8 Â?ycie toczy siê dalej
Â?ycie dalej i¶æ musi ,
W g³êbiny czelu¶ci ,
Gdzie panuje w³adca prze okrutny ,
Co ju¿ tyle krwi upu¶ci³ ,
Za obrazy robi± trumny ,
Za lampiony ¶wiec± czaszki ,
I jak cz³owiek taki dumny ,
Wyrwa³ siê z objêæ matki .
Los Angeles wygl±da³o jak zaczarowana kraina ba¶ni . Weronika zapiê³a pasy , za chwilê mieli l±dowaæ . Wci±¿ wraca³a my¶lami do ostatnich wydarzeñ . Bardzo potrzebowa³a Willa . Nareszcie samolot zacz±³ ko³owaæ i po chwili oddycha³a ju¿ nocnym powietrzem wielkiej mie¶ciny LA .
Odebra³a baga¿e i zamówi³a taksówkê . Po do¶æ spokojnym locie postanowi³a ¿e nazajutrz uda siê prosto do MoonCity . Los Angeles by³o ogromne i niebezpieczne , przynajmniej tak jej siê wydawa³o . W sumie wychowa³am siê na wsi , pomy¶la³a . Swoje dzieciñstwo spêdzi³a na obrze¿ach Miasta Ksiê¿yca . W wielkich miastach nawet w niedziele wszystko by³o czynne . No prawie .
Taksówka spokojnie sunê³a po kocich ³bach . Widok Los Angeles w nocy jest niesamowity . Mnóstwo barów zaprasza³o i kusi³o turystów , Erica Blumm zatañczy tylko dla Was ! Kasyna i bary zaprasza³y na niesamowite atrakcje które z pewno¶ci± podoba³y siê panom o grubych portfelach .
Zap³aci³a szesna¶cie dolarów i uda³a siê wprost do hotelu . Nie chcia³a jechaæ w nocy o oddalonego ponad osiemdziesi±t mil MoonCity . Pieniêdzy mia³a sporo . Wybra³a dobrej jako¶ci hotel , Vittoria .
*****
Sze¶ædziesiêcioletnia kobieta siedzia³a przed oknem , za ods³oniêtych dyskretnie zas³on wypatrywa³a dwóch wysokich ludzi . Wiedzia³a kim s± . Jej ¶wiêtej pamiêci m±¿ , tak Ben kiedy¶ by³ jednym z nich . Wyje¿d¿a³ czasami na ca³e tygodnie do Europy i wykonywa³ jakie¶ misje . Czêsto próbowa³a co¶ z niego wyci±gn±æ ale na marne . Ben Rolland by³ z CIA .
Ci dwaj m³odzieñcy tak¿e musz± byæ wa¿niakami z CIA albo co gorsza FBI . Nie wiedzia³a czym obie instytucje siê ró¿ni± . Ale FBI by³a dla niej jak cios w jej obola³± nogê .
Oderwa³a od nich wzrok co przysz³o jej z wielkim trudem i posz³a do salonu powiadomiæ o wszystkim Stephanie.
Tak , Amanda Rolland by³a jakby nie patrzeæ okropnie w¶cibsk± bab± . Ale co wdowa po agencie CIA ma do roboty oprócz wydawania renty , zreszt± ca³kowicie zas³u¿onej i pilnowania s³u¿±cej oraz s±siadów ? No w³a¶nie nic .
******
Marta przyjecha³a do MoonCity w poniedzia³ek . By³a mocno podniecona odk±d uda³o jej siê uciec z....tego cholernego wariatkowa . Czu³a siê wy¶mienicie z tym kim¶ czy czym¶ co mia³a w sobie . Nie ogarnia³o j± ¿adne zmêczenie . Nie musia³a spaæ ani je¶æ .
Zdoby³a pieni±dze okradaj±c jakiego¶ nocnego marka . To by³o niesamowite . Rzuci³a nim kilka metrów w górê jakby zupe³nie nic nie wa¿y³ . Zabra³a mu portfel i skrêci³a kark . Zrobi³a to z zimna krwi± i dzieciêc± ³atwo¶ci± .
Lecz nie on by³ jej celem . Chocia¿ .
Marta Weslan by³a bardzo atrakcyjn± kobiet± . Trafi³a do szpitala psychiatrycznego z powodu za³amania nerwowego . Po nieudanym porodzie straci³a chêci do ¿ycia i próbowa³a pope³niæ samobójstwo . Jej s±siad Alan zawiadomi³ lekarzy którzy zago¶cili na jej podwórku w bia³ych fartuchach . Opasali j± pasami i zawie¼li do Campnow .
W zak³adzie wiele razy j± gwa³cono . Przy zbiorowych k±pielach stra¿nicy ¶linili siê na widok jej nagiego cia³a . Jej d³ugie nogi i d³ugie czarne w³osy przykuwa³y uwagê . Jej by³o to obojêtne . Nie do koñca zdawa³a sobie sprawê z tego ¿e zaspokaja ¿±dzê tych wieprzów . Jej ciemna cera i br±zowe , prawie ¿e czarne oczy dzia³a³y jak magnesy na ¿elazne maszty ukryte pod bia³ym kitlem .
Teraz wiedzia³a jak to wykorzystaæ . Popatrzy³a na nie otynkowany budynek motelu na GreenValace . Otworzy³a skrzypi±ce drzwi i podesz³a do stanowiska z napisem recepcja . M³oda , do¶æ ³adna dziewczyna czyta³a jakie¶ pi¶mid³o .
112 Dzieñ dobry – powita³a j± , podnosz±c wzrok .
Wnêtrze motelu by³o bardziej atrakcyjne i schludnie urz±dzone . Dziewczyna przygl±da³a siê przyby³ej z zaciekawieniem .
- Czy masz wolny pokój – spyta³a s³odko Marta nie odrywaj±c od niej wzroku .
113 Tak . Nie mamy teraz wielkiego ruchu . Tylko dwóch turystów i pan Merans . Mam woln± jedynkê i trójkê . Woli pani górê czy dó³ ?
114 Górê , je¶li mo¿na . U¶miechnê³a siê . Zal¶ni³y per³owo-bia³e zêby .
115 P³aci pani gotówk± czy....
116 Gotówk± . Nazywam siê Rita Feler .
117 Â?yczê mi³ego pobytu w MoonCity . To ³adne miasteczko . Na pewno siê pani spodoba .
118 Tego jestem bardziej ni¿ pewna .
Dosta³a klucz i uda³a siê do trójki . Ma³a walizka z ubraniami któr± kupi³a w Campnow wyl±dowa³a na zas³anym ³ó¿ku . Na regale sta³ telewizor . Uda³a siê do ³azienki .
*****
Jack Morgan kupi³ sobie psa . Suczkê . Jego wcze¶niejszy czworono¿ny przyjaciel Nola wpad³a pod ciê¿arówkê . Zreszt± ucieka³a mu z domu kilka razy i wraca³a po kilku dniach chudsza o kilka funtów .
Jack by³ czterdziestu -parê letnim kolejarzem . Mieszka³ w MoonCity od czterech lat , czyli od incydentu z cholernym poci±giem . Kiedy jecha³ tras± Vegas-Terres wykolei³ maszynê , masakruj±c dwa wagony i siebie . Jego prawa pó³kula mózgu sporo ucierpia³a . Mia³ czê¶ciowo sparali¿owan± praw± stronê cia³a . Â?y³ z niewysokiej emerytury inwalidzkiej . To nie by³a jego wina tylko tych debili co k³adli tory .
Po za swoim inwalidztwem by³ inny od swoich kilku przyjació³ . Nie mia³ kobiety a jego potrzeby seksualne zaspokaja³y zwierzêta . By³ zeofilem .
Wróci³ w³a¶nie z schroniska kupuj±c suczkê Sweti . Nie podoba³o mu siê jej imiê ale tylko na takie reagowa³a .
Mia³a ³adn± nie za szorstk± , krótk± sier¶æ . By³a o dziwo zadbana . Schronisko w MoonCity by³o w kiepskim stanie . Gdyby czepi³ siê go sanepid z pewno¶ci± przesta³o by funkcjonowaæ . Kilkunastoma psiakami i kotami zajmowa³a siê stara pani Meser . Wielbicielka zwierz±t choæ nie w tym sensie co Jack .
Morgan by³ pó³-angolem , pó³-amerykaninem .
¦ci±gn±³ spodnie i koszulkê polo . Ruszanie praw± rêk± i nog± sprawia³o mu trochê trudno¶ci . Móg³ sobie pozwoliæ tylko na ma³e ruchy . Trzymanie ciê¿kich przedmiotów nie wchodzi³o w rachubê . By³a zbyt s³aba na ponad podstawowe czynno¶ci .
Po chwili sta³ ju¿ nagi . Sweti sta³a na dwóch ³apach podpieraj±c siê krzes³a i macha³a ogonem .
119 Ju¿ kochanie – powiedzia³ .
Ukl±k³ . W rêce trzyma³ pasek od spodni którym zwi±za³ w pasie suczkê i unieruchomi³ ogon . Nie protestowa³a .
Poci³ siê . Popatrzy³ na pochwê swojej nietypowej kochanki . Jego ¿o³±d¼ nabrzmia³ .
Wprawnymi ruchami wchodzi³ w w±ski tunel uciechy . Sweti cicho szczeka³a .
*****
Chevrolet Derka Matte mia³ uszkodzon± ch³odnicê i st³uczon± przedni± szybê . Ma³y Joe i Carl ubrudzeni smarem reperowali go od trzech godzin . Obok ich sta³ w³a¶ciciel warsztatu pan Fredie Browson . Mia³ czterdzie¶ci lat i do¶æ du¿o forsy . Rok temu , czyli w 1974 dosta³ jeszcze du¿y spadek po zmar³ej macosze . Jak na macochê , Kate by³a mi³± i kochaj±c± osob± . Do tej pory za ni± têskni³ . Za ojcem tak¿e .
Patrzy³ teraz na pracê ch³opaków i u¶miecha³ siê zadowolony . Byli ¶wietn± ekip± . Carl szczególnie zachwyca³ go logik± . Potrafi³ zawsze co¶ powiedzieæ , m±drego rzecz jasna . Joe by³ innego kalibru . Nie za bystry ale pracowity jak nikt no i uprzejmy i co wa¿ne zawsze skory do pomocy nawet po godzinach .
Fredie dobrze im p³aci³ . Zysk z zak³adu pozwala³ mu na to . Teraz przyszed³ im powiedzieæ o podwy¿ce . Nale¿a³o im siê .
Carl wzi±³ szmatê do rêki i przetar³ twarz .
120 Skoñczone szefie .
121 Dobra robota . Poka¿ siê Joe ! – zawo³a³ .
Wygramoli³ siê z u¶miechem na twarzy .
122 Koñcóweczka ! Chevrolecik jak nowy . Na dzi¶ koniec , szefie ?
S³ysza³ ten tekst ju¿ setki razy . Lubi³ te zdrobnienia Joe .
123 Mam dla was prezent – zacz±³ .
Widzia³ jak Carl ¶widruje go wzrokiem . Domy¶lasz siê draniu , hehehe . Joe wyba³uszy³ oczy .
124 Nowe ubrania robocze ? Te siê ju¿ przetar³y – wskaza³ na dziurê w spodniach .
125 Nie . Jeste¶cie dobrymi pracownikami . Nale¿y wam siê podwy¿ka . Dok³adam wam cztery dychy do waszej pensji .
126 Dziêkujemy szefie ! Kupiê sobie hondê . T± o której tyle razy wam opowiada³em . Brakuje mi jeszcze jakie¶ trzysta dolarów . Plus ubezpieczenie i te pierdo³y . To mój dzieñ !
127 Dziêkujemy przyda siê .
Podali sobie rêce nie patrz±c na smar . Pogadali chwilê i udali siê do swoich domów . Carlowi pieni±dze przydawa³y siê jak ka¿demu . Chocia¿ mia³ od³o¿one spore oszczêdno¶ci to ka¿dy grosz by³ mile widziany .
Zadowolony z ¿ycia uda³ siê wprost do domu na ForestRock . Ten poniedzia³ek by³ pracowity ale sowicie nagrodzony .
*****
Samolot wyl±dowa³ w Atlancie . Ubrany by³ jak turysta z Europy . Kardyna³ Bernardino poda³ mu dok³adne miejsce zamieszkania Weroniki Schirley . Mia³ j± znale¼æ i zabraæ zwój . I oczywi¶cie wys³aæ na pola elizejskie .
Brat Dominik przyj±³ ¶wiêcenia pó³tora roku temu z r±k , wtedy jeszcze biskupa Bernardino . Kiedy¶ by³ z³odziejem i wytrawnym morderc± . Jego prawdziwe nazwisko Juan Pierce Richtoli odesz³o w niepamiêæ wraz z jego dawnym ¿yciem . Skoñczy³ z tym a¿ do tego czasu . Kardyna³ da³ mu wszystko czego nie mia³ . Odmieni³ jego ¿ycie . Zna³ na pamiêæ ewangeliê Mateusza i kilkana¶cie psalmów .
Kiedy¶ uratowa³ ¿ycie biskupa Bernardiniego , kiedy ten zosta³ napadniêty na przedmie¶ciach Pary¿a . By³ to czysty przypadek . M³ody Juan mia³ sam napa¶æ na kardyna³a i zabraæ mu pier¶cieñ ale ubieg³ go jego wróg ¦liska Rêka . To on rz±dzi³ rabusiami paryskich ulic .
Wiedzia³ ¿e musi uciec z Pary¿a aby unikn±æ zemsty ¦liskiej Rêki . Bernardino podziêkowa³ mu i wydoby³ z niego wszystko . Zamiast kazaæ go zamkn±æ , wzi±³ go do siebie jak ojciec syna i naucza³ pisma i zasad wiary .
Dominik martwi³ siê o kardyna³a . Kiedy Bernardino dowiedzia³ siê o zwoju od Saviniego , ten ca³y czas zaprz±ta³ jego my¶li . W ostatnim czasie mocno siê postarza³ . Zrobi³ siê nerwowy i najgorsze by³o to ¿e kaza³ wróciæ Dominikowi do swego dawnego ¿ycia , t³umacz±c ¿e w tej sytuacji nie ma wyj¶cia .
129 Bóg ci wybaczy . Za³o¿ymy bractwo . Bêdziemy strzec tajemnicy . Zdobêdziemy tysi±ce wiernych – mówi³ to kilka razy dziennie .
Musi zdobyæ zwój . Kardyna³ ma racjê .
130 W czasie swojej misji zwracaj siê do mnie Latarniku , dobrze ?
131 Tak . Tak Latarniku .
Te rozmowy go rozprasza³y . Zamówi³ taksówkê i uda³ siê na RedelStreet . Pod numerem 8 znajdzie ukojenie . Pó¼niej uda siê na niedzieln± mszê .
*****
Weronika zatrzyma³a siê w hotelu przy Roven Avenue , Vittoria . Wynajê³a pokój na jedn± noc . Zmêczona wróci³a z lotniska . W hotelu prawie od razu posz³a spaæ . Nie zd±¿y³a siê nawet rozebraæ . Tyle przez ile przesz³a . Doktor do tej pory siê nie odezwa³ . Nie chcia³a ogl±daæ telewizji . Ba³a siê wszystkiego . Zastanowi³a siê czy dobrze zrobi³a zostawiaj±c wiadomo¶æ na automatycznej sekretarce . Gdyby Will dzwoni³ i nikt by nie odbiera³ , pomy¶la³ by ¿e jest jeszcze w Jerozolimie . I ¿e nie przyjedzie w porê na jego ¶lub za kilka dni . Zreszt± nikt do tej pory jej nie ¶ledzi³ . Pewnie Rafa³ nie dzwoni do niej bo...bo zapomnia³ numeru . Pociesza³a sam± siebie . Chocia¿ sama nie wierzy³a w to co mówi . Nie mia³a komórki . Zgubi³a j± w drugi dzieñ badañ . Przekrêci³a siê na drugi bok .
Obudzi³ j± ha³as na korytarzu . Zerwa³a siê z ³ó¿ka i chwyci³a za nocn± lampkê . Kto¶ zbli¿a³ siê w stronê jej pokoju . Poczu³a jak jej serce bije w przy¶pieszonym rytmie . Przyszli po mnie , pomy¶la³a .
Kto¶ przekrêci³ klucz i otworzy³ drzwi na o¶cie¿ .
Weronika zamachnê³a siê lampk± i uderzy³a z ca³ej si³y w g³owê intruza . Lampka roztrzaska³a siê z hukiem . Jêkn±³ i osun±³ siê na pod³ogê . Zapali³a ¶wiat³o i wrzasnê³a .
Lokaj podniós³ siê . Na czole widnia³ wielki siniak . Z nosa la³a siê krew .
133 Co pani odbi³o ! – wykrztusi³ – Przecie¿ kaza³a pani sobie przynie¶æ szampan punktualnie o jedenastej . Powiedzia³a pani ¿ebym wszed³ i postawi³ go na stoliku .
134 Ja...Ja przepraszam . Zap³acê za lampkê – odpar³a z trudem – My¶la³am ¿e to kto¶ inny . Zapomnia³am . Przepraszam .
135 No dobrze . Nastêpnym razem niech pani nie zapomina .
Odwróci³ siê i teraz zobaczy³a wózek a na nim szampan i kilka kieliszków .
Wróci³a po torebkê .
136 Proszê . I jeszcze raz pana przepraszam .
Z³o¶æ lokaja szybko minê³a , kiedy jako napiwek dosta³ dwadzie¶cia dolarów . Za tak± sumkê mo¿na mnie waliæ po ³bie nawet dwa razy dziennie . U¶miechn±³ siê .
137 Nie ma sprawy . Nic wielkiego siê nie sta³o . Zabiorê jeszcze lampkê i znikam . Dobrej nocy !
Kiedy wyszed³ otworzy³a szampana i nala³a sobie do pe³na . Co za dzieñ , pomy¶la³a .
9 „ Sprawa trudniejsza ni¿ my¶lisz ”
B³±dz±c korytarzem my¶li , uciekam od nieuchronnego...
Wynajêli pokoje u Evans . Nie mo¿na powiedzieæ ¿e przyjê³a ich z otwartymi ramionami . By³a m³od± kobiet± , wdow± po zmar³ym poruczniku Robercie .
W MoonCity by³y dwa motele i trzy pokoje do wynajêcia rozrzucone od nabrze¿a a¿ do krañców miasteczka . Wiêkszo¶æ turystów mieszka³a u znajomych albo w motelach . Latem trzyma³y siê bardzo dobrze za¶ zim± czy jesieni± na siedem pokoi zajêtych by³o raptem dwa .
Swims wynaj±³ pokój na dolnym piêtrze za¶ Henry zaj±³ górê . Oprócz nich w motelu mieszka³o trzy osoby . Na pó¼n± jesieñ by³o to sporo ludzi .
W te dwa dni nie posunêli siê w sprawie do przodu ani o krok . Stali w miejscu . Cholerna stagnacja . To nie znaczy ¿e siê obijali . Byli agentami . A jak mawia³ ich szef agenci pracuj± zawsze , w kiblu , w ko¶ciele , w ³ó¿ku z kobiet± , podczas snu i posi³ku . Mia³ racjê . Sprawa seryjnych morderstw by³a najgorsz± na jak± w trafili w swojej karierze. Nic tak nie przybija jak niewyja¶niona sprawa i brak dowodów . Sprawdzili wszystkich zamordowanych i nie znale¼li ¿adnego powi±zania , pokrewieñstwa czy czego¶ . A nie . Swims zauwa¿y³ ¿e wszystkie ofiary odsiadywa³y za wielokrotne napa¶ci , gwa³ty , mordy .To by³ ich ma³y sukces . By³a to , jak by to powiedzieæ , ³upina orzechu na oceanie , na wzburzonym oceanie .
Swims by³ m³odszy od Henriego o rok i kilka miesiêcy . Pracowa³ te¿ krócej . Ale by³ najlepszym partnerem jakiego kiedykolwiek mia³ . Jego wcze¶niejszy partner , Matt nie znosi³ widoku i zapachu krwi . Henry dziwi³ siê ¿e kogo¶ takiego przyjêto do FBI . Agenci rz±dowi musz± byæ bezwzglêdni . Je¿eli znajd± siê w sytuacji ¿e ich w³asny ojciec mierzy do nich z smith&wessona to w ramach w³asnego bezpieczeñstwa powinni strzeliæ , tyle razy a¿ bêd± pewni ¿e napastnik jest unieszkodliwiony . A tym samym martwy . Oczywi¶cie ka¿dy jest tylko cz³owiekiem i te regu³y nie zawsze siê sprawdzaj± .
Henry i Swims nie byli naiwni . Nie wierzyli nikomu nawet sobie . Ale byli zaprzyja¼nieni . Lubili swoje towarzystwo . Mieszkali w Los Angeles . Henry mia³ syna i piêkn± ¿onê , Wilmê Coler . Swims mia³ co tydzieñ inn± panienkê . Nie mia³ dzieci .
Spotkali siê przy wyj¶ciu . Ubrani w sztruksy i ciep³e kurtki ruszyli do knajpy . Jak siê dowiedzieli od Jasona Logana w „ Piêknej Laurze ” Spotyka³a siê spora czê¶æ mieszkañców Miasteczka Ksiê¿yca . Wiele z niego nie wyci±gnêli tylko to co powiedzia³ im Lars Hatwick .
Szli po kocich ³bach . Minêli kilka par trzymaj±cych siê za rêkê . Jedn± mi³± pani± podpieraj±c± latarniê i pokazuj±c± swoje d³ugie nogi . By³o zimno wiêc i ona wiele nie oferowa³a .
138 Za³o¿ê siê ¿e ma we³nian± bieliznê – mrukn±³ Swims .
Henry parskn±³ .
139 Ty cholerny kobieciarzu !
Przez ostatnie dwa dni krêcili siê po MoonCity . Za tydzieñ musz± zdaæ sprawozdanie szefowi o postêpach w sprawie . Tyle morderstw i nie znaleziono sprawcy . Brak motywu . Oprócz tego ¿e gin± zwyrodnialcy .
Wreszcie dotarli do knajpy . W ¶rodku by³o przyjemnie ciep³o . Rzeczywi¶cie ruch by³ spory . Znale¼li wolne miejsce i zamówili po piwie . Obs³u¿y³ ich starszy mê¿czyzna o twardych rysach twarzy . Jason trochê im opowiedzia³ o niektórych mieszkañcach miasteczka . By³o to zbyteczne bo morderca zapewne by³ przyjezdnym i nie wiadomo czy ju¿ nie nawia³ . Musieli czekaæ na jego nastêpny krok .
Kto¶ podszed³ do szafy graj±cej i za chwilê rozbrzmia³ Bob Dylan .
Zapalili po papierosie , ca³y czas maj±c oko na wszystko . Mieli jeszcze do pogadania ze Starym Samem . Czy nie widzia³ nic podejrzanego w zachowaniu Hamilltona .
Swims podniós³ rêkê i gestem przywo³a³ wojennego weterana .
140 O co chodzi ?- spyta³ .
141 Niech pan usi±dzie . Prowadzimy sprawê morderstwa Georga Hamilltona – odezwa³ siê Henry .
142 A tak s³ysza³em o tym . Jeste¶cie z FBI , co ?
143 Tak . Czy mo¿emy zadaæ kilka pytañ ?
144 Jasne . Ale w±tpiê czy wam du¿o pomogê .
Przysiad³ siê do nich .
146 Czy widzia³ pan co¶ podejrzanego w jego zachowaniu ?
147 Nie . Przyszed³ i zamówi³ whisky . Wyda³ dziesiêæ dolców i poszed³ . Nie by³ zbyt rozmowny .
148 Nikt za nim nie wychodzi³ ? Nikt o niego nie pyta³ ?
Podrapa³ siê po g³owie . Dwa dni temu . Willson , Carl i Joe no i Mike siedzieli i grali w bryd¿a . Czasami siê przysiada³ na jedn± czy dwie partie . A wtedy Carl wyszed³ . Zaraz po tym Hamilltonie czy jak mu tam by³o .
150 Tak . Przypomnia³em sobie . Carl Robson wyszed³ zaraz po nim . Bola³a go g³owa czy co¶ . Ale to na pewno nie on . Mieszka w MoonCity dwa lata . To dobry cz³owiek . Nigdy by nie zabi³ .
151 Tak . Pewnie tak . Czy co¶ jeszcze pan sobie przypomnia³ ?
152 Nie . To tyle .
Kiedy Sam poszed³ obs³ugiwaæ niecierpliwych klientów . Szybko dokoñczyli piwo .
153 S³ysza³e¶ co powiedzia³ ? – zapyta³ Swims .
154 To sprawa trudniejsza ni¿ sobie wyobra¿amy . Musimy sprawdziæ tego Robsona . Mo¿liwe ¿e mamy Kubê Rozpruwacza . Ale wcze¶niej musimy zdobyæ dowody . Nie mo¿emy siê myliæ .
155 Wszystko siê zgadza . Ostatniego morderstwa dokonano dwa lata temu . Chocia¿ moim zdaniem by³o wiêcej ale o tylu my wiemy . Nie mo¿na wykluczyæ ¿e za³atwi³ kilku turystów w tym zadupiu . Jak Sam powiedzia³ : Wyszed³ po Hamilltonie i dopad³ go w hangarze .
156 Nic nie wiemy Swims . Nie wiadomo czy to on go za³atwi³ w dokach . Móg³ byæ w niew³a¶ciwym miejscu o....
157 Niew³a¶ciwym czasie . Tak jasne .
158 Musimy zastawiæ pu³apkê na tego gnojka . Wszystko musi byæ naturalne . Ale najpierw przejdziemy siê do niego . Nie mo¿emy za³atwiæ go¶cia bez dowodów .
Wypili jeszcze po piwie i poszli do motelu . Po drodze nie zauwa¿yli niczego podejrzanego .
10 Mi³o¶æ s³odka jak ¶mieræ
Mi³o¶æ s³odsza jest od ¶mierci ,
Czy czujesz jak ciê pie¶ci ,
Ludzki rozum jej nie mie¶ci ,
To jak za grobu stare wie¶ci ,
I choæ czasem j± bezcze¶cisz ,
Na asfalcie znaki kre¶lisz ,
Mi³o¶æ , cia³o , ¶mieræ nam ze¶lij !
Marta wysz³a z motelu . Postanowi³a ¿e rozejrzy siê po okolicy . Czu³a g³ód . Nie taki zwyk³y zwi±zany z nie jedzeniem . Musia³a zaspokoiæ to co siedzia³o g³êboko w niej .
Sz³a w deszczu wyszukuj±c potencjalnej ofiary . Mija³a kilku przechodniów . Skrêci³a w bulwar na Gampstreet . Otoczenie zmieni³o siê nie do poznania . W±sk± ulicê za¶ciela³y kartony i porozwalane gazety . Budynki by³y nie otynkowane . Rasistowskie napisy zdobi³y co drugi dom .
Po chwili wesz³a w ³adn± ulicê z bogatszymi domami otoczonymi ogrodami i z o¶wietlonym tarasem . Przed jednym z nich sta³ jaki¶ mê¿czyzna wypró¿niaj±cy skrzynkê na listy . Po twarzy sp³ywa³y mu stru¿ki deszczu .
165 Dobry wieczór – powita³ j± kiedy przechodzi³a – Okropna pogoda .
166 Tak . Przepraszam . Czy móg³by pan zaprosiæ mnie do ¶rodka ? Chcia³abym przeczekaæ deszcz . Przemok³am do szpiku ko¶ci .
167 Nie ma problemu . Pani chyba nie st±d ?
168 Nie .
169 Jestem Breg Johnson .
170 Marta Weslan .
Wprowadzi³ j± do ma³ego salonu . Na ¶rodku sta³a sofa . Reszta mebli zawalona by³a ksi±¿kami . Okry³a siê kocem który jej przyniós³ . Po chwili Breg wszed³ nios±c dwie fili¿anki herbaty .
173 W MoonCity zawsze mamy tak± jesieñ .
174 Widzê ¿e pan du¿o czyta .
175 Tak . Ksi±¿ki to moja pasja . Jestem sam i nie mam zbyt wiele do roboty .
176 A pracuje pan gdzie¶ ?
177 Jestem emerytowanym nauczycielem .
Marta uda³a zaskoczenie . Ju¿ kiedy go zobaczy³a wiedzia³a kim jest . Tak by³o z ka¿d± osob± . Potrafi³a czytaæ w my¶lach .
178 Wygl±da pan bardzo m³odo .
179 Breg . Mów mi Breg .
Popijali herbatê i rozmawiali o ksi±¿kach . Marta zdjê³a koc i wsta³a .
180 Ju¿ idziesz ? – spyta³ – Deszcz pada jeszcze mocniej .
181 Nie idê . Chcia³abym skorzystaæ z ³azienki .
182 Rozumiem . Proszê !
Zaprowadzi³ j± do ³azienki .
Spodoba³a mu siê . By³a bardzo piêkna i m³oda . Jej krótka spódnica ciasno opina³a kr±g³e po¶ladki . Wróci³ do salonu i pouk³ada³ ksi±¿ki na swoje miejsce . Zaniós³ szklanki do umycia i gdy wróci³ a¿ zaniemówi³ . Marta sta³a na ¶rodku salonu w samej bieli¼nie . Sk±py biustonosz by³ zawadiacko przekrzywiony i ods³oni³ stwardnia³y sutek . Bia³e majtki lekko prze¶witywa³y . Widzia³ czarny trójk±cik . Nie móg³ wykrztusiæ s³owa . Marta przywo³a³a go palcem .
Wskoczy³a na kanapê i zsunê³a bieliznê .
Le¿eli w u¶cisku . Praw± rêk± masowa³a jego przyrodzenie .
184 Dobrze ci by³o ?- spyta³a .
185 Nie kocha³em siê tak od dwudziestu lat . Jeszcze pytasz ?
U¶miechnê³a siê . ¦cisnê³a jego mosznê jak pi³kê . Zawy³ z bólu . Z³apa³a go za kark i przekrêci³a . Chrupnê³o .
Marta za¶mia³a siê . Cholerny katolik . Ubra³a siê i wysz³a gin±c w strugach deszczu .
*****
Pani Rolland wybra³a siê na zakupy . Noga prawie jej nie dokucza³a . Postanowi³a ¿e po drodze wst±pi do jednej z ze znajomych pani Guigani . By³a to siwiej±ca W³oszka która w czasie II wojny ¶wiatowej wyjecha³a do Ameryki . Jej mê¿a rozstrzelano za propagowanie demokracji na rozkaz Mussoliniego . Drugi raz nie wysz³a za m±¿ choæ minê³o ponad dwadzie¶cia lat od ¶mierci Fabiano Guiganiego .
W sklepie by³ ma³y ruch . Poczciwy staruszek sir Drake sta³ za lad± . Nie wiadomo czym wcze¶niej siê zajmowa³ ale chodzi³y ró¿ne pog³oski .Niektórzy doszli do absurdu ¿e sir Drake s³u¿y³ kiedy¶ jako gwardzista królowej Wysp Brytyjskich . Sam sklepikarz nie wypowiada³ siê na ten temat . Natomiast by³ bardzo rozmowny i jak pani Rolland w¶cibski . Prowadzi³ sklep ze starociami i ró¿nymi drobnymi rzeczami , które mo¿na znale¼æ na ka¿dym lepszym strychu . Przydomek sir bardzo do niego pasowa³ . By³ z niego dumny . Pani Rolland podesz³a do lady .
186 Dzieñ dobry sir Drake – powita³a go mi³ym g³osem .
187 Witam pani± – uk³oni³ siê sztywno czemu towarzyszy³ chrzêst krêgos³upa . Czym mogê s³u¿yæ ?
188 Chcia³abym lunetê . Tak± o du¿ym zasiêgu widzenia .
Popatrzy³ chwilê na ni± i siê u¶miechn±³ .
190 Ach ci agenci . Bêd± mieli z pani± trudne ¿ycie . No có¿ chyba mam jak±¶ lornetkê .
191 Sir Drake jeste¶ bystrzejszy ni¿ my¶la³am .
192 Ka¿dy wie o pani hmmm zainteresowaniach .
193 A ja o pañskich – odpar³a niewzruszona .
Przyniós³ jej lornetkê .
194 Lunet nie posiadam pani Rolland . Lornetki s± porêczne i zapewniam ¿e nic nie ujdzie pani uwagi .
195 Dziêkuje . A pan ma jakie¶ wie¶ci ? Sir Drake zapewne wie wszystko .
Za¶mia³ siê nonszalancko .
196 Przyjechali z Los Angeles . Logan powiedzia³ ¿e mieli podobny przypadek jak z tym W³ochem . Wie pani o morderstwie ?
197 A tak . I to w naszym MoonCity . Wreszcie co¶ siê dzieje .
198 No tak . Ale ten kto zabi³ tego cudzoziemca nie by³ zdrowy na umy¶le . Jason mówi³ ¿e morderca rozerwa³ go na strzêpy . Cholerny psychopata . To pewnie ci m³odzi przejezdni szukaj± wra¿eñ . Teraz w g³owie im sekty . Bóg to dla nich krwio¿ercza bestia . Tak , tak czyta³em o nich . Znaki na murach . Masowe orgie . Pewnie opêta³o którego¶ i zrobi³ co zrobi³ . Ot , co . Szaleñstwo i jeszcze raz szaleñstwo . A co pani o tym my¶li ?
199 Nie wiem . Ale bêdê mieæ na oku tych z FBI .
Rozmawiali jeszcze chwilê . Po czym Amanda uda³a siê kilka numerów dalej do przyjació³ki .
*****
Czyta³ w³a¶nie ,, Miasteczko Salem ” Stephena Kinga , kiedy us³ysza³ pukanie do drzwi . Raz . Dwa . Trzy . Pukanie usta³o . Wsta³ i poszed³ otworzyæ drzwi . W progu sta³o dwóch mê¿czyzn . Wiedzia³ kim s± i po co przyszli .
201 Henry i Swims . Federalne Biuro ¦ledcze – powiedzieli i pokazali legitymacjê . Mamy kilka pytañ .
202 Proszê wej¶æ do ¶rodka .
Carl zaprowadzi³ ich do zagraconego salonu . Otrzepa³ dwa skórzane fotele i wskaza³ aby usiedli .
204 Mo¿e herbatê ?
205 Nie dziêkujemy – odpowiedzia³ Henry .
By³ podejrzany . Nie ufali mu . Nie wiedzieli ¿e Carl ma nad nimi przewagê . By³ cz³owiekiem ale mia³ , oprócz oprawiania ludzi , zdolno¶æ do czytania w my¶lach drugiej osoby . Z regu³y sprawdza³o siê to tylko przy ludziach z podejrzanym dorobkiem ¿yciowym , przesz³o¶ci± kryminaln± . Lecz teraz potrafi³ przewidzieæ ich ruchy i zna³ ich my¶li .
207 Panie Robson – zacz±³ jeden z nich . Nie bêdziemy owijaæ w bawe³nê . Jest pan podejrzany o morderstwo Georga Hamilltona . Wiemy ¿e wyszed³ pan zaraz po nim .
208 Owszem . ¬le siê poczu³em .
209 Ma pan jakie¶ dolegliwo¶ci ?
210 Zawia³o mnie . Jesieñ ma swoje plusy ale zdecydowanie wiêcej minusów . Jednym z nich jest zimny wiatr . Radzi³ bym siê ciep³o ubieraæ . Doktor Huan jest ostatnio bardzo zajêty .
211 Z pewno¶ci± .
Carl zauwa¿y³ ¿e przypatruj± siê jego obrazom i piêknej Debbie . Chcia³ siê za¶miaæ ale w porê ugryz³ siê w jêzyk . Byli sprytni ale na swój sposób . Tymczasem zmienili taktykê .
214 Je¿eli pan to zrobi³ to jest to jedyna szansa aby dobrowolnie oddaæ siê w rêce wymiaru sprawiedliwo¶ci – podj±³ próbê Swims .
215 Nie zabi³em tego cz³owieka . To zbieg okoliczno¶ci .
216 Dlaczego wyjecha³ pan z Los Angeles ? - zmieni³ temat Henry .
217 Straci³em pracê . Nie mia³em dok±d siê udaæ . Przyjecha³em do MoonCity i jako¶ sobie radzê .
218 Sprawdzimy to .
219 Nie w±tpiê . Czy macie jeszcze jakie¶ pytania ?
220 Bêdziemy w kontakcie . Proszê nie opuszczaæ miasta .
221 Oczywi¶cie .
Dwa lata temu pracowa³ na budowie . Zosta³ zwolniony za nie stawianie siê w pracy . Mia³ wtedy rêce pe³ne innej roboty . Bardziej brudnej .
Odprowadzi³ ich do drzwi i wróci³ do czytania ksi±¿ki . MoonCity by³o jak Salem . Czu³ wielkie z³o . Dobro miasteczka zosta³o zachwiane . Szatan zaatakowa³ .
11 Honkong
I ludzi tyle siê patrzy³o , ¿e wstyd siê urodziæ.....
By³a ¶roda . Hu Wang szed³ za opatulonym w p³aszcz mê¿czyzn± . Wiedzia³ co go czeka . Szansa diu dla tego cz³owieka wynosi³a niewiele ponad dwa .
Omijali zat³oczone ulice . Wokó³ otacza³y ich butiki i salony z grami . Honkong nie nale¿a³ do ma³ych , niecywilizowanych miast . Owszem nadal spotyka³o siê tutaj kilkaset metrowe targi z wyrobami z porcelany czy po prostu warzywami i rybami . Teraz miasto zaczê³o przybieraæ na znaczeniu . Budowano wie¿owce i domy handlowe z du¿ymi komputerami w ¶rodku , dla rozrywki i pracy . Wiele biur zamgli³o starodawny urok miasta .
Hu Wang pod±¿a³ za ofiar± .
Nareszcie po d³ugiej wêdrówce , skazaniec zatrzyma³ siê w ciasnej uliczce . Nie by³o ¿adnych gapiów . Mê¿czyzna wyci±gn±³ z kieszeni woreczek z bia³ym proszkiem . Trzeba dodaæ ¿e narkotyki zyska³y na znaczeniu a bosowie mafii p³awili siê w luksusach . Zapotrzebowanie na zachodni rynek stale ros³o .
Hu Wang dopad³ go gdy ten delektowa³ siê narkotykiem .
224 Fuji Kasuko ! Skazany na wieczyste potêpienie z r±k Stwórcy za zbesztanie sacrum i za pozbawienie ¿ycia siedmioro Jego najdoskonalszych dzie³ . Imiê twego oprawcy Kalardif. Nie ma lito¶ci dla ciebie !
Seryjny morderca i diler narkotykowy nie za bardzo wiedzia³ co siê dzieje . Poczu³ ch³ód i ból . Widzia³ jak±¶ postaæ . Co za trefny towar , pomy¶la³ . Ból by³ nie do zniesienia chcia³ krzykn±æ ale nie potrafi³ wydobyæ z siebie g³osu . Widzia³ twarze . By³y okropne . Rzadkie w³osy ods³ania³y po¿ó³k³e czaszki . Zapadniête oczodo³y patrzy³y na niego b³agalnym wzrokiem . Wraki ludzi wyci±ga³y do niego rêce . Przybli¿a³ siê do nich . Na chudych ramionach pulsowa³y nienaturalnie nabrzmia³e ¿y³y . Po chwili by³ ju¿ w zasiêgu ich r±k . Rzuci³y siê na niego .
Hu Wang zostawi³ cia³o na miejscu i oddali³ siê do domu . Mia³ jeszcze udaæ siê na msze do ko¶cio³a katolickiego .
*****
Zasta³a go rozwalonego na sofie . By³ ca³kiem nagi . W nogach skulona le¿a³a suczka . Poruszy³a siê .
225 Sweti – mruknê³a do niej .
Zeskoczy³a na pod³ogê i zamerda³a ogonem . Lecz kiedy siê przybli¿y³a , zaskomla³a cicho i wybieg³a z domu . Mia³a ju¿ nigdy nie wróciæ .
Jack zmru¿y³ oczy i bardzo powoli podniós³ siê z ³ó¿ka . Na brudnym prze¶cieradle wala³y siê ko³tuny sier¶ci .
226 Zaraz – powiedzia³ . Kim ty jeste¶ do cholery ?
227 Marta Weslan .
Przetar³ zaspane oczy . Zauwa¿y³ znikniêcie suczki .
228 Co zrobi³a¶ z moj± Sweti ? I po co przylaz³a¶ ?
Nie przejmowa³ siê tym ¿e jest nagi .
229 Mów dziwko !
Popatrzy³a na niego z góry . Przestraszy³ siê . Wiedzia³a ¿e nie ma szans aby siê jej przeciwstawiæ . By³ ateist± i grzesznikiem jakich ma³o . Za ma³o . Za¶mia³a siê . Istota w niej przejê³a ca³kowicie w³adzê nad jej cia³em i dusz± .
230 Mam dla ciebie propozycjê Jack . Lubisz nietypowy seks ?
231 Tak . I co z tego .
Ba³ siê . Czu³ moc jaka od niej emanowa³a . Marta ci±gnê³a dalej .
233 A gdybym zaproponowa³a ci inne fantazje erotyczne ? Dzieci s± o wiele przyjemniejsze ni¿ psy . Móg³by¶ je kochaæ kilka razy dziennie . A one by to odwzajemnia³y . Co ty na to ?
By³ zmieszany ale nie potrafi³ odmówiæ . Wiedzia³ ¿e to rozkaz . Nagle jego my¶lenie zmieni³o siê . Przez g³owê przelatywa³y mu same nieprzyjemne rzeczy zwi±zane z stosunkiem ze zwierzêtami . ¦wierzb i inne ¶wiñstwa dokucza³y mu nieustannie .
234 Tak . Masz racjê – odpowiedzia³ . Dziewczynki s± przyjemniejsze .
By³a zadowolona . Ten kretyn zbezcze¶ci ka¿d± ma³olatê jak± napotka . Nie by³ bogato wyposa¿ony przez naturê wiêc wysz³a . Zreszt± osi±gnê³a swój cel , nie musia³a traciæ czasu na seks z tym g³upcem . I tak mia³a go po swojej stronie . Nagle zmieni³a zdanie i wróci³a . Po³o¿y³a rêce na jego ciele . Czu³a jak p³ynie z niej moc . Po chwili Jack Morgan by³ jak nowonarodzony . Prawa strona jego cia³a by³a uleczona . Znowu bêdzie móg³ biegaæ a tym samym uganiaæ siê za potencjalnymi ofiarami . U¶miechnê³a siê zadowolona i wysz³a ju¿ na dobre .
12 Spotkanie po latach
Lodow± Grot± dla mnie szlak ,
Stopy nabrzmia³e mnie nios± ,
¦ciga . Pêdzi bia³a klacz ,
I przyjaciel . Tylko z kos± .
By³a w miasteczku po raz pierwszy od prawie dziesiêciu lat . Niewiele siê zmieni³o . Te stare p³askie domy i ma³e butiki z ubraniami z importu . No mo¿e centrum handlowe z kinem . Ale pierwszy raz od kilku dni poczu³a siê wolna od trosk i zmartwieñ . By³a wiêcej ni¿ pewna ¿e dyrektorowi co¶ siê sta³o bo zna³a Rafa³a Sawickiego i wiedzia³a ¿e zadzwoni³ by do niej . A jej domowy numer zna³ .
Zamówi³a taksówkê i uda³a siê na RebbenAroad , odleg³e o kilka kilometrów skrzy¿owanie i zjazd na autostradê stanow± 44 .
Will mieszka³ niedaleko na polanie . Jego dom by³ chyba jedynym w promieniu trzech kilometrów no mo¿e oprócz stacji Kennedy . Ruszy³a w±sk± , asfaltow± drog± która odbiega³a od g³ównej . Sto metrów przed ni± widnia³ bia³y , do¶æ du¿y dom z czerwonym dachem . Po ostatnich zimnych , jesiennych dniach nareszcie wysz³o s³oñce i nagrza³o powietrze . Stanê³a przed drzwiami i zadzwoni³a . Raz . Dwa . Drzwi otwar³y siê ukazuj±c twarz m³odej blondynki .
236 Cze¶æ ! - powita³a j± Rebeka – Will uprzedza³ mnie ¿e przyjedziesz . Proszê wejd¼ do ¶rodka .
237 Dziêkuje . A gdzie on jest ?
238 Bierze prysznic . My¶leli¶my ¿e przyjedziesz wcze¶niej .
Rebeka by³a mi³± , dwudziestoletni± dziewczyn± . By³a ³adna na swój sposób i z ca³± pewno¶ci± przykuwa³a uwagê mê¿czyzn . Takich jak Will , pomy¶la³a Weronika .
Weszli do salonu .
239 Napijesz siê czego¶ ? – spyta³a .
Weronika przecz±co potrz±snê³a g³ow± .
240 Kiedy bierzecie ¶lub ? – zapyta³a .
241 Za trzy dni w sobotê – odpar³a siadaj±c w kanapie narzeczona Willsona .
Siedzia³y i rozmawia³y . Rebeka opowiada³a Weronice o tym jak siê zakocha³a w dziesiêæ lat starszym Willsonie . o nietypowych randkach i wyskokach na ³ono natury . Weronika od razu j± polubi³a . Ani trochê nie by³a zazdrosna o Willa . Kocha³a go tylko jako przyjaciela . Po pó³ godziny wszed³ Will . By³ ubrany w czarny golf który podkre¶la³ jego ciemne w³osy i br±zowe oczy . U¶miechn±³ siê na jej widok . U¶ciskali siê serdecznie .
242 Mi³o ¿e wpad³a¶ promyczku !
Za¶mia³a siê . Tylko jej mama i Will , który by³ jej koleg± z podwórka wo³ali tak na ni± kiedy by³a ma³± dziewczynk± . Teraz oboje mieli ko³o trzydziestki a ostatni raz widzieli siê dziesiêæ lat temu . Oczywi¶cie pisali do siebie masê listów . Atmosfera by³a cudowna . Rozprawiali o dawnych czasach . O tre¶ci listów i ¶miali siê na ka¿de wspomnienie niebieskiej koperty .
243 A pamiêtasz jak wpad³a¶ do rzeki ? – Will zachodzi³ siê ze ¶miechu – Dar³a¶ siê jak wariatka . Woda siêga³a ci zaledwie do pasa .
Pamiêta³a . Do tej pory panicznie ba³a siê wody . Oczywi¶cie nie takiej p³ytkiej ale nigdy nie p³ywa³a w rzekach czy w morzu . Jak co¶ to moczy³a nogi albo chodzi³a na basen . Tam zawsze jest wielu ratowników którzy skorzy s± do pomocy .
Pó¼niej Rebeka przynios³a szampana i wznie¶li toast .
244 Za przyjazd mojej ma³ej przyjació³ki – oznajmi³ Will.
Wypili .
245 Za was oboje . Aby¶cie byli szczê¶liwi !
13 Ofiary
Cia³a kruche rozwia³ wiatr . Patrzy³em na Saharê niesprawiedliwo¶ci......
Agenci rozmawiali na temat Carla z Larsem . Wszystko diametralnie siê zmieni³o w tej w³a¶nie chwili . Rupert , lekarz s±dowy zakoñczy³ w³a¶nie oglêdziny zw³ok emerytowanego nauczyciela Brega Johnsona . Obok sta³ Lars z kwa¶n± min± .
246 Breg Johnson – powiedzia³ – Kto ci to do cholery zrobi³ Breg ?
Znali siê ze szko³y w Campnow . Byli dobrymi przyjació³mi . Chocia¿ Breg by³ trzy lata starszy wygl±da³ na czterdziestolatka . Mia³ urodê i cia³o gwiazdy Hollywood .
247 Nie ¿yje co najmniej dwa dni – oznajmi³ Rupert – Z³amany krêgos³up . Wiêcej wam powiem po dok³adnej analizie .
248 Ta sprawa chyba nie ³±czy siê z nasz± – wtr±ci³ Swims – Zbieg okoliczno¶ci . Ten facet uprawia³ seks i zosta³ zamordowany pewnie przez jak±¶ dziwkê . Nie mylê siê ?
249 Rzeczywi¶cie – potwierdzi³ Rupert Baden – Breg mia³ stosunek seksualny z kobiet± .
250 Inaczej by nie le¿a³ na golasa z tak b³og± min± .
Lars popatrzy³ z w¶ciek³o¶ci± na agenta . Ten skurwysyn nabija siê z ciebie Breg , te s³owa zachowa³ dla siebie .
Henry patrzy³ na ofiarê rzeczowym wzrokiem . Bez emocji . Ich sprawa by³a cholernie trudna . W poszukiwaniu ¦wiêtego Grala , pomy¶la³ .
Kiedy¶ chcia³ zostaæ historykiem . Wyk³adaæ na Harvardzie albo angielskim Cambridge . Nie przepada³ za Oxfordem . Zmieni³ plany po ¶mierci swojej narzeczonej Selly Hapshaw . Byli m³odzi i bardzo w sobie zakochani . Wtedy sta³o siê co¶ co z³ama³o Henryego prawie na zawsze . Kiedy wraca³a od przyjació³ki napad³ na ni± recydywista . Zgwa³ci³ j± i poder¿n±³ gard³o . Umiera³a wolno . Za wolno . Teraz chocia¿ mia³ rodzinê i by³ szczê¶liwy to i tak my¶la³ o Selly . Czasami miewa³ koszmary .
Od tamtej pory przysi±g³ sobie zostaæ policjantem . Tak siê z³o¿y³o ¿e zosta³ agentem FBI . Bardzo polubi³ swoj± pracê . Mia³ satysfakcjê z tego ¿e ugania siê i wy³apuje zwyrodnialców którzy byli plag± tej ziemi. Dlatego sprawa niewyja¶nionych morderstw tak bardzo go irytowa³a . Obwinia³ siebie za wszystko .
Carl Robson jeszcze wczoraj by³ ich pewniakiem . A teraz wszystko siê sypnê³o . Nie k³ama³ . Zosta³ zwolniony z pracy na budowie . Potwierdzi³ to kierownik . Teraz ¶mieræ nauczyciela . Westchn±³ .
251 Masz racjê Swims . To nie ten sam morderca . Pamiêtasz portret psychologiczny przedstawiony przez doktora Nicolasa ?
Kiedy¶ FBI zwróci³o siê o pomoc do wspania³ego psychologa dr Nicolasa . Ten nakre¶li³ im prawdopodobny portret mordercy . Agenci próbowali wiele razy aran¿owaæ napady , gwa³ty i morderstwa ale Sêdzia nigdy siê nie zjawia³ . Raz z³apali przypadkowego obywatela który pobi³ jednego z agentów . By³o oczywiste ¿e to nie on . Zaczêli wierzyæ ¿e morderca ma szósty zmys³ albo jest wysoko postawionym urzêdnikiem który ma dostêp do akt kryminalnych . Bo niby sk±d wiedzia³ kto jest recydywist± ?
253 Tak . Facet oko³o czterdziestki . Prawdopodobnie kiedy¶ jaki¶ morderca zabi³ mu kogo¶ bliskiego . Facet postanowi³ siê m¶ciæ na ka¿dym kto siedzia³ . Wykluczamy kobietê z powodów oczywistych . Za ma³o si³y fizycznej jak i twardego charakteru .
Mniej wiêcej tak to brzmia³o . Nicolas nazwa³ mordercê Sêdzi± . By³o to bardzo trafne okre¶lenie . Eliminowanie brudu . Ja bym go nazwa³ pieprzniêtym sprz±taczem , pomy¶la³ agent .
By³ czwartek . S³oñce promiennie o¶wietla³o ulicê . Na morze wyp³ynê³y rybackie kutry . Nawet najbardziej zasiedziali w domach teraz wyszli ciesz±c siê pogod± . By³y to ostatnie jesienne dni .
Zadzwoni³ telefon .
*****
Pytam siê , kim jestem ? Niewiem tego jak i wielu innych rzeczy . Dlaczego ja ? I jaki to ma sens . Przecie¿ sam nie oczyszczê tego ¶wiata z tych.....eh demonów . Bo wiem ¿e to nie s± ludzie tylko zal±¿ki bestii , które przedosta³y siê z piek³a i przybra³y ludzkie twarze . Od dawien dawna istnieje Z³o . Czy Hitler by³ cz³owiekiem ? Czy mo¿e by³ opêtany ? A jeszcze inni nazywaj± to chorob± psychiczn± . T³umaczê sobie niewyt³umaczalne . Wiara jest wielka . Niestety nie ka¿dy zdaje sobie z tego sprawê . Â?e wiar± jest umys³ a umys³em wiara . My¶limy ¿e wiara pochodzi od Boga . Ja s±dzê ¿e to sprawa czysto ludzka . Owszem powstaje pytanie , kim jest Bóg ? Czy wogóle istnieje ? ¦mia³o¶ci± jest odpowiedzieæ ¿e tak . G³upot± ¿e nie . Piszê te s³owa bo trapi± mnie pewne my¶li . Zdaje mi siê ¿e wiêcej pojmuje ni¿ inni . Dla mnie Bóg jest M±dro¶ci± . A m±dro¶æ to godno¶æ . Chrystus najwy¿szy kap³an by³ m±dry . Znaczy to ¿e umia³ ¿yæ dla siebie i z korzy¶ci± dla wspó³braci . Niewiem sk±d te przemy¶lenia . Mam nadziejê ¿e po mojej ¶mierci i one zgin± . Bo Boga musimy znale¼æ ka¿dy z osobna .
Kiedyl skoñczy³ pisaæ . By³o ju¿ po pó³nocy . Schowa³ kartkê do komody obok ³ó¿ka i z g³ow± pe³n± my¶li zasn±³ .
Fala morderstw w MoonCity zaczê³a stopniowo rosn±æ . Ostatnio znaleziono cia³o pewnego pastora nabitego na otsry pal na oddalonym ranczu . Nie wiadomo co tam robi³ i kto go sprz±tn±³ . Policja wraz z dwoma agentami by³a bezsilna . Raport z³o¿ony szefom by³ niejasny i bez powa¿niejszych dowodów . Jednym s³owem nic . Prawdziw± burz± dla mediów okaza³ siê gwa³t dziesiêcioletniej dziewczynki . W³adzom zarzucano niekompetencje . A FBI mia³o przys³aæ jeszcze kilku tajniaków . Co by³o tak absurdalne jak ¦wiêto Dziêkczynienia bez pieczonego indyka .
14 Pewien historyk
Badacze czasu . Synowie marnotrawni ,
Wszyscy Ci , Niepe³nosprawni ,
Z hukiem pod opon pisk wpadli ,
Losu Panowie Radni..
Will z Weronik± wybrali siê w³a¶nie na jacht . Cieszyli siê wspólnie . Will ¿e wreszcie posiad³ kobietê swojego ¿ycia . A Weronika ¿e mog³a choæ na chwilê siê u¶miechn±æ i zauwa¿yæ szczê¶cie które jakby z niej ulecia³o .
Morze spokojnie ociera³o siê o dziób starej ³ajby . Ale na nowo pomalowana z piêknym napisem , Santa Josephina prezentowa³a siê naprawdê ¶wietnie . Rebeka wyjecha³a na kilka dni do rodziców . Will wy³±czy³ silnik i zaj±³ miejsce na le¿aku obok przyjació³ki . Na jej piêknej twarzy zauwa¿y³ ³zy .
- Co siê sta³o promyczku ?
Przed oczami kobiety jak na zwolnionym filmie przemija³y obrazy z ostatnich kilkunastu dni . Spokojny wyraz twarzy Rafa³a Sawickiego . Gdzie¶ w g³êbi jego oczu czai³ siê strach . By³ jak z³odziej niespodziewany , z³owieszczy . Wtuli³a siê w jego ramiona przyjaciela i p³aka³a jak dziecko . Szczerze i bez zahamowañ . Kiedy wci±¿ ³kaj±c powiedzia³a mu o wszystkim ten przytuli³ j± jeszcze mocniej .
- To nie twoja wina . A doktor siê znajdzie - mówi³ . Nie wiedzia³a ¿e on sam siê denerwowa³ . Z pozoru by³ taki spokojny . Jak ka¿dy facet .
Dziwi³a siê ¿e jeszcze jej nie znale¼li . Policja i oni . Ci co zabili jej Rafa³a . Bo wiedzia³a ¿e on nie ¿yje . Will nie mia³ pojêcia ¿e wczoraj p³aka³a ca³± noc . Po raz pierwszy od ucieczki z miejsca badañ ogl±da³a wiadomo¶ci . Mówili w nich o zaginiêciu profesora . Nie ³udzi³a siê . A jescze kilka dni temu ¿y³a znikom± nadziej± . Co¶ w jej ¶rodku pêk³o i zmieni³o to miêkkie serce . Nie wiedzia³a tylko czy na lepsze czy gorsze .
A morze by³o tak spokojne jakby nic siê nie dzia³o . Zwój spoczywa³ w jej torbie podró¿nej . Czyta³a go wiele razy i coraz bardziej siê ba³a . Te morderstwa które opisywa³y gazety nie mog³y byæ przypadkiem . Wybrañcami nazywaæ ich bêd± . Moc± Ojca oprawiali bêd± tych...
Mieszkanie na Redel Street pod numerem 8 zionê³o pustk± . Trudno by³o poznaæ ¿e kto¶ tam niedawno by³ . Dominik przeszed³ do salonu i ods³ucha³ automatyczn± sekretarkê . By³ w¶ciek³y . Wszystko siê komplikowa³o . Jego uwagê przyku³a niebieska koperta . Odwróci³ j± i przeczyta³ adres . Nastêpnie zadzwoni³ do prze³o¿onego i uda³ siê wprost na lotnisko . Odpu¶ci³ sobie niedzieln± mszê , obiecuj±c ¿e kiedy ten ca³y cyrk siê skoñczy to jako pokutê bêdzie po¶ci³ przez wiele dni .
W wiadomo¶ciach roi³o siê od informacji o morderstwach na ca³ym ¶wiecie . W Chinach ginêli dilerzy narkotyków , w Wielkiej Brytanii m³ode dziewczyny . A w Australii bogaci , lewi przemys³owcy którzy byli przekonani ¿e prawo ich nie dosiêgnie . Teraz b³agaliby¶cie o os±d ludzki , pomy¶la³ Carl . Ludzie nie umiej± karaæ . Nie wiedz± co to znaczy byæ przeklêtym .
Przez ostatnie kilka dni by³ obserwowany przez policjanta , nowicjusza na wyra¼ne ¿±danie agentów .
Jednak w¶ród tego stresu i okrucieñstwa , fal zbrodni . Zaistnia³o co¶ co znacznie poprawi³o Carlowi humor . Will o¿eni³ siê z Rebek± . By³ to skromny ¶lub na dwadzie¶cia osób . Carl zauwa¿y³ w¶ród zaproszonych Weronikê , przyjació³kê o której tak wiele mówi³ jego przyjaciel . By³a bardzo poci±gaj±c± , piêkn± kobiet± . To dziwne ale do tej pory nie my¶la³ tak o ¿adnej innej dziewczynie .
Siedzia³ wygodnie rozpostarty w kanapie . Mi³e my¶li gdzie¶ nagle uciek³y . Piêkna Debbie ³ypa³a na niego uwodzicielskim wzrokiem .
- Mój horror trwa od trzech lat Debbie - powiedzia³ lekko zwê¿aj±c usta . Co wywo³a³o mêtn± parodiê u¶miechu . - Powiedz mi . Jaki sens ma walka ze z³em ? Przecie¿ zabijam jednostki . Zreszt± nie jestem w tym sam . Oczywi¶cie , ¿e to wszystko jest dziwne . Nie lepiej by by³o aby nadesz³a Apokalipsa ? Z takim tempem pozbywania siê tych wypaczeñców...Ach - Machn±³ lekcewa¿±co rêk± w stronê plakatu - Przecie¿ zawsze s± nowi . Wiêc po co ten bajzel ? Tyle ¶mierci i szansa diu . A czym¿e ona w³a¶ciwie jest ? To tak jakby Bóg by³ matematykiem albo ksiêgowym . Zapisywa³ by liczby . Dodawa³ i odejmowa³ . Odejmowa³ i dodawa³ . A wszystko po to by kiedy¶ odprawiæ ka¿dego z kwitkiem na którym bêdzie napisane : DIU - 9,8 - zatracenie albo DIU - 29,7 - chwa³a , gloria , Alelluja ! Ciekawe tylko jakie s± kryteria . Hehe to por±bane . Chodzê do Ko¶cio³a . Niby kocham Boga . A tak naprawdê za co mam go kochaæ ? Za to ¿e jestem morderc± ? No , fakt . Debbie ty to masz dobrze . Tylko siê u¶miechasz w stroju Ewy . Widzisz do czego dosz³o ? Rozmawiam z plakatem . Och....jakie to cudowne .
Siedzia³ i rozmy¶la³ co ostatnio czêsto mu siê zdarza³o . Za oknem siê rozpada³o . Wielkie krople deszczu bêbni³y niejednostajnym rytmem w blaszany , czerwony dach . Drzewa ³agodnie ociera³y siê o krawêdzie na po³y remontowanego domu .
Uwagê agentów przyku³a Rita Feler . Ka¿dy zamiejscowy sta³ siê g³ównym podejrzanym .
- Na szczê¶cie o tej porze roku nie ma zbyt wielu turystów - powiedzia³ oschle Swims .
Henry siedzia³ w pokoju i pali³ Camela . Tak naprawdê to kilka lat temu rzuci³ palenie .
- Kurwa . Ta sprawa jest beznadziejna . Ju¿ prawie trzy lata po¶wiêcili¶my na z³apanie przestêpcy . I co ? Czemu akurat my Swims ?! . Dlaczego to my mamy obrywaæ za to ¿e ten pojeb grasuje na wolno¶ci . Rozmawia³em z szefem . Chce nam przys³aæ kilku ludzi .
Swims popatrzy³ ponuro na kolegê .
- Bezsens . Po cholerê nam wsparcie . Zreszt± Larson siê nie¼le wkurzy , Rozmawia³e¶ z nim ?
Henry zaci±gn±³ siê i pu¶ci³ kilka kó³ek . Po chwili zgasi³ dogasaj±cy papieros i wyci±gn±³ nastêpny . Popielniczka by³a pe³na po brzegi .
- Jasne ¿e o wszystkim wie . Mo¿liwe ¿e nikogo nie przy¶l± . Larson to nic nie znacz±cy glina ale zna kilku urzêdasów . Mówi³ mi ¿e niechce tu ¿adnego " ¶cierwa " . Chyba za nami nie przepada . Nie dziwiê mu siê . Wystarczy tylko popatrzeæ na t± staruszkê, , która tak pieszczotliwie nas dogl±da . Przez lornetkê . W¶cibskie gapie .
Kolega zamy¶li³ siê po czym wypali³ .
- A co je¶li to nie facet ?
- Nonsen . Jason nie móg³ siê myliæ . Kobiety....
- No co ! Czemu to nie jaka¶ cholerna baba ? Bo jest za s³aba ? A mo¿e nie dzia³a sama ? Wiesz.....czasami one s± gorsze od nas . Bardziej brutalne . Zazdro¶æ . Jakie¶ uprzedzenia . Jak dot±d zginêli sami faceci . Co ty na to ?
- Wiesz ¿e wiêkszo¶æ zwyrodnialców to faceci . Jebane fajfusy.....
Skrzywi³ siê na my¶l o tym plugastwie . Zaci±gn±³ siê znowu . W powietrzu unosi³ siê gryz±co , s³odkawy dym .
- Chocia¿ kto wie.
- Henry jeste¶my bezradni . Wiem ¿e nigdy siê nie poddawali¶my ale.....Nawet wtedy d±¿yli¶my do koñca . I w koñcu nadepnêli¶my wrzód na dupie . Ten bogacz...ach spieprzyli¶my . Mo¿e poprosimy o odsuniêcie od sprawy . To ju¿ kilka lat . Brukowce nas zjad³y . W '' MoonCity News ''Ju¿ pisz± o fali . Miejscowa policja sprawdzi³a dzia³aj±ce sekty . I nic . Â?adnych dowodów .
- Mo¿e powinni¶my zabiæ bestiê od ¶rodka . W Los Angeles sprawdzaj± rodziny zamordowanych . Ale wiesz ¿e to ¿mudna robota . Najgorsze jest to ¿e nie ma powi±zania pomiêdzy ofiarami . No oprócz tego ¿e ka¿dy odsiedzia³ wyrok . Ale co z tym pastorem i emerytowanym nauczycielem ? To jakie¶ inne morderstwa . Mo¿e rzeczywi¶cie to wojna pomiêdzy dwoma sektami . Jak w bajce . Ci dobrzy zabijaj± z³ych . A ¼li mszcz± siê na dobrych w inny sposób znacznych i zas³u¿onych dla spo³eczeñstwa . A te zbrodnie pedofili ? Chcia³bym pomóc tym dzieciom . Nienawidzê przemocy .
Jego wzrok trochê przygas³ . Wróci³y wspomnienia . Pierwszy poca³unek . Wielka mi³o¶æ i tak samo wielka rozpacz .
- Wiemy tylko ¿e to nie Robson . Jest czysty . Mia³ tylko pecha ¿e wyszed³ po tym kolesiu . ¦lady w dokach nic nie pokaza³y . W ogóle nie znaleziono niczego . Mijaj± tygodnie i......
Henry rzuci³ paczk± w ¶cianê i rozgl±da³ siê po dobrze wyposa¿onym pokoju . W telewizji w³a¶nie puszczano wieczorne wiadomo¶ci .
- Mam do¶æ tego gówna ! - jêkn±³ Swims .
- Praktycznie na ca³ym ¶wiecie borykaj± siê z naszym problemem . To musi byæ sekta o ogólno ¶wiatowym zasiêgu . Wszêdzie gin± mordercy . To jaka¶ czystka . Niewiem to tak jakby pokojowi anarchi¶ci wype³niali jak±¶ misjê . Naszym zadaniem jest z³apaæ szajkê grasuj±c± w naszej okolicy a w³a¶ciwie w ca³ej Ameryce . To dzia³a ju¿ trzy lata . Coraz wiêcej morderstw . Przecie¿ nigdy nie uda im siê pozbyæ wszystkich tych z³ych . Bilans siê utrzymuje na ci±g³ym poziomie i nie wiadomo czy dziêki tym debilom to siê zmieni .
- Masz racjê . Ale to nasza praca . Chod¼ lepiej poobserwujmy Ritê Feler . Ostatnio z Campnow uciek³a jaka¶ wariatka . Musimy sprawdziæ kilka rzeczy . Niczego nie mo¿na wykluczyæ . Czas rozwik³aæ kilka zagadek .
Czerwony Ksiê¿yc rzuca³ blad± po¶wiatê . Gdzie¶ w oddali skomla³y psy . Wiatr zacina³ w ¶ciany motelu . Przenikaj±c i wyj±c w zapad³ych szczelinach . MoonCity wygl±da³o na opuszczone przez ludzi i bogów .
[ Added: 2007-06-14, 22:47 ]
przepraszam za b³êdy ;/ co¶ mi siê spieprzy³o :D
Epizod ¦mierci czê¶æ 2
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości