Internowela 4
: 2011-10-22, 06:46
był jesienny, pochmurny poranek. Johny wstał wcześnie mimo, że nie miał żadnych planów jak spędzić niewygodną niedzielną lukę tygodniowego acz przyjemnego kieratu. włożywszy na siebie co bądź wybrał schody, będąc człowiekiem niecierpliwym i nieznoszącym ślamazarności automatycznych drzwi windy.
z góry na dół od trzeciego na piechotę jest szybciej , wyliczył to sobie dokładnie , granica wyrównania prędkości sięga piętra czwartego, poza godzinami szczytu oczywiście.
mieszkał jednakże na drugim. za rogiem kupił gazetę codzienną owiniętą w dwa kg dodatków i folię. był świadomy bezużyteczności informacji zawartych w setkach reklam na kredowym papierze jednak zawsze gdy od swieta zdarzylo mu sie gazete kupic , przeglądał je co było kierowane nie ciekawością a szacunkiem dla drzewostanu. siadł z nia przy czarnej niesłodzonej kawie w pustej jeszcze kawiarni. gdy miał już odrzucić stek reklamowych bzdur rzuciła mu się w oczy reklama kiczowatego rejsu po pobliskim jeziorze. wspięty na maszt ogorzały marynarz z dolepionym czarnym zębem zachęcał do turystycznego kursu wywijając plastikowym kordelasem.
Johny postanowił że tak właśnie spędzi niedzielę, a że znajomi na pewno nie skusiliby się na taką mainstreamową eskapadę postanowił pójść sam. dopił kawę, schował do kieszeni kurtki ulotkę i zostawiwszy na stoliku resztę czytadła dla przyszłych klientów udał się na wybrzeże.
cdn by users
z góry na dół od trzeciego na piechotę jest szybciej , wyliczył to sobie dokładnie , granica wyrównania prędkości sięga piętra czwartego, poza godzinami szczytu oczywiście.
mieszkał jednakże na drugim. za rogiem kupił gazetę codzienną owiniętą w dwa kg dodatków i folię. był świadomy bezużyteczności informacji zawartych w setkach reklam na kredowym papierze jednak zawsze gdy od swieta zdarzylo mu sie gazete kupic , przeglądał je co było kierowane nie ciekawością a szacunkiem dla drzewostanu. siadł z nia przy czarnej niesłodzonej kawie w pustej jeszcze kawiarni. gdy miał już odrzucić stek reklamowych bzdur rzuciła mu się w oczy reklama kiczowatego rejsu po pobliskim jeziorze. wspięty na maszt ogorzały marynarz z dolepionym czarnym zębem zachęcał do turystycznego kursu wywijając plastikowym kordelasem.
Johny postanowił że tak właśnie spędzi niedzielę, a że znajomi na pewno nie skusiliby się na taką mainstreamową eskapadę postanowił pójść sam. dopił kawę, schował do kieszeni kurtki ulotkę i zostawiwszy na stoliku resztę czytadła dla przyszłych klientów udał się na wybrzeże.
cdn by users