Moje paranoje-Franek

bujanie maluszkow, lanie wody, etc.
wlasne publikacje
cebreiro

Moje paranoje-Franek

Post autor: cebreiro »

Franek się urzeczywistnił zanim odnalazł mnie w jaskini koło Złotego Stoku.
A może to ja jego...tak czy owak pisane to nam było już wtedy, gdy uczestnicy moich zajęć w ramach pantomimy wyobrażali sobie psa, a we mnie narodził się smok...
Planom długiej wyprawy nie było końca, na smoka zapolować chcieli wszyscy
spekulacje trwały długo: czy lepszy szkarłatny chiński smok ogniomiot,
czy walijski smok zielony, kto ma ogródek i jak smakuje zupa ze smoka( barbarzyńcy!)
Z rękawicami przeciwogniowymi problemu nie było, ale niestety pelerynki nikt nie posiadał.
Wyprawę zawieszono, towarzystwo powróciło do opieki nad niewidzialnymi psami, a ja wsiadłam w samochód i pojechałam w miejsce wskazane przez mapę, tak samo jak Franek wyrysowaną w mojej głowie. Aby bajkowemu światu stało się zadość, nie za siedmioma górami, a jedynie trzema w tym magiczną ÂŚlężą, mieszkanie potwora miało się znajdować.
Ponieważ musiałam być spokrewniona jakoś z szewczykiem Dratewką, więc strach był zjawiskiem mi obcym kiedy opuściłam bezpieczne auto i skierowałam się ku jaskini....smoka


cdn

[ Dodano: 2007-12-12, 01:27 ]
A i owszem był. Miast potwora ziejącego ogniem i pożerającego dziewice( może dlatego się nie bałam) znalazłam pisklę smocze, wyglądające ciekawie, zza zwaliska kamieni. Krwawej walki nie było, smoczek połasił się na kawałek krakersa, którym usiłowałam go zwabić jak psiaka do samochodu. Po czym na dłuższą chwilę zastygł, wpatrzony w bliżej nieokreślony punkt. Położyłam obok siebie gaśnicę, z lekkim strachem przyglądając się małym kłębkom dymu wylatujących co chwilę z jego nozdrzy.
Podróż minęła bez sensacji, może poza tym, że usiłował zjeść tapicerkę, kocyk, którym go nakryłam, a w ostateczności moją rękę, która zdecydowanie mu tych czynności zabraniała. Późniejsze okoliczności udowodniły, że to nie głód był powodem prób zjedzenia wszystkiego, bez względu na to czy jest z gatunku zjadliwego czy nie( ale być może zostałam wychowana w błędnym przekonaniu, że do zjedzenia nadaje się np. tylko zawartość lodówki- a nie sama lodówka).
dean

Post autor: dean »

ta ÂŚlęża to faktycznie ponoć jakaś magiczna jest... tak słyszałem od jednego kibica ÂŚląska...
i co? wyrósł na prawdziwego smoka? a może zanim to się wydarzyło przybył rycerz i rozdziewiczył księżniczkę?
cebreiro

Post autor: cebreiro »

bardzo magiczna, celtycka i przedziwna jako masyw górski,

smok to wciąż maluch, dużo się uczy...
nie je misiów i pionków szachowych.

a księżniczka jest dumna i cnotliwa jak na prawdziwą księżniczkę przystało.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości