Prawdziwa prawda

twórczość niedokończona, niesklasyfikowana, nieformalna, tematy nieaktualne, zaniechane, niedające przyporządkować się do żadnego działu, miejsce ucieczki Józia z Gombrowicza
Awatar użytkownika
haiel selassie
Posty: 210
Rejestracja: 2007-08-07, 00:17
Lokalizacja: poland
Kontakt:

Prawdziwa prawda

Post autor: haiel selassie »

Wykrwawić się..utracić życiowy składnik
Zedrzeć skórę aż do kości
Stanąć na głowie i dotknąć dłonią dna
Aby...
Zrozumieć ducha jaki kryje się w ciele
śmiertelnika
Przedrzeć się przez zasłonę nieświadomego
Kurtynę zasłaniającą demoniczne siły
które kryją się w otchłani ducha
Poskromić
albo...
Zginąć, gdy za słabym jest się na stąpanie po
tym pięknym świecie
By nie plugawić swoim oddechem
By nie szkalować dobrego imienia...Ja...
Walczyć albo...
zdechnąć jak pies na chodniku z gówna i śliny.
!
"Bez jedzenia i bez spania, byle byłoby co pić, kiedy na harmonii Feluś zaiwania, trzeba tańczyć, trzeba żyć. Harmonia na 3/4 z cicha łka, ferajna tańczy...Ja nie tańczę... "
dean
Posty: 1379
Rejestracja: 2009-02-20, 16:29
Kontakt:

Post autor: dean »

nie wiem… sprzeczne uczucia mną targają gdy czytam tego typu manifesty… oto wybór, który prezentuje peel nazywając go „prawdziwą prawdą”: albo, człowieku, poskromisz demoniczne siły na dnie ducha, albo zdechniesz jak pies… słabi niechaj leżą w gównie i ślinie (zapewne ślinie tych silnych)… słabych wyeliminuje selekcja naturalna… my, silni, którzy zwalczyliśmy w sobie demona idźmy dumnie z podniesioną głową po ciałach słabych… to jest rozumowanie typu: „wszystko albo nic”… a to przecież niekończąca się droga… buddyści powiedzieliby: tao… może wystarczy patrzeć na księżyc zamiast na palec, który nam go wskazuje? może nie trzeba toczyć heroicznych bojów z czymś w sobie… z duchem, wewnętrznym złem, własnym charakterem… będąc ciągle narażonym na potyczki, rozterki, kantowskie dylematy moralne… może wystarczy „po prostu” być uważnym… żyć i dać żyć innym… ani wszechświat, ani człowiek nie są tworami zbyt poważnymi… może lepiej trochę zbastować, zamiast wykrwawiać się w walce z samym sobą… zamiast klęczeć i kajać się za przeszłe winy czy defekty własnego wnętrza, może lepiej wstać i iść…
przedarcie (zawsze przedarcie, wyrwanie, wywalczenie, zdobycie, przekroczenie – to jest język permanentnej wojny, a nie (s)pokoju… bo przecież o pokój wewnętrzny chodzi, bo jeśli nie o pokój, to o co?) przez zasłonę nieświadomego jako doświadczenie dostępne jest nielicznym… garstce… wyjątkom... nam, maluczkim, pozostaje tuptać swoją dróżką z pokorą lecz bez upokarzania się… iluminacji nie otrzymają w darze ci, którzy jej oczekują… innym przestanie być potrzebna… satori? satori dostępne jest w każdej chwili… a szczególnie w tej chwili, w której się milczy…
co niniejszym uczynię, bo wspomniałem jak ostatnio wyskoczył mi koleś na drogę i prawie miałem go pod kołami... wyleciałem z samochodu i byłem gotów mu przyjebać... ale zauważyłem jego przerażone oczy... to z pewnością nie było buddyjskie, nie była to z pewnością chwila "satori"... a może była? w końcu mu nie przyjebałem... hmmmmmm...
Awatar użytkownika
haiel selassie
Posty: 210
Rejestracja: 2007-08-07, 00:17
Lokalizacja: poland
Kontakt:

Post autor: haiel selassie »

Dean, kwestia jest taka, że w wieku dwidziestu kilku lat uświadomilem sobie ze jestem alkoholikiem w skrajnej fazie...(niemalze jak Rimboud ;)) w ubieglym tygodniu zrobilem sobie tzw. "tygodniowke ", ktora zaczela sie w poniedzialek a skonczylas sie w piatek tym ze kumple znalezli mnie lezacego z twarza w blocie, mokrego od deszczu ktory padal i generalnie malo przytomnego w swoim zamroczeniu alkoholowym..stracilem przez to ich szacunek i w ogole..teraz trwam przy postanowieniu abstynencji i mam nadzieje ze dotrwam chociaz do nastepnego czerwca ... :idea: dzieki za coment
"Bez jedzenia i bez spania, byle byłoby co pić, kiedy na harmonii Feluś zaiwania, trzeba tańczyć, trzeba żyć. Harmonia na 3/4 z cicha łka, ferajna tańczy...Ja nie tańczę... "
dean
Posty: 1379
Rejestracja: 2009-02-20, 16:29
Kontakt:

Post autor: dean »

to jest bardzo ważny moment w Twoim życiu, kolego... uznałeś, że jesteś alkoholikiem... czyli, że cierpisz na chorobę przewlekłą, nieuleczalną i śmiertelną... czyli przyznałeś, że jesteś bezsilny wobec alkoholu i przestałeś kierować własnym życiem... ale nie pękaj - można powstrzymać rozwój choroby... jest na to sposób: trzeba zmienić całe swoje życie, całe myślenie o sobie, świecie i ludziach... sama abstynencja to za mało... jest też problem: nie jesteś w stanie dokonać tego sam... nie masz najmniejszych szans w samotnej walce... potrzebujesz pomocy... wytrzymarz może jakimś cudem na dupościsku ten mityczny rok...cy... wytrzymarz może jakimś cudem na dupościsku ten mityczny rok...

[ Dodano: 2011-07-02, 17:47 ]
ale to pierwszy kieliszek Cię zabije - nie ostatni... alkoholik zaczyna picie w tym miejscu, w którym skończył i toczy się w dół coraz szybciej... dwie rzeczy mogą uratować życie alkoholikowi: terapia i uczestnictwo we wspólnocie Anonimowych Alkoholików... (jeśli jesteś uzależniony także od narkotyków - poszukaj Anonimowych Narkomanów)... dobre rezultaty przynosi łączenie mitingów z terapią... na stronie AA znajdziesz spis mitingów w swojej okolicy... w dużych miastach masz do wyboru po kilka dziennie... może na początku będzie Ci się wydawało, że to sekta, że nie pasujesz, że jesteś lepszym alkoholikiem, że nie pomaga Ci to... nie słuchaj podszeptów ego na ten temat...

[ Dodano: 2011-07-02, 17:51 ]
zaprowadź dupę na miting, głowa i serce przyjdą później... no i terapia - w każdym większym mieście masz ośrodek profilaktyki i terapii uzależnień - gdzie za darmo są do Twojej dyspozycji psychiatra, terapeuci i ludzie, którzy mają ten sam problem... możesz łączyć terapię indywidualną z grupową, uczestniczyć w maratonach... kurwa, nawet wczasy za darmo organizują... jeśli tego będzie mało - są ośrodki zamknięte, gdzie przez dłuższy czas (od paru miesięcy do dwóch lat) możesz intensywnie pracować nad sobą... stary, jeśli uznałeś swoją chorobę, to otwiera się przed Tobą nowe życie... nie będzie łatwo, ale wierz mi - warto... pozdrawiam, dean (niepijący alkoholik, niećpający narkoman i niegrający hazardzista)...
Awatar użytkownika
haiel selassie
Posty: 210
Rejestracja: 2007-08-07, 00:17
Lokalizacja: poland
Kontakt:

Post autor: haiel selassie »

Dzięki Dean :) Jak na razie to moim wsparciem jest moja kobieta, ktora przetrwala "mnie A" i teraz staram sie jej pokazać siebie B...Bardzo mi to pomaga. Ale nie będe sie tu egzaltowal, chociaz, zaczynam miec durne myśli...ale wspomnienie delirium wystarcza(jak na razie) jeszcze raz dzięki :-D
"Bez jedzenia i bez spania, byle byłoby co pić, kiedy na harmonii Feluś zaiwania, trzeba tańczyć, trzeba żyć. Harmonia na 3/4 z cicha łka, ferajna tańczy...Ja nie tańczę... "
dean
Posty: 1379
Rejestracja: 2009-02-20, 16:29
Kontakt:

Post autor: dean »

jeśli naprawdę jesteś alkoholikiem, to ani dziewczyna, ani matka, brat, ksiądz, prokurator, wszyscy święci w niebiesiech, ani nawet sam Kriszna Cię nie uzdrowią... wierz mi - przerabiałem to... no, ale próbujcie - szacun dla tej kobiety... tylko jakby znów źle się działo - pamiętaj co tu napisałem...
Awatar użytkownika
Margot
Posty: 1291
Rejestracja: 2007-09-18, 00:26
Lokalizacja: Sheffield
Kontakt:

Post autor: Margot »

haiel, obyś mógł za jakiś czas, mógł już zawsze mówić o sobie: niepijący alkoholik.

pozdrawiam i trzymam kciuki
martor

Post autor: martor »

trzymam kciuki :!:
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości