nie tłum strumienia poszukując jego rdzenia
: 2011-05-20, 09:34
siatko siateczko na pranie trzymaj się filigranowa bariero
żeby się to wszystko nie rozpłynęło
kruche myśli małe czyny przypadkowe minuty piw pochopne decyzje
drgają na twojej pajęczej sieci przyprawiającej im kształt
ostatni możliwy ciap ciap klap klap była taka technika plastyczna
rozpowszechniona w przedszkolach malowania
końcem ołówka redukcjonistyczny impresjonizm
pozorny chaos tak moje buty odciskają w czasoprzestrzeni
barwne ślady bezsensu ciap ciap klap klap
od dziecka próbowałam podświadomie walczyć
z syndromem rozpierduchy małym tyraństwem
kukiełkowe teatrzyki dyrygentura samozwańcze scenariusze
gier fabularnych a ty mnie odwiedzisz a mnie nie będzie
a ty mnie zaczniesz szukać składanie serwetki
w łabędzia kolory kredki ułożone w tęcze w jeżyku
natręctwa kilometrów w dzienniczku wypraw czyste blaty
królestwo nietykalnych kwiatów doniczkowych
nie pękaj pękam nabrzmiało za dużo mnie nie ogarniam pękam
trzeba zabijać porzucone pisklęta dzikich ptaków
pozwolić im chociaż być pożartymi przez mrówki
nie tyranizuj ludzką wolą przetrwania wpychaniem
nienaturalnego pokarmu byle by utrzymać dogorywającą kukiełkę
nie mającą szans na życie choćby kwiliła najsłodszym z możliwych
śpiewem choćby zwiastowała twoją najzieleńszą wiosnę
przejdź obojętnie odrzuć myśl przywłaszczenia zabij utop zostaw
ciap ciap klap klap jak wampir już nie dotykam ludzi to oni mnie dotykają
idealne zero kelwina zbiera ciepło i drgania chłonę cudze by nie udusić się własnym
odejdziesz na pewno będziesz musiał bo potrzebuję twojej krwi
chyba że masz nieodpowiednią grupę to sama wypluję
cokolwiek bym nie powiedziała daję ci dwa wyjścia wybierzesz to na oścież
nie emituję odbijam satelita krążownik pijawka glonojad plankton
ciap ciap klap klap spinam babie lato końce sieci
gdybyś mógł się spleść neuronami w synaptyczne porozumienie bez zakłóceń
a tak zostaje mi tylko ciap ciap klap klap nieudolny brak omnipotentna przeciętność
na powierzchni tylko czarna martwa skorupa nikt nie zna lawy trawiącej wnętrze
na powierzchni tylko piana nikt nie pozna wrzenia na dnie
na powierzchni zastygam w anonimowego bywalca zdarzeń
szwędacza obserwatora reakcjonistę hedonistę odtwarzacz odbiornik
ciap ciap klap klap maluj to spinaj prządź idź
żeby się to wszystko nie rozpłynęło
kruche myśli małe czyny przypadkowe minuty piw pochopne decyzje
drgają na twojej pajęczej sieci przyprawiającej im kształt
ostatni możliwy ciap ciap klap klap była taka technika plastyczna
rozpowszechniona w przedszkolach malowania
końcem ołówka redukcjonistyczny impresjonizm
pozorny chaos tak moje buty odciskają w czasoprzestrzeni
barwne ślady bezsensu ciap ciap klap klap
od dziecka próbowałam podświadomie walczyć
z syndromem rozpierduchy małym tyraństwem
kukiełkowe teatrzyki dyrygentura samozwańcze scenariusze
gier fabularnych a ty mnie odwiedzisz a mnie nie będzie
a ty mnie zaczniesz szukać składanie serwetki
w łabędzia kolory kredki ułożone w tęcze w jeżyku
natręctwa kilometrów w dzienniczku wypraw czyste blaty
królestwo nietykalnych kwiatów doniczkowych
nie pękaj pękam nabrzmiało za dużo mnie nie ogarniam pękam
trzeba zabijać porzucone pisklęta dzikich ptaków
pozwolić im chociaż być pożartymi przez mrówki
nie tyranizuj ludzką wolą przetrwania wpychaniem
nienaturalnego pokarmu byle by utrzymać dogorywającą kukiełkę
nie mającą szans na życie choćby kwiliła najsłodszym z możliwych
śpiewem choćby zwiastowała twoją najzieleńszą wiosnę
przejdź obojętnie odrzuć myśl przywłaszczenia zabij utop zostaw
ciap ciap klap klap jak wampir już nie dotykam ludzi to oni mnie dotykają
idealne zero kelwina zbiera ciepło i drgania chłonę cudze by nie udusić się własnym
odejdziesz na pewno będziesz musiał bo potrzebuję twojej krwi
chyba że masz nieodpowiednią grupę to sama wypluję
cokolwiek bym nie powiedziała daję ci dwa wyjścia wybierzesz to na oścież
nie emituję odbijam satelita krążownik pijawka glonojad plankton
ciap ciap klap klap spinam babie lato końce sieci
gdybyś mógł się spleść neuronami w synaptyczne porozumienie bez zakłóceń
a tak zostaje mi tylko ciap ciap klap klap nieudolny brak omnipotentna przeciętność
na powierzchni tylko czarna martwa skorupa nikt nie zna lawy trawiącej wnętrze
na powierzchni tylko piana nikt nie pozna wrzenia na dnie
na powierzchni zastygam w anonimowego bywalca zdarzeń
szwędacza obserwatora reakcjonistę hedonistę odtwarzacz odbiornik
ciap ciap klap klap maluj to spinaj prządź idź