiętą tylko taki imperatyw (nie wiem czy czasem nie strzeliłem dużego głupstwa pisząc imperatyw). Wiem jednocześnie, że to po prostu niemożliwe na 200 % bo 100 nie wystarczy – taka jedność poprzez słowo. Nie jest to oczywiście niezbędne ale jest to pokusa która czasem się pojawia a jak się pojawia to wychodzi mam wrażenie sralnia a nie wiersz a tym bardziej poezja. Do sprawdzenia czy cos takiego zaszło potrzebny jest 1. Ktoś kto czyta 2. Bezpośredni kontakt przy pomocy innego zmysłu by zobaczyć czy ten sam ogień się zapalił w oczach lub ten sam włos stanął dęba.

Myślę, że poeta ma prawo ci narzucić taki rodzaj peleryny niewidki a jak nie to dupa nie poeta a dla straszaków dywanik (latający) pod nogi i porwać
I tu ośmielę się na wiersz przykładowy, który mi chodzi od słów
Porwę cię na Strzępy volkswagenem golfem
Wcześniej przywiązawszy warkocze byś się rozdarła równo
W takt muzyki radiowej w nowym stylu
i dalej o tym jak porwana na wakacje w tej wsi o nieistniejącej nazwie a jakże prawdziwej dzioucha i ja...


Zauważ proszę jeszcze raz w moim szkicu, że część poświęcona inspiracji najdłuższą jest. Twa odpowiedź powoduje, że muszę wrócić i znaleźć sedno, powód dlaczego to napisałem. Otóż jest to rzecz o Poezji, nie o jej jednym przejawie Wierszu. By się pojawił wiersz, potrzebna jest poezja ale niekoniecznie jako pierwsza, może się pojawić w nim, w trakcie. Na początku potrzebna jest Wena, Inspiracja, Muza, Powód – ale ten jako męski jest zwykle do bani. Pewna obawa, że ją stracę, a szukanie jej jest szukaniem igły w stogu siana – to było iskrą do szkicu. No i usłyszana w radio rozmowa z Piotrem Somerem, którego cenię jako tłumacza, krytyka, ale nie poetę.
No i oczywiście chęć zaspokojenia mojej Muzy bo mi dała ostatnio popalić.

A forma…niech będzie taka, jaką umyślił sobie poeta, mnie w gruncie rzeczy jest ona obojętna. Z jednym zastrzeżeniem – to treść powinna warunkować formę. Sposób wierszowania musi być podporządkowany emocjom mówiącego, system wersyfikacyjny powinien te emocje uwydatniać. Mody mnie nie ruszają i nie mają w tym momencie żadnego wpływu.

Pierwsze zdanie budzi mój sprzeciw. Kojarzy mi się z myśleniem-kalkulacją (choć jestem dorosłym chłopcem) i od razu wołam: dajmy się ponieść pisząc. Drugie jest prawdziwe i dla mnie. Trzecie – uspokaja sprzeciw wobec dyscypliny wobec której obawę poczułem. Choć moim zdaniem trudno coś „podporządkować emocjom”

W twoim wierszu jest co najmniej pół kilo poezji nie zapakowanej próżniowo w folię. Myślę teraz o tym chlebie choć się nim nie najem... dziękuję za podziałkę
anty-czka
Posty: 2981
Rejestracja: 2007-02-20, 13:36
Kontakt:

Post autor: anty-czka »

Widzisz remik – nie czytasz…Przecież mówiłam, że brak umiejętności i takietambleble.

Ja tylko głosno(!) namalowałam wietrzyk, który powiał mi nad głową w trakcie czytania Twojego tekstu (nawiasem – serdecznie żałuję, za próby bezmyślnego dotknięcia go palcami).
Dlaczego? Ano dlatego, że teraz poraziła mnie myśl, iż być może WSZYSTKO opiera się TYLKO na „odpowiednim zestawie akuratnych wyrazów akurat trafiających w jaźń”. Jeśli jest tak rzeczywiście, to zawala mi się cała budowla wznoszona tytanicznie latami. I w takim razie ja chromolę to wszystko. Czas umierać.

Dwie odpowiedzi:
1) Jeśli piszący jest w stanie poprowadzić mnie na spacer, to tekst NIE JEST hermetyczny.
2) Może kiedyś zmądrzeję i zechce mi się co nieco pokalkulować, wówczas odniosę się rzeczowo do tematu (co wielce wątpliwe)

A w ogóle prawie wszystko odebrałeś odwrotnie niż napisałam.
Idę się utopić

















w idiotycznym czacie

bo zrozumiale wyrażać swoje myśli nie nauczę się nigdy






































































Chyba
remik
Posty: 1040
Rejestracja: 2008-04-18, 23:25
Lokalizacja: Stankowice
Kontakt:

Post autor: remik »

Przesadzasz antyczka
marchewki
u mnie pełna mobilizacja do analizy nastąpiła ot co!
co do rozumienia - brakuje mi gestów, możliwości natychmiastowej reakcji na słowo
owszem tak
ale bym na opak był?
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości