król popu

twórczość niedokończona, niesklasyfikowana, nieformalna, tematy nieaktualne, zaniechane, niedające przyporządkować się do żadnego działu, miejsce ucieczki Józia z Gombrowicza
robert kobryń

król popu

Post autor: robert kobryń »

krew

„Krew, krew, krew mam na rękach.” – wyrzucił z siebie Makbet.
„Co ty opowiadasz? – zapytała Frau Makbet. – Wystarczy mydło użyć. Z resztą ja żadnych plam nie widzę. Masz czyste ręce”
„Krew, krew, jestem mordercą !!!” – krzyczał. – Moje największe skarby, całe we krwi.”
„Uspokój się Smigol, bądź mężczyzną” – obruszyła się małżonka.
„Tak jest, moja pani, mój Gollumie, już biorę się w garść.”

* * *
kryminaliści

„Hitler okopał się w Wilczym Szańcu. Siedzi tam z Evą Brown. Nie wychyla nosa z Barad – Dur.” – zauważył książę złodziei – „Może by go stamtąd wyciągnąć?”
„Drugi raz się nie da na to złapać, po klęsce na polach Pelennoru.” – odpowiedział hrabia Monte Christo.
„Tak, pod Stalingradem nie tacy jak on padali jak kawki.”
„Może wyśle Nazgula? Raz już tak zrobił.” – zastanawiał się głośno hrabia.
„Wątpię, Herman Goring leczy rany po ostatniej potyczce. Z resztą popadł w niełaskę i tuła się na wygnaniu. Kto jeszcze został u jego boku?”
„Dzikie hordy z południa. Dziewczęta i chłopcy z Hitlerjugend”
„Poczekajmy na rozwój wydarzeń.”
„Poczekajmy.” – zgodzili się spiskowcy.

* * *
kraina ciemności

„Â?awrientij, natychmiast do mnie” – wrzasnął Lucyfer.
„Tak, generalissimusie, jestem do twych usług” – przybiegł z poddańczym wyrazem na twarzy Behemot.
„Co słychać w niebie?”
„Bóg trzyma się dobrze, panie. Nie martw się jednak, znajdziemy sposób na niego. Wyślę najlepszych towarzyszy.” – zaproponował Beria.
„Kogo? Psie. Nikogo już nie ma.”
„A może by tak Wielką Ladacznicę? Przyda się w końcu na coś.”
„Nie głupio kombinujesz. Wołaj natychmiast moją różę”
Józef Stalin został sam w gabinecie. Podszedł do lustra. Wpatrywał się w swoje oblicze. Przypomniał sobie najszczęśliwsze dni swojego życia spędzone w gruzińskim klasztorze. Długie nocne dysputy i męskie przyjaźnie. Tak bardzo chciał być kobietą.
„Musisz się go pozbyć, za dużo wie. Jego czas się kończy.” – usłyszał damski głos z wyraźnym niemieckim akcentem, który utożsamiał z carycą Katarzyną.
„Wezwałeś mnie Szatanie, jestem” – przerwała schizofreniczną dyskusję Róża Luksemburg.
„Pojedziesz do Polski. Zamydlisz oczy Piłsudskiemu. Potrafisz to.”
„Tak, potrafię, panie” – odpowiedziała, nie zapominając, niby to przypadkiem, rozchylić dekolt.
„Najpierw mam jednak inne zadanie” – zakończył rozmowę Gruzin, rozpinając rozporek


* * *
kryształ


„Wołać natychmiast Senekę” – zażądał Odyn w pijackim transie.
„Neronie, Tyr podciął sobie żyły, już do nas nie wróci” – odpowiedziała Frija.
„No tak, a gdzie jest Petroniusz?”
„Uszedł, podobno skumał się z Pizonem” – wyjaśniła Pomponia.
„To niech chociaż ten głupawy Chilon mnie rozbawi. Nudzę się”
„Panie, przecież kazałeś w idy marcowe rzucić go na pożarcie lwu.”
„Lukan, Lukan, tyś jeden został przy mnie”
„Wyjechał do Grecji”
„Dość tych zniewag. Szykować łodzie. Na Olimp. Kartagina musi spłonąć. Ragnarok !!!” – zawył i padł nieprzytomny w nieczystości. Cucono go przez kilka dni, przez kilkanaście następnych milczał.


* * *


kuracja


W Oranie, jak to na Olimpie zebrała się cała śmietanka towarzyska. W powietrzu unosił się przyjemny zapach ambrozji. Wszyscy popijali nektar. Nawet Hera była obecna. Był to szczególny dzień. Oczekiwano występu Apollo. Ten nie zawiódł, zjawił się tylko trochę spóźniony, jak zwykle nienagannie ubrany.
„Graj, luby.” – zachęcał Zeus.
„Ja już nie zagram”
„Jak to?”
Piękny bożyszcze wyjął z temblaka lewą rękę. Zebranym ukazał się kikut, zakończony na wysokości łokcia owrzodzoną raną. Na sali zapanował przestrach i obrzydzenie.
„Uczciwość to jedyny sposób walki z dżumą” – próbował opanować sytuację gromowładny, kończąc zdanie atakiem gruźliczego kaszlu.
„To trąd Bernardzie, a nie mor” – zauważyła Afrodyta wyciskając ropniaka z płata czołowego.
„Niech chociaż włączy magnetofon. Drugą rękę ma chyba sprawną. Kaseta jest w komodzie, w dolnej szufladzie – obruszył się Zeus. – I zawołać Sinuhe”
„To nie ta bajka, panie” – wyrzuciła z siebie wraz z plwocinami Demeter.

* * *

kryjówka

To nie prawda, że Dawid zabił Goliata. On go tylko pokonał. Filistyn udał martwego, by później wykorzystując zapadające ciemności, odczołgać się z miejsca swej sromoty. Dotarł do przystani, gdzie odratowali go prości rybacy, którzy szczęśliwie władali językiem aramejskim. Jak głosiła legenda odpłynął wraz z nimi hen za słupy Heraklesa. Każda legenda ma jednak to do siebie, że nieco przeinacza fakty.
Izraelita nie ścigał go, po prostu natrafił na niego w swych licznych podróżach. Egipcjanin Sinuhe dotarł do Babilonu, przemierzył upadającą Mitannię i wielkie królestwo Hetytów.Odwiedził ruiny Niniwy, a w drodze powrotnej syryjski port Simira, skąd wybrał się na śródziemnomorską wyspę z wizytą.
Kreta, bo o niej mowa, zauroczyła go licznymi mitami i tajemnicami, z których najbardziej intrygująca była historia mieszkańca labiryntu. Sinuhe chciał ponownie spotkać się z Minotaurem. Powodów nikt nie znał. Może chciał go udobruchać, a może najzwyczajniej dobić. Stanął przed siedliskiem Goliata. Nie był jednak Tezeuszem i nie posiadał nici, a jego rzekoma wiedza medyczna, nie pomogła mu rozwikłać zagadki byczej wątroby. W rzeczywistości był tylko konowałem. Postanowił zapukać.
Czekał.
"Czarno to widzę" - pomyślał.

* * *

Aniołki Charliego

krucha

Janka Orłowska miała ambicje, które chowała głęboko w sobie. Jak ironicznie to brzmi teraz, gdy znamy jej historię. Gwiazda prowincjonalnego teatrzyku w niewielkim Bukowcu bardzo pragnęła zdobyć sławę i pozycję na dużej scenie. Lidka podświadomie czuła, że czeka ją świetlana przyszłość. Nie potrafiła niestety poruszać się w świecie artystycznej cyganerii. Wszyscy pamiętamy, jak tej feralnej soboty zaprosiła do siebie dwoje nieuzdolnionych malarzy. Jej pierwszy stosunek miał okazać się stosunkiem analnym. Do dziś nie straciła dziewictwa w ścisłym tego słowa znaczeniu. To doświadczenie determinowało kolejne losy biedactwa. Dualizm, iście jungowski można by rzec, gdyby tylko to określenie nie było nazbyt prześmiewcze, stał się motorem napędowym jej życia. Wspomnienie penetracji odbytu zakończone rzadkim, bądź co bądź, orgazmem analnym, jawi się w jej snach, jako chwila największego szczęścia i nieszczęścia jednocześnie. Pragnienie poczucia w sobie silnego męskiego prącia, kłóciło się z wrodzoną aseksualnością. Nasza komediantka wróciła na wieś. Pełni funkcję dekoratorki w teatrzyku, przestawia sprzęty z miejsca na miejsce, nigdy nie pojawiając się na głównej scenie. Tak jakby zakulisowość dawała jej świadomość ważkości roli, którą niby gra. Co jest przyczyną takiego stanu rzeczy? Wstyd, czy nigdy nie przeżyty orgazm pochwowy (bo trzeba wiedzieć, że ogranicza się tylko do zabawy paluszkami)?
Tego nie wie nikt.

kurwiątko

Emma Rouault pragnęła wielkiej, wyszukanej miłości. W każdym razie tak tłumaczyła swe bezeceństwa. Każdy kto choć trochę ją poznał, wiedział, że za tym pięknym słowem na M, kryła się tylko namiętność, a nazywając rzeczy po imieniu, ostre rżnięcie. Wielu twierdzi, że właśnie z tego powodu tak oddana była Hitlerowi, impotentowi. On jeden jej nie chciał. No cóż, na niewiele mogła mu się zdać. Przybrała imię Mata Hari, co w języku malajskim znaczy oko dnia. W tym pseudonimie uwidaczniała się jej cecha charakterystyczna, przewrotność. Wszak wiadomym jest, że jej „oka” święciły triumfy częściej nocą. Po odejściu Rouaulta z Bertaux i Leona, mężów o nieskazitelnych duszach, pozostało jedynie popełnić seksualne samobójstwo. Oddała się całkowicie pariasowi bez wzwodu. Ironia losu.

krassiwaja


Fermina Daza reprezentowała sobą wszystko co najlepsze (w końcu ona jedyna wyrwała się z czarta mocy). Florentino Ariza był tego świadomy. Niestety jego wrodzony cynizm i nieufność kazały mu przeprowadzić pewien eksperyment. Otóż, będąc świeżo po lekturze astrologii chińskiej, postanowił sprawdzić, czy prawdą jest, co zostało zapisane. Dowiedziawszy się, że Fermina urodziła się w roku koguta, doszukał się informacji, iż najlepszym sposobem na spłoszenie tego ptaszka, jest poddanie go małemu testowi psychoanalitycznemu. Tak też zrobił, oczekując skutków. Chińczycy rzadko się mylą. Fermina nie odzywała się do niego przez pięćdziesiąt lat. Wszystko skończyło się dobrze. Odnaleźli się po półwieczu.


* * *
Peter Bruguel starszy

kresowianie

Legendarna kraina błogiego próżniactwa nosi nazwę Schlaraffenlandu, kiedy indziej Kokanii (to chyba jakaś mieszanka kochania z kokainą). Wszyscy są bardzo szczęśliwi. No cóż, na tym to pewnie ma polegać. Przede mną Arkadię odwiedzał Drażen Marović, który w swej arcymistrzowskiej książce zapisał kilka wspomnień i zostawił parę wskazówek. Przede wszystkim należy pamiętać, że fianchetto ortodoksyjne nie zda się na nic. Jest to system raczej staromodny i mimo uzyskania całkiem przyjemnej gry przez czarne, to pozostawione zostaną słabe pola, do popisu dla struktury białych pionów na skrzydle hetmańskim. Jakimś rozwiązaniem jest obrona słowiańska (w ramach opisywanego otwarcia), ale tu również nie pojawiają się żadne konkretne korzyści. Wariant wymienny jest najbardziej wskazany, wszak Bóg kazał się dzielić.
Drażen mógł się jednak mylić. Ja nie rozmyślam, aż tyle. Zrobiłem tylko zdjęcie.

kraina pieczonych gołąbków

* * *
krucjata dziecięca

Mordor miał kolor czarny. Dziś przypomina pustynię, a ściślej rzecz biorąc, piaskownicę. Zagubiłem się w meandrach niesnasek, kłótni, argumentów, kontrargumentów i kontrkontrargumentów. Nic nie zrozumiałem. Z pomocą przyszedł mi Tomasz M. Stary Johann wie co się święci, ale nie potrafi temu przeciwdziałać. Tomasz, próbuje dostosować się do nowych sposobów prowadzenia interesów.Tony, siostra Tomasza, która dzięki uczuciu do Mortena Schwarzkopfa miała szansę wydobycia się poza sferę upadającej społeczności jest za słaba, by oprzeć się naciskom rodziny. No i na koniec, Budenbrookowie przegrywają. I znów zrobiłem tylko zdjęcie.

ślepcy
anty-czka
Posty: 2983
Rejestracja: 2007-02-20, 13:36
Kontakt:

Post autor: anty-czka »

Aleś tu nawkładał tematów i wątków. Wg mnie za wiele. Tym bardziej, że nie umiem znaleźć motywu łączącego.
A w ogóle to idę poszukać jak się pisze nazwisko Piotra starszego, bo całe życie mialam zapisane przed oczyma inaczej.
robert kobryń

Post autor: robert kobryń »

anty-czka pisze:Tym bardziej, że nie umiem znaleźć motywu łączącego.
bo to jest kronika moich cyberpodróży
i połapać się w tym nie ma możliwości bez didaskalii i dat powstania kolejnych części
czego oczywiście uzupełniac nie będę bo to bez sensu
(jako że piszę, to bardziej jako pamiętnik dla siebie samego , żeby mieć dobry ubaw między innymi z siebie samego za parę lat)

na szczęście majkel nagrał dużo piosenek
anty-czka
Posty: 2983
Rejestracja: 2007-02-20, 13:36
Kontakt:

Post autor: anty-czka »

W takim razie wydaje mi się, że powinieneś jednak pokusić się powiązać to jakoś tytułem, tak by czytający zaczął widzieć więcej niż przypadkowo nakreślone obrazki.
robert kobryń

Post autor: robert kobryń »

ja to piszę dla siebie
anty-czka
Posty: 2983
Rejestracja: 2007-02-20, 13:36
Kontakt:

Post autor: anty-czka »

To w jakim celu wkleiłeś tutaj? Nie wystarczyło zapisać sobie na pulpicie czy innej tablicy?
robert kobryń

Post autor: robert kobryń »

kiedyś jak już miałem kompa a nie miałem jeszcze internetu
( co stało się relatywnie bardzo późno)
napisałem 3 opowiadanie, które mi zginęły w wyniku awarii komputera
a chętnie dziś bym je poczytał z ciekawości
wklejanie dodatkowo na internecie daje więcej gwarancji, że dany utwór
nie zaginie
(drukowanie tym bardziej nie jest pewnikiem zachowania tekstu)

a po drugie
"sobie, a muzom" - tak to szło chyba
na innych portalach pokazały się odpowiedzi na powyższy tekst
nie w postaci komentarzy, bo te zazwyczaj są jałowe
ale w postaciach innych ,jakby to nazwać...
hmmm
chodzi o to,że internet daje możliwość rozmawiania bez konieczności pisania komentarzy, czy tym bardziej privów
to tak jakby utwory, a nie autorzy rozmawiali ze sobą
niektóre z tych "odpowiedzi" mile łechcą moją próżność
anty-czka
Posty: 2983
Rejestracja: 2007-02-20, 13:36
Kontakt:

Post autor: anty-czka »

Czuję sie przekonana.
Chociaż i tak sie upieram....przy 'sobie a muzom'. Gdyby taki tytuł widniał, nie pisnęłabym słówkiem, tylko czytała, czytala, czytała.
A król powodował, że cały czas męczyłam się nad znalezieniem czegoś czego nie ma.
robert kobryń

Post autor: robert kobryń »

król popu - michael jackson
a tak na prawdę to jest mój pamiętnik
każdy (prawie) podtytuł i główny tytuł
zaczyna się na "kr"
skoro to pamiętnik to musi być wiadomo czyj
kr - i wszystko jasne, dla większości, jak sądzę

i to byłoby na tyle jeśli chodzi o wyjaśnienia
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości