Epizod 3

twórczość niedokończona, niesklasyfikowana, nieformalna, tematy nieaktualne, zaniechane, niedające przyporządkować się do żadnego działu, miejsce ucieczki Józia z Gombrowicza
robert kobryń

Epizod 3

Post autor: robert kobryń »

Obrazek
akcja siekiera



Wróciłem z drugiego rejsu. Przy szkole podstawowej siedział koleś, o którym wiedziałem, że jest dilerem, z kolegą. Powiedziałem im, żeby nie sprzedawali narkotyków pod szkołą, bo ich zajebię. Klasyczny przykład podwójnej moralności, tudzież połączenia silnej fazy maniakalnej z narkotykami i alkoholem oraz poczucia dobrego smaku. Dostali z płaskiej i uciekli. Nie minęło dziesięć minut i z auta wyskoczyło dwóch osiłków. Nie było co fisiować. Zrobiłem gardę i czekałem. Kilka ciosów musiało dojść do celu, jak wynikało z obdukcji, wstrząśnienie mózgu. Nawet tego nie poczułem. To było bekowe. Zatrzymałem na ich oczach samochód policyjny, powiedziałem kolesiom, że teraz mają przejebane i pojechałem na komisariat. Tam zeznałem, że zostałem napadnięty dziś z nieznanych mi przyczyn przez, i tu wymieniłem nazwisko tego, który miał zawiasy za paserkę. W końcu ich znałem od małego, nie dalej jak dwa dni wcześniej, piłem z nimi wódkę.
Wyszedłem na dzielnię. Poszedłem pić . Zostałem napadnięty ponownie, ale coś koleś się zdygał bo to było na skrzyżowaniu koło Klifu. Jego matka prowadziła sklep. Poszedłem tam, zrobiłem demolkę i powiedziałem, żeby przekazała synom, że ich zajebię. Przez następne dni nosiłem nóż, pomny akcji z Turkami w Sopotkowie pod Grandem. Pojechałem do tych kolesi na giełdę, się dogadać. Wyrokowiec zmiękł już w związku z więzieniem. W sumie jednak ucieszyli się, uznając, że to ja się przestraszyłem. Był to zaledwie manewr, taktyczny odwrót. W aktówce miałem tasak. Więcej się nikt nie burzył. Doniesienie wycofałem. Tasak znany bardziej pod mianem siekiery, był objawem początków paranoi. W trakcie manii dochodzi do momentu, kiedy umysł nie potrafi jej wytrzymać, pojawia się wtedy paranoja, jako forma wentyla bezpieczeństwa. Traktuje to bardziej, jako wejście na wyższy level, który szczególnie polecam. Studiowałem, choć nie poczuwałem się do związku z żadną grupą, czy rokiem, a jeśli faktycznie taka sytuacja miała miejsce, to szczegółów nie byłem świadomy. Czasem chodziłem na wykłady. Pewnego razu siedziałem z aktówką i tasakiem pijąc piwo, z opakowania po coli na sali wykładowej. Zabrałem głos w związku z pytaniem, które zadał profesor, na którym oblał mnie rok wcześniej. Jego teoria wydała mi się głupia. Zniszczyłem go dokumentnie. Później nie musiałem się uczyć, by zdać.
To było bardzo przyjemne. I czym tu się przejmować?


muza
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość