the best of marcinek
the best of marcinek
1 ) Erekcjato wre
Jak ja lubię łgać
Jak Cygan podły
A raczej jak Argentyńczyk
Okłamujący wodząc za nos
Â?udząc bajońskimi sumami
Kręcić jak na karuzeli
Blagować i bujać się
Na huśtawce nastrojów
Zmyślać głodne kawałki
Fantazjować jak dusza zapragnie
Koloryzować barwy czarno-białe
Przekręcać jak Wietnamczyka
Który chciał sie ze mną mierzyć
Zniekształcać koła i kręgi
Odnajdując ich kwadratury
Wysysać z palca u nogi
Nie tylko żałobę brudną
Oszukiwać ogłupiałych
Udając kogoś innego
Doszedłem do takiej perfekcji
Â?e po moich słowach
Nikt nie wyłowi prawdy
gdy nie kłamię
2. Erekcjato wizyty
Czekałem na tą chwilę
Widząc jak otwiera drzwi
Ubraną skromnie jak nimfa
Zrozumiałem
To stanie sie dziś
Nie piłem nic
Wiem
Byłaby zła
Scenariusz zawsze ten sam
Nauczony na pamięć jak
Słowa Rogera
Przez Dawida śpiewane
Za dawnych lat
Las Vegas, Aruba
Dostojewski
Lekki dowcip
ÂŚmiało podkreślający
Zainteresowanie
Kolejne słowa, kolejne gesty
Kolejne spojrzenia
Zdjąłem ubranie
Ułożyłem się wygodnie
Podeszła
Nie chciała już zwlekać
W żyłach buzowało
Chwyciła za drążek
I wprowadziła mnie do środka
rezonansu magnetycznego
3.Erekcjato wstydliwe
Mam czternaście latek
Kupiłam pierwsze stringi
Nie noszę juz majtek
Koledzy robią minki
Mówią że jestem ładna
Â?e mam duże piersi
Urody mej nie ma żadna
Wszyscy chcą być pierwsi
Janek Bravo mi pożyczył
Napisali jak stracić cnotę
Pewnie na coś liczył
W-F-istka tez ma ochotę
Jak jestem pod prysznicem
Przychodzi umyć plecy
Mówi że pięknie ćwiczę
Pieści pupę tak dla hecy
Geograf trzyma po lekcji
Mówi o dołach i górkach
O wulkanów erekcji
Â?e jestem jak córka
Jeszcze jestem malutka
Choć sylwetka gibka
Brzydzę sie fiutka
Obrzydza mnie cipka
Nie podniecam się wcale
Janku , konika nie zwalę
Nie chcę pipki lizać
Toż to nie Ibiza
Dziś ty się zjawiłeś
Spojrzałeś tak mile
Drzwi otwarte były
Krew rozsadzała żyły
Zapragnęłam bardzo
Poczuć twoją twardość
Tak głeboko w sobie
Wianuszek dam tobie
Było tak wspaniale
Jednak małe ale
Nie wyszedłeś na czas
Chlas plas ,chlas plas
Czy od tego się zachodzi?
Ty nie chcesz wychodzić
Zaraz wrócą rodzice
Wynocha!!! krzyczę
Tracę już nadzieję
O jejku jeje, o jejeje
Zakotwiczyło życie
Usuną lekarze skrycie
fiutka Azorka
4.Erekcjato propagandowe o utraconej niewinności
Â?yłam będąc szczęśliwa
Nie chciałam wiele
Spałam, jadłam
Jak moi przyjaciele
Ale przyszedł on
Podły wyzyskiwacz
Poderwał sprawnie
Jął władzy używać
Udaliśmy się w podróż
Nie byłam jedyna
Na plażę, nad Bałtyk
Najgorsze się zaczyna
Złe rzeczy miałam robić
Ale kto tak potrafi ?
Zaczęli mnie szukać
Oddali czerwonej mafii
Zaduszą bezbronną
Gęby smrodem zioną
Brudna,niemyta chołota
Kończą się dni żywota
stonki ziemniaczanej
5.Erekcjato bezwstydnych kobiet
Ja wiem że lubicie sex
To naturalne Ja to rozumiem
Ale to nie wszystko To dla was mało
Mówicie o miłości o poczuciu bezpieczeństwa
Licząc na moją naiwność
Wykorzystujecie czystość mojego serca
A ja poddaję się Robię co chcecie
Zawsze ma być gotowy
Czy myślicie że jestem Supermanem ?
Ma stać przygotowany na zawołanie
Raz słodki raz słony To trzeba znać dietę
Zawsze gorący
Dotykacie go swoimi brudnymi palcami
Wpychacie bezceremonialnie do lubieżnych ust
A ja mam mówić jak bardzo kocham i czekam na tę chwilę
Przecież ja tak nie potrafię codziennie
Męczą mnie te kilkugodzinne eksperymenty
A jak kończę po kilku minutach
To urażone mówicie o końcu mojej miłości
Po francusku po grecku po chińsku
Do obolalego chuja!!!
Przecież nie jestem maszyną
Tak bardzo mnie potrzebujecie?
Do ugotowania obiadu
6.Erekcjato megalomana z wyraźną nutka ironii w tle
Co ja na to poradzę ?
Taki już mam dar
Nie bądźcie zazdrośni
Panowie dwaj
Mam sie powiesić ?
To byłaby strata
Uczcie sie ode mnie
Pisać erekcjata
Samo wychodzi
Rodzi się w głowie
Bądźcie wy tacy
Choć w połowie
Czy to moja wina ?
Opanujcie sztukę
Naturalną dla mnie
Przyjdźcie po naukę
rozpalania kobiet
7.Erekcjato praksekologiczne
Teraz nic się już nie robi
Teraz się ogarnia
Robienie jest rzemiosłem
Ogarnianie sztuką
By zacząć ogarniać
Pierw trzeba obudzić
Się z letargu
Odrzucając wszystko
W co kiedyś kazano wierzyć
Będac już tabula rasą
Można zacząć poznawać
Trudną sztukę ogarniania
Przestaniesz pracować
Bo ogarniesz robotę
Przestaniesz gotować
Bo ogarniesz żarcie
Przestaniesz palić papierosy
Bo ogarniesz ćmiki
Przestaniesz poznawać kobiety
Bo ogarniesz jakąś dupę
Przestaniesz uprawiać sex
Bo ogarniesz ruchanie
Trzeba zacząć ogarniać
By móc godnie żyć i by mieć
Na wszystko wyjebane
8.Erekcjato brzęczącej muchy
Rzygać mi się chcę
Jak na ciebię patrzę
Odrzuca mnie na twój widok
A ty udajesz
Â?e cię nie obchodzę
Tak leżąc bezczynnie
Przecież wiadomo
Â?e jak tylko cię przygarnę
Rozpalisz się znowu
Na pieć minut
Bo na więcej
Nie potrafisz
Białą skórkę masz
I czerwone majteczki
Nawet mnie kręci
Jak cię smakuję
Ale dosyć cię już mam
Chyba czas cię wyrzucić
poranny papierosie
9.Erekcjato o marzeniach głodnego
Jaki ja jestem obrzydliwie głodny
Patrzę na te wystawy
Na te wszystkie sklepy
Czy nawet najeść się nie jestem godny?
Może chociaż tą bułeczkę malutką
Taką pulchną zarumienioną
Za błahostki już zamykają
A nie najem sie za kluczem i kłódką
Konia z kopytami zjeść niby można
Ja brzydzę się wszak koniną
Wolę krwista poledwiczkę
Jakiejś utuczonej świni wprost z rożna
Â?eber nie lubię dziś lizałbym palce
Wątróbka podniebienia przysmak
Zimne nóżki i piersi w sosie
W samotności w jakiejs niewielkiej salce
Pójdę dziś wieczorem do restauracji
Tam coś napewno wybiorę
Albo kelnerkę poproszę
I spacer by dać ułożyć sie kolacji
To tylko marzenia
ÂŚciętej głowy
Nas nie chcianych
Nam zawsze wieje
Wiatr w oczy
Nie mile widzianych
Przy stole
Nie poda nikt ręki
Nam biednym
kanibalom
10. Erekcjato osobliwości
Miękko lądowałem tego roku.
Chyba nauczyłem się lądować,
Pięknie jak Małysz,
W należytym rozkroku.
Miękko lądowałem tego roku,
Bez nieprzyjemnego upadku,
Jak kiedyś w Chinach,
Po wielkim skoku.
Miękko lądowałem tego roku,
Spokojnie i z gracją,
Na cztery łapy jak kot.
Sam jestem w szoku.
Miękko lądowałem tego roku.
Â?al trochę prawka i autka.
Za to jaka piękna pustka.
W środku i wokół.
Miękko lądowałem tego roku.
z pogranicza osobowości
11.Erekcjato zmian
Ooo. Ale zrobiło się wesoło.
Młodych biesiadników sporo w koło.
Fikołki robią. ÂŚmieją się czule.
I pierwsze śnieżne lepią kule.
To podobno ci, co tak lubią gadać.
Wstanę. Przywitam się. Tak wypada.
Hurrra. Leje sie wino dzbanami.
Gorąco, choć mróz za oknami.
Ale fajowsko. Też się napiję.
My młodzi spędzimy czas mile.
Co mnie tak wzrokiem mierzy !?
Wstanę. Przywitam się. Tak należy.
Tańce. Hulanki. Swawola.
Hejże ha. Hejże hola.
Powtarzam za wieszczem.
Chętnie jakąś dziewoję popieszczę.
Wszyscy szczęśliwi i zadowoleni.
Patrzcie.
Ona robi mu loda tam w sieni.
Razem znajdziemy drogę do nieba.
Wstanę. Przywitam się. Tak trzeba.
Zawadziłem o brodę
12. Erekcjato Macieja Giertycha
Ewolucja jest wartością samą w sobie,
Mutanty wypierają skamieniałych dinozaurów
Dostosowując sie do otoczenia lepiej i bezlitosniej.
Â?abka skacze na cmentarzysku minotaurów
ÂŚmiejąc się z labiryntów i nici Ariadny
Mutogeny grają w totolotka
W wielkiej loterii tworzącej wiekami
By na końcu i tak silniejszy zwyciężył
Czy ktoś jednak zamyślił się ?
Czy ktoś kiedyś zapłakał ?
Nad losem potworków skazanych na niepowodzenie.
Beznoga ośmiornica musiała chyba przeklnąć Darwina
Tuż przed połknięciem przez zdziwioną płaszczkę.
A ten biedny ptak, który wypadł z gniazda
Jak on to widział ?
Lecąc pierwszy i ostatni raz prosto w dół
Kogo winił ?
Przeżył i został pingwinem
Dobre choć to.
Rezolutna myszka tak szybko dreptała łapkami
Aż wzbiła się w przestworza,
ÂŚlepy kot padł z wycieńczenia i głodu.
Naukowcy milczą bezwstydnie
Zaprzeczając wątpiącym
Nie odpowiadają, bo chcą zapomnieć
O nas
13.Erekcjato weekendowe
Cztery lokomotywy starły na proch
Miażdząc plugawy popęd
Pierwsza nieprzyjęła ochydnej pułapki
Druga nadeszła jak koszmar lat chudych
Trzecia rozwiała dym ochronny
Czwarta zabiła
to o szachach
14.Erekcjato koptyjskie
Eron wypełniony Duchem ÂŚwietym
Niezwycięzony w chwale
Czynił swe dzieła
Lecz Bóg go opuścił
Samson o długich włosach
Plaster miodu spożywał
Lecz Bóg go opuścił
Esseńczyk dzielił
Lwią trutkę pokornie
Judasz go zdradził
A czym ja różnię sie od nich?
Wiedzą tajemną?
Mnie też już opuszcza
Co czuja oświeceni
15.Erekcjato mocnego postanowienia
To prawda, że intelektualiści to miernoty
Niezdolne do czynu
Bo czyn w istocie swojej
Przeznaczony jest dla głupców
Głupi zawsze pozostaną głupimi
Nieświadomi swej ułomności
I na tym polega piękno głupoty
A ci pierwsi przemądrzali
Zawsze wątpiacy
Rozkładają działanie
Na części pierwsze
Szukając dróg, których nie ma
Przeszkód wyimaginowanych
Zatracją sie w rozważaniach
Prowadzących do nikąd
Ja wiem ,gdzie moje miejsce jest
U czyjego boku
Z czyimi oczyma wpatrzonymi we mnie
Odnajdującymi miłość wzajemną
Dlaczego więc pozostaję w bezruchu?
Lenistwo to chyba zbyt płytka odpowiedź
A więc co?
Takie to wszystko proste
Niepotrzebnie komplikowane
Kolejna książka nic tu nie wskóra
Kolejny joint nie pomoże
Nie szukam tam żadnych prawd
Nie szukam żadnej ucieczki
Po prostu lubię ten stan
Trzeba mi podążać do celu
I pochylić raz głowę
pod gilotyną
16.Erekcjato dziewicze
Czego tu szukasz?
Odpowiedzi na pytań kilka?
Przyjaznej przystani?
A może wrót otwarcia do raju?
Uciekaj,
Uciekaj
Miejsca dla siebie nie znajdziesz
Bo już są obsadzone
Czyba, że lico spocznie
na podnóżku wiarołomnych
Uciekaj,
Uciekaj
Zbyt mało w tobie wiary w siebie
Zbyt dużo akceptacji potrzeby
Wcześniej, czy później oddasz swą duszę
A ciało na pohańbienie
Za słowem kryje się penis plugawy
Uciekaj,
Uciekaj
Jeszcze nie jest za późno
Wrócisz kiedyś
Z mocom na ustach
Radością w sercu
I doświadczeniem w lędźwiach
Uciekaj,
Uciekaj
od karmelitanek bosych
17.Erekcjato Don Kichota
Woźnym byłeś na balu
Zapraszałeś i przeganiałeś
Stojąc dumnie dzierżąc halabardę
Zagubiwszy się w swej roli
Zrzadka wchodziłeś do środka
Niosłeś kaganek oświaty
Zgodnie z instrukcjami spisanymi na kartce
Ta halabarda, dawno już złamana
Ta kartka, dawno już pożółkła
Stały sie twą obsesją
Nie wiedziałeś, że swołocz
Wchodzi od zachrystii
A bal przeobraził sie w orgię
Sobą promowałeś taniec plugawy
Teraz tułasz sie po bezdrożach
Plik kluczy pali rdzą doznanej zniewagi
Ostał ci się jednak kluczyk złoty
Który zawsze miałeś w sobie głeboko schowany
Rozbrzmiewa jeszcze gdzieś twych myśli bezgłosne echo
Dzis zadręczona dusza szuka pasujących drzwi
Lecz piętno kainowe czyni cię niechcianym żebrakiem
Kluczniku
Obudź się
Odkup swe winy
Wróć na bal
Chwyć kamień przydrożny
Ożyw go i na powrót siebię
Miej odwage go rzucić
Napoj biesiadników własną miksturą
Niech spijają z twych ust pogardy koktajl
Mołotowa
18.Erekcjato extra mocne
Umierasz
Piękne córki i synowie odeszli
Zostały przy tobie pokraki
Potworki przyssały się
Do matczynnej piersi
Umierasz
Elfy odpłynęły
Dzikie hordy
Tworzą historię na nowo
Podałem ci dłoń
W geście rozpaczy
Niezdolnaś do ruchu
Krzyczałaś "Dobij"
Rękę opluł
Twój prorok fałszywy
Tak, to te same zawistne oczy
Widywałem na wielkich balach
Wśród mędrców i bogów
Podły kelnerzyna
Poznał słabości nadludzi
Zawsze milczący
Podawał przystawki
Zasztyletował każdego z osobna
Robaki odtańczyły tango
Na waszym weselu
Umierasz
Hieny zaduszą cię
Nie pozwolą odetchnąć pełną piersią
Wytaplają w ekstrementach
W trakcie orgii lubieżnych
Lecz ja nie odejdę
Nie tak niewinny
Jak najwięksi z wielkich
Będę patrzał do końca
Umierasz
A gdy już wyzioniesz ducha
A wstrętne obżarte pijawki
Położą się na słońcu zadowolone
Chwycę miecz i rozetnę ich brzuchy nabrzmiałe
Prawdo absolutna
19.Erekcjato jesienne
ucieczka w świat niewielki
jest kusząca
wiec uciekam
prośby, błagania,pytania
męczą mnie
więc milczę
bycie częścią większej całości
podług oczekiwań
wymaga wysiłku
a efekt ,choć osiagalny
przeraża pustką
jest mnie zbyt mało by żyć
jest mnie zbyt dużo by umrzeć
więc trwam
z Ojcem Redemptorystą
20.Erekcjato Pana Kleksa
Wszystko wskazywało na nasze połączenie
Okrężną drogą szedłem ku tobie
Szukałem jak atramentu
A ty, jak ten znikający,ulatniałaś się
By pojawić sie ponownie w moich myślach
Wcale nie natrętnych ,jak komiwojażer,
Który tylko czasem puka dwa razy
Nie zwykłem poddawać się szwedzkim kolubrynom
Czasem wygrywałem z Vietcongiem
A czasem przegrywałem z kosynierami
Nastał czas powstania z miejsca
Więc ruszyłem słońce, zatrzymując niebo
Bo tam chciałem cie zabrać
Z torunianinem ,jego wedlowskimi piernikami
I Trojanowską na ustach
Tylko Arki boli mnie porażka
I współczuję jej bo jest sierotą
Lepsze to jednak niż mieć wielu ojców
Bernardynów z wywieszonymi języczkami nieuwagi
Cokolwiek miałoby to znaczyć
Przyszedł i zabrał mi dostęp do ciebie
zamykając monopolowy
21.Erekcjato wspomnienia
Leżąc na tobie czuję ciepło
Wilgoć twoja pachnie
Krystaliczność duszy napawa nadzieją
Nawet marihuana, którą podajesz do ust
Smakuje lepiej
Efekt czynisz piorunujący
Zeus nie mógłby sie równać
Nie potrafię się tobą dzielić
Mnożąc co raz więcej piękna,
Które w tobie odkrywam
Niczym Kolumb Indie przed wielu laty
To jest właśnie ta idealna sytuacja,
O której śpiewa bezimienny bard,
Podbramkowa ,u bram raju
I nawet spalony słońcem piasek
Nie zniweczy spełnienia marzeń
O nie do końca amerykańskim
ÂŚnie na jawie wulkanicznej
Słuchając muzyki twego serca
Pięknej, jak tylko westchnienia kobiety mogą być
Dochodzę do przekonania, że
W tobie zostanę już na zawsze
Jamajko
Jak ja lubię łgać
Jak Cygan podły
A raczej jak Argentyńczyk
Okłamujący wodząc za nos
Â?udząc bajońskimi sumami
Kręcić jak na karuzeli
Blagować i bujać się
Na huśtawce nastrojów
Zmyślać głodne kawałki
Fantazjować jak dusza zapragnie
Koloryzować barwy czarno-białe
Przekręcać jak Wietnamczyka
Który chciał sie ze mną mierzyć
Zniekształcać koła i kręgi
Odnajdując ich kwadratury
Wysysać z palca u nogi
Nie tylko żałobę brudną
Oszukiwać ogłupiałych
Udając kogoś innego
Doszedłem do takiej perfekcji
Â?e po moich słowach
Nikt nie wyłowi prawdy
gdy nie kłamię
2. Erekcjato wizyty
Czekałem na tą chwilę
Widząc jak otwiera drzwi
Ubraną skromnie jak nimfa
Zrozumiałem
To stanie sie dziś
Nie piłem nic
Wiem
Byłaby zła
Scenariusz zawsze ten sam
Nauczony na pamięć jak
Słowa Rogera
Przez Dawida śpiewane
Za dawnych lat
Las Vegas, Aruba
Dostojewski
Lekki dowcip
ÂŚmiało podkreślający
Zainteresowanie
Kolejne słowa, kolejne gesty
Kolejne spojrzenia
Zdjąłem ubranie
Ułożyłem się wygodnie
Podeszła
Nie chciała już zwlekać
W żyłach buzowało
Chwyciła za drążek
I wprowadziła mnie do środka
rezonansu magnetycznego
3.Erekcjato wstydliwe
Mam czternaście latek
Kupiłam pierwsze stringi
Nie noszę juz majtek
Koledzy robią minki
Mówią że jestem ładna
Â?e mam duże piersi
Urody mej nie ma żadna
Wszyscy chcą być pierwsi
Janek Bravo mi pożyczył
Napisali jak stracić cnotę
Pewnie na coś liczył
W-F-istka tez ma ochotę
Jak jestem pod prysznicem
Przychodzi umyć plecy
Mówi że pięknie ćwiczę
Pieści pupę tak dla hecy
Geograf trzyma po lekcji
Mówi o dołach i górkach
O wulkanów erekcji
Â?e jestem jak córka
Jeszcze jestem malutka
Choć sylwetka gibka
Brzydzę sie fiutka
Obrzydza mnie cipka
Nie podniecam się wcale
Janku , konika nie zwalę
Nie chcę pipki lizać
Toż to nie Ibiza
Dziś ty się zjawiłeś
Spojrzałeś tak mile
Drzwi otwarte były
Krew rozsadzała żyły
Zapragnęłam bardzo
Poczuć twoją twardość
Tak głeboko w sobie
Wianuszek dam tobie
Było tak wspaniale
Jednak małe ale
Nie wyszedłeś na czas
Chlas plas ,chlas plas
Czy od tego się zachodzi?
Ty nie chcesz wychodzić
Zaraz wrócą rodzice
Wynocha!!! krzyczę
Tracę już nadzieję
O jejku jeje, o jejeje
Zakotwiczyło życie
Usuną lekarze skrycie
fiutka Azorka
4.Erekcjato propagandowe o utraconej niewinności
Â?yłam będąc szczęśliwa
Nie chciałam wiele
Spałam, jadłam
Jak moi przyjaciele
Ale przyszedł on
Podły wyzyskiwacz
Poderwał sprawnie
Jął władzy używać
Udaliśmy się w podróż
Nie byłam jedyna
Na plażę, nad Bałtyk
Najgorsze się zaczyna
Złe rzeczy miałam robić
Ale kto tak potrafi ?
Zaczęli mnie szukać
Oddali czerwonej mafii
Zaduszą bezbronną
Gęby smrodem zioną
Brudna,niemyta chołota
Kończą się dni żywota
stonki ziemniaczanej
5.Erekcjato bezwstydnych kobiet
Ja wiem że lubicie sex
To naturalne Ja to rozumiem
Ale to nie wszystko To dla was mało
Mówicie o miłości o poczuciu bezpieczeństwa
Licząc na moją naiwność
Wykorzystujecie czystość mojego serca
A ja poddaję się Robię co chcecie
Zawsze ma być gotowy
Czy myślicie że jestem Supermanem ?
Ma stać przygotowany na zawołanie
Raz słodki raz słony To trzeba znać dietę
Zawsze gorący
Dotykacie go swoimi brudnymi palcami
Wpychacie bezceremonialnie do lubieżnych ust
A ja mam mówić jak bardzo kocham i czekam na tę chwilę
Przecież ja tak nie potrafię codziennie
Męczą mnie te kilkugodzinne eksperymenty
A jak kończę po kilku minutach
To urażone mówicie o końcu mojej miłości
Po francusku po grecku po chińsku
Do obolalego chuja!!!
Przecież nie jestem maszyną
Tak bardzo mnie potrzebujecie?
Do ugotowania obiadu
6.Erekcjato megalomana z wyraźną nutka ironii w tle
Co ja na to poradzę ?
Taki już mam dar
Nie bądźcie zazdrośni
Panowie dwaj
Mam sie powiesić ?
To byłaby strata
Uczcie sie ode mnie
Pisać erekcjata
Samo wychodzi
Rodzi się w głowie
Bądźcie wy tacy
Choć w połowie
Czy to moja wina ?
Opanujcie sztukę
Naturalną dla mnie
Przyjdźcie po naukę
rozpalania kobiet
7.Erekcjato praksekologiczne
Teraz nic się już nie robi
Teraz się ogarnia
Robienie jest rzemiosłem
Ogarnianie sztuką
By zacząć ogarniać
Pierw trzeba obudzić
Się z letargu
Odrzucając wszystko
W co kiedyś kazano wierzyć
Będac już tabula rasą
Można zacząć poznawać
Trudną sztukę ogarniania
Przestaniesz pracować
Bo ogarniesz robotę
Przestaniesz gotować
Bo ogarniesz żarcie
Przestaniesz palić papierosy
Bo ogarniesz ćmiki
Przestaniesz poznawać kobiety
Bo ogarniesz jakąś dupę
Przestaniesz uprawiać sex
Bo ogarniesz ruchanie
Trzeba zacząć ogarniać
By móc godnie żyć i by mieć
Na wszystko wyjebane
8.Erekcjato brzęczącej muchy
Rzygać mi się chcę
Jak na ciebię patrzę
Odrzuca mnie na twój widok
A ty udajesz
Â?e cię nie obchodzę
Tak leżąc bezczynnie
Przecież wiadomo
Â?e jak tylko cię przygarnę
Rozpalisz się znowu
Na pieć minut
Bo na więcej
Nie potrafisz
Białą skórkę masz
I czerwone majteczki
Nawet mnie kręci
Jak cię smakuję
Ale dosyć cię już mam
Chyba czas cię wyrzucić
poranny papierosie
9.Erekcjato o marzeniach głodnego
Jaki ja jestem obrzydliwie głodny
Patrzę na te wystawy
Na te wszystkie sklepy
Czy nawet najeść się nie jestem godny?
Może chociaż tą bułeczkę malutką
Taką pulchną zarumienioną
Za błahostki już zamykają
A nie najem sie za kluczem i kłódką
Konia z kopytami zjeść niby można
Ja brzydzę się wszak koniną
Wolę krwista poledwiczkę
Jakiejś utuczonej świni wprost z rożna
Â?eber nie lubię dziś lizałbym palce
Wątróbka podniebienia przysmak
Zimne nóżki i piersi w sosie
W samotności w jakiejs niewielkiej salce
Pójdę dziś wieczorem do restauracji
Tam coś napewno wybiorę
Albo kelnerkę poproszę
I spacer by dać ułożyć sie kolacji
To tylko marzenia
ÂŚciętej głowy
Nas nie chcianych
Nam zawsze wieje
Wiatr w oczy
Nie mile widzianych
Przy stole
Nie poda nikt ręki
Nam biednym
kanibalom
10. Erekcjato osobliwości
Miękko lądowałem tego roku.
Chyba nauczyłem się lądować,
Pięknie jak Małysz,
W należytym rozkroku.
Miękko lądowałem tego roku,
Bez nieprzyjemnego upadku,
Jak kiedyś w Chinach,
Po wielkim skoku.
Miękko lądowałem tego roku,
Spokojnie i z gracją,
Na cztery łapy jak kot.
Sam jestem w szoku.
Miękko lądowałem tego roku.
Â?al trochę prawka i autka.
Za to jaka piękna pustka.
W środku i wokół.
Miękko lądowałem tego roku.
z pogranicza osobowości
11.Erekcjato zmian
Ooo. Ale zrobiło się wesoło.
Młodych biesiadników sporo w koło.
Fikołki robią. ÂŚmieją się czule.
I pierwsze śnieżne lepią kule.
To podobno ci, co tak lubią gadać.
Wstanę. Przywitam się. Tak wypada.
Hurrra. Leje sie wino dzbanami.
Gorąco, choć mróz za oknami.
Ale fajowsko. Też się napiję.
My młodzi spędzimy czas mile.
Co mnie tak wzrokiem mierzy !?
Wstanę. Przywitam się. Tak należy.
Tańce. Hulanki. Swawola.
Hejże ha. Hejże hola.
Powtarzam za wieszczem.
Chętnie jakąś dziewoję popieszczę.
Wszyscy szczęśliwi i zadowoleni.
Patrzcie.
Ona robi mu loda tam w sieni.
Razem znajdziemy drogę do nieba.
Wstanę. Przywitam się. Tak trzeba.
Zawadziłem o brodę
12. Erekcjato Macieja Giertycha
Ewolucja jest wartością samą w sobie,
Mutanty wypierają skamieniałych dinozaurów
Dostosowując sie do otoczenia lepiej i bezlitosniej.
Â?abka skacze na cmentarzysku minotaurów
ÂŚmiejąc się z labiryntów i nici Ariadny
Mutogeny grają w totolotka
W wielkiej loterii tworzącej wiekami
By na końcu i tak silniejszy zwyciężył
Czy ktoś jednak zamyślił się ?
Czy ktoś kiedyś zapłakał ?
Nad losem potworków skazanych na niepowodzenie.
Beznoga ośmiornica musiała chyba przeklnąć Darwina
Tuż przed połknięciem przez zdziwioną płaszczkę.
A ten biedny ptak, który wypadł z gniazda
Jak on to widział ?
Lecąc pierwszy i ostatni raz prosto w dół
Kogo winił ?
Przeżył i został pingwinem
Dobre choć to.
Rezolutna myszka tak szybko dreptała łapkami
Aż wzbiła się w przestworza,
ÂŚlepy kot padł z wycieńczenia i głodu.
Naukowcy milczą bezwstydnie
Zaprzeczając wątpiącym
Nie odpowiadają, bo chcą zapomnieć
O nas
13.Erekcjato weekendowe
Cztery lokomotywy starły na proch
Miażdząc plugawy popęd
Pierwsza nieprzyjęła ochydnej pułapki
Druga nadeszła jak koszmar lat chudych
Trzecia rozwiała dym ochronny
Czwarta zabiła
to o szachach
14.Erekcjato koptyjskie
Eron wypełniony Duchem ÂŚwietym
Niezwycięzony w chwale
Czynił swe dzieła
Lecz Bóg go opuścił
Samson o długich włosach
Plaster miodu spożywał
Lecz Bóg go opuścił
Esseńczyk dzielił
Lwią trutkę pokornie
Judasz go zdradził
A czym ja różnię sie od nich?
Wiedzą tajemną?
Mnie też już opuszcza
Co czuja oświeceni
15.Erekcjato mocnego postanowienia
To prawda, że intelektualiści to miernoty
Niezdolne do czynu
Bo czyn w istocie swojej
Przeznaczony jest dla głupców
Głupi zawsze pozostaną głupimi
Nieświadomi swej ułomności
I na tym polega piękno głupoty
A ci pierwsi przemądrzali
Zawsze wątpiacy
Rozkładają działanie
Na części pierwsze
Szukając dróg, których nie ma
Przeszkód wyimaginowanych
Zatracją sie w rozważaniach
Prowadzących do nikąd
Ja wiem ,gdzie moje miejsce jest
U czyjego boku
Z czyimi oczyma wpatrzonymi we mnie
Odnajdującymi miłość wzajemną
Dlaczego więc pozostaję w bezruchu?
Lenistwo to chyba zbyt płytka odpowiedź
A więc co?
Takie to wszystko proste
Niepotrzebnie komplikowane
Kolejna książka nic tu nie wskóra
Kolejny joint nie pomoże
Nie szukam tam żadnych prawd
Nie szukam żadnej ucieczki
Po prostu lubię ten stan
Trzeba mi podążać do celu
I pochylić raz głowę
pod gilotyną
16.Erekcjato dziewicze
Czego tu szukasz?
Odpowiedzi na pytań kilka?
Przyjaznej przystani?
A może wrót otwarcia do raju?
Uciekaj,
Uciekaj
Miejsca dla siebie nie znajdziesz
Bo już są obsadzone
Czyba, że lico spocznie
na podnóżku wiarołomnych
Uciekaj,
Uciekaj
Zbyt mało w tobie wiary w siebie
Zbyt dużo akceptacji potrzeby
Wcześniej, czy później oddasz swą duszę
A ciało na pohańbienie
Za słowem kryje się penis plugawy
Uciekaj,
Uciekaj
Jeszcze nie jest za późno
Wrócisz kiedyś
Z mocom na ustach
Radością w sercu
I doświadczeniem w lędźwiach
Uciekaj,
Uciekaj
od karmelitanek bosych
17.Erekcjato Don Kichota
Woźnym byłeś na balu
Zapraszałeś i przeganiałeś
Stojąc dumnie dzierżąc halabardę
Zagubiwszy się w swej roli
Zrzadka wchodziłeś do środka
Niosłeś kaganek oświaty
Zgodnie z instrukcjami spisanymi na kartce
Ta halabarda, dawno już złamana
Ta kartka, dawno już pożółkła
Stały sie twą obsesją
Nie wiedziałeś, że swołocz
Wchodzi od zachrystii
A bal przeobraził sie w orgię
Sobą promowałeś taniec plugawy
Teraz tułasz sie po bezdrożach
Plik kluczy pali rdzą doznanej zniewagi
Ostał ci się jednak kluczyk złoty
Który zawsze miałeś w sobie głeboko schowany
Rozbrzmiewa jeszcze gdzieś twych myśli bezgłosne echo
Dzis zadręczona dusza szuka pasujących drzwi
Lecz piętno kainowe czyni cię niechcianym żebrakiem
Kluczniku
Obudź się
Odkup swe winy
Wróć na bal
Chwyć kamień przydrożny
Ożyw go i na powrót siebię
Miej odwage go rzucić
Napoj biesiadników własną miksturą
Niech spijają z twych ust pogardy koktajl
Mołotowa
18.Erekcjato extra mocne
Umierasz
Piękne córki i synowie odeszli
Zostały przy tobie pokraki
Potworki przyssały się
Do matczynnej piersi
Umierasz
Elfy odpłynęły
Dzikie hordy
Tworzą historię na nowo
Podałem ci dłoń
W geście rozpaczy
Niezdolnaś do ruchu
Krzyczałaś "Dobij"
Rękę opluł
Twój prorok fałszywy
Tak, to te same zawistne oczy
Widywałem na wielkich balach
Wśród mędrców i bogów
Podły kelnerzyna
Poznał słabości nadludzi
Zawsze milczący
Podawał przystawki
Zasztyletował każdego z osobna
Robaki odtańczyły tango
Na waszym weselu
Umierasz
Hieny zaduszą cię
Nie pozwolą odetchnąć pełną piersią
Wytaplają w ekstrementach
W trakcie orgii lubieżnych
Lecz ja nie odejdę
Nie tak niewinny
Jak najwięksi z wielkich
Będę patrzał do końca
Umierasz
A gdy już wyzioniesz ducha
A wstrętne obżarte pijawki
Położą się na słońcu zadowolone
Chwycę miecz i rozetnę ich brzuchy nabrzmiałe
Prawdo absolutna
19.Erekcjato jesienne
ucieczka w świat niewielki
jest kusząca
wiec uciekam
prośby, błagania,pytania
męczą mnie
więc milczę
bycie częścią większej całości
podług oczekiwań
wymaga wysiłku
a efekt ,choć osiagalny
przeraża pustką
jest mnie zbyt mało by żyć
jest mnie zbyt dużo by umrzeć
więc trwam
z Ojcem Redemptorystą
20.Erekcjato Pana Kleksa
Wszystko wskazywało na nasze połączenie
Okrężną drogą szedłem ku tobie
Szukałem jak atramentu
A ty, jak ten znikający,ulatniałaś się
By pojawić sie ponownie w moich myślach
Wcale nie natrętnych ,jak komiwojażer,
Który tylko czasem puka dwa razy
Nie zwykłem poddawać się szwedzkim kolubrynom
Czasem wygrywałem z Vietcongiem
A czasem przegrywałem z kosynierami
Nastał czas powstania z miejsca
Więc ruszyłem słońce, zatrzymując niebo
Bo tam chciałem cie zabrać
Z torunianinem ,jego wedlowskimi piernikami
I Trojanowską na ustach
Tylko Arki boli mnie porażka
I współczuję jej bo jest sierotą
Lepsze to jednak niż mieć wielu ojców
Bernardynów z wywieszonymi języczkami nieuwagi
Cokolwiek miałoby to znaczyć
Przyszedł i zabrał mi dostęp do ciebie
zamykając monopolowy
21.Erekcjato wspomnienia
Leżąc na tobie czuję ciepło
Wilgoć twoja pachnie
Krystaliczność duszy napawa nadzieją
Nawet marihuana, którą podajesz do ust
Smakuje lepiej
Efekt czynisz piorunujący
Zeus nie mógłby sie równać
Nie potrafię się tobą dzielić
Mnożąc co raz więcej piękna,
Które w tobie odkrywam
Niczym Kolumb Indie przed wielu laty
To jest właśnie ta idealna sytuacja,
O której śpiewa bezimienny bard,
Podbramkowa ,u bram raju
I nawet spalony słońcem piasek
Nie zniweczy spełnienia marzeń
O nie do końca amerykańskim
ÂŚnie na jawie wulkanicznej
Słuchając muzyki twego serca
Pięknej, jak tylko westchnienia kobiety mogą być
Dochodzę do przekonania, że
W tobie zostanę już na zawsze
Jamajko
No ... fajnie ... dla kogoś takiego jak ja, kto nie napisał jeszcze erekcjato, niezła szkoła. A zatem można o wszystkim ..
Nie znałam tych tekstów wcześniej najprawdopodobniej dlatego, że w jakimś szalonym porywie polikwidowałeś jakiś czas temu swoje posty, za co spotkała wszystkich użytkowników niedogodność w postaci niemożności edytowania własnych postów.
A może zaczniesz się bić w piersi i przysięgniesz administratorowi forum, że już nigdy tego nie zrobisz? Może spróbujesz wpłynąć na przywrócenie możliwości edytowania, skoro Ty spowodowałeś odebranie nam tej możliwości?
Nie znałam tych tekstów wcześniej najprawdopodobniej dlatego, że w jakimś szalonym porywie polikwidowałeś jakiś czas temu swoje posty, za co spotkała wszystkich użytkowników niedogodność w postaci niemożności edytowania własnych postów.
A może zaczniesz się bić w piersi i przysięgniesz administratorowi forum, że już nigdy tego nie zrobisz? Może spróbujesz wpłynąć na przywrócenie możliwości edytowania, skoro Ty spowodowałeś odebranie nam tej możliwości?
It is my happiness in you that you don't know me yet.
/Andrzej Partum/
/Andrzej Partum/
to zależy co rozumiesz przez pojęcie forum,
czy chodzi o ?
-) the best of marcinek - w takim wypadku, nie widzę problemu, nikt cię nie zmusza
-) chlewik - to zrozumiałe, kto lubi zaglądać do chlewika
-) polskie - no cóż , większość tekstów jest po polsku, ograniczając się do tekstów w językach obcych , staniesz się bardzo niszowym użytkownikiem
-) erekcjato.eu - nie rozumiem, jak jeden post, jednego tylko, mało poważnie traktowanego przez innych, jak i przez siebie samego użytkownika, mógł cię do takiej myśli nakłonić
czy chodzi o ?
-) the best of marcinek - w takim wypadku, nie widzę problemu, nikt cię nie zmusza
-) chlewik - to zrozumiałe, kto lubi zaglądać do chlewika
-) polskie - no cóż , większość tekstów jest po polsku, ograniczając się do tekstów w językach obcych , staniesz się bardzo niszowym użytkownikiem
-) erekcjato.eu - nie rozumiem, jak jeden post, jednego tylko, mało poważnie traktowanego przez innych, jak i przez siebie samego użytkownika, mógł cię do takiej myśli nakłonić
- Książę Półkrwi
- Posty: 2012
- Rejestracja: 2006-08-14, 11:42
- Kontakt:
- Książę Półkrwi
- Posty: 2012
- Rejestracja: 2006-08-14, 11:42
- Kontakt:
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości