kominek i tornado

twórczość niedokończona, niesklasyfikowana, nieformalna, tematy nieaktualne, zaniechane, niedające przyporządkować się do żadnego działu, miejsce ucieczki Józia z Gombrowicza
willy_the_lost
Posty: 817
Rejestracja: 2006-10-13, 13:44
Kontakt:

kominek i tornado

Post autor: willy_the_lost »

Na ulicy był już czas. Była pora jak najbardziej odpowiednia. Zostały stworzone możliwie jak najlepsze warunki. Warunki w zasadzie zostały odtworzone. Czas kipiał i wylewał się z ciemnych ram, z pustych okien, spływał po rynnach kostkami cukru, w sam raz do kawy, roztrzaskiwał o kocie łby. Wtedy wychylił się inkwizytor, zawisł nad ulicą, która w jego odbitym świetle także błyszczała i wydawała się być lustrem galaktyki. Wszystko było przygotowane. Pod księżycem, jako pierwsze rozbłysły latarnie i można było dojrzeć, jak wiatr spycha na krawężnik śmieci, albo bawi się nimi, strącając do pępków, utrzymując je w szczelinach kratek ściekowych, tak jak wczoraj. W oknach skradał się wieczór w rytm alarmów łyżeczek, które bębniły w spodki, przywoływały do stołu, odstawiały gazety, podnosiły pośladki. Działo się to w morzu tupania i odchrząkiwania. Spokojnie, przewidywalnie, bezpiecznie, jako drugie zapaliły się nieużywane pokoje, a żarówki, które miały się zapalić, zapaliły się, ku przytomności nieświadomych swego szczęścia... Zapaliły się, jakby umarły w oczywistość, tak jak wczoraj.
Potem stado rozwścieczonych motyli drażniących mleko pod nosem, oddech, tętno, które nie należy do mgły na tej ulicy; stado antylop, zbliżające się z nieokreślonego kierunku. Można tylko czekać z niepokojem, którą przecznicę zajmą jako pierwszą, drżeć przed tym, czego nie było wczoraj, czego nie było. Nie miało to nic z oczekiwania, ze spotkania, tak jakby zaczerpnęło łyk powietrza z głębi lasu, blisko drzew, blisko ziemi, i oddało go w tym miejscu, co było równoznaczne z trzaskaniem okiennic, zajmowaniem kolejnych kwadratów. Biegło, a może uciekało. A okna otwierały się, wściekłe gazety zrywały obrusy, spięte pośladki wystawiały głowy podążające, pożądające lśnienia, z głową inkwizytora włącznie.
lila
Posty: 5414
Rejestracja: 2006-09-21, 18:03
Kontakt:

Post autor: lila »

jaki żywy obraz wieczornej krzątaniny i ach ten niezmordowany przewijający się tu i ówdzie motyw pośladków
ja bym chciała więcej i śmiało od deski do deski a nie tylko frywolny niezobowiązujący fragmencik
willy_the_lost
Posty: 817
Rejestracja: 2006-10-13, 13:44
Kontakt:

Post autor: willy_the_lost »

'coz tu pisac, dziekuje za ten ironiczny komentarz
pozdr serdecznie i do widzenia'
lila
Posty: 5414
Rejestracja: 2006-09-21, 18:03
Kontakt:

Post autor: lila »

czemu odebrales to za ironiczne ?
willy_the_lost
Posty: 817
Rejestracja: 2006-10-13, 13:44
Kontakt:

Post autor: willy_the_lost »

nie mam pojecia
lila
Posty: 5414
Rejestracja: 2006-09-21, 18:03
Kontakt:

Post autor: lila »

w każdym razie zamierzenie takie nie było
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 45 gości