WĄTEK DO PRZEMILCZENIA

twórczość niedokończona, niesklasyfikowana, nieformalna, tematy nieaktualne, zaniechane, niedające przyporządkować się do żadnego działu, miejsce ucieczki Józia z Gombrowicza
Jergo
Posty: 109
Rejestracja: 2010-07-27, 21:17
Kontakt:

WĄTEK DO PRZEMILCZENIA

Post autor: Jergo »

WĄTEK DO PRZEMILCZENIA

Zdarzyło mi się to gdy pracowałem jako pisarz mów pogrzebowych u znanego potentata biznesu cmentarnego i fastfoodowego. Jeden klient uparł się, że będzie mi towarzyszył podczas tworzenia – przemówienie miało być na pogrzeb jego współpracownika. Nie potrzebowałem pomocy, bo jestem mistrzem uogólniania i moje teksty można czytać zarówno nad trumną jak nad chrzcielnicą, ale nie mogłem ot tak wyprosić natręta z biura. Przystąpiłem więc do pracy nie zwracając uwagi na jego obecność. „Zebraliśmy się tu, by pożegnać zasłużonego w zawodzie...” – zacząłem standardowo, gdy gość przerwał mi: „Nie pisz pan nic o jego zawodzie. Ten temat lepiej przemilczeć”. Skreśliłem zatem pierwsze zdanie i zacząłem od nowa: „Zebraliśmy się tu, by pożegnać pana...” – urwałem, bo facet znów mi przerwał: „Imienia i nazwiska też nie wspominaj – rozkazał. – To bardzo niezręczna sytuacja i lepiej przemilczeć takie dane”. Posłusznie usunąłem tę wzmiankę, zastępując ją zwrotem: „by pożegnać naszego drogiego przyjaciela”. „Usuń pan słowo przyjaciela – poprosił klient – bo wolę przemilczeć jego płeć”. Wtedy już nie wytrzymałem, no bo co w końcu mam napisać, jeśli nic nie można? Podarłem kartkę, wziąłem nową i nabazgrałem na odczepnego kilka wyrazów: „Zebraliśmy się tu na pogrzeb. Amen.” Zadowolony z siebie podałem facetowi tekst do zaakceptowania. On jednak pokręcił nosem i rzekł: „A nie moglibyśmy przemilczeć, że to pogrzeb? Nie chcę, by zebrani na cmentarzu bliscy dowiedzieli się o stracie i poczuli ból”. „To po co mają w ogóle przychodzić na ceremonię?! – wykrzyknąłem, bo już nie mogłem tego znieść. – Poza tym, przecież będą widzieć trumnę!” „Racja – zastanowił się facet – lepiej przemilczeć że znajdujemy się na cmentarzu. Lepiej w ogóle przemilczeć że nieboszczyk kiedykolwiek się urodził, bo inaczej rodzina się domyśli że w końcu umarł.” I tak to szło. Dewiza firmy brzmiała „Nasz klient, zimny czy ciepły, to nasz pan”, więc musiałem spełnić zadość wszystkim życzeniom faceta. Zatem najpierw zabiłem rodziców nieboszczyka, żeby nie przypomnieli sobie o istnieniu dziecka i nie zaczęli go szukać. Potem ten los spotkał dziadków. Następnie policję w całym kraju, bo tropiąc masowego mordercę mogłaby wpaść na przyczynę wszystkich tych zabójstw, czyli na przemilczany w mowie pogrzebowej wątek istnienia umrzyka – to byłoby kompletne fiasko firmy. No więc gdy całe państwo już nie istniało, trzeba było jeszcze anulować resztę świata, który nagle upierdliwie zorientował się, że wymazano jeden nieważny kraik. Jednak zresetowanie uniwersum przerosło siły korporacji – przyznaję szczerze. Dlatego przylazłem do waszego gangu hackerów o trójkątnym awatarze z okiem w środku, bo ponoć wy trzej zhackowaliście program Białego Domu sterujący całym światowym szajsem. Dobijmy targu: otwórzcie bazę danych amerykańskiej masonerii i wymażcie z szyfru pierwsze polecenie: „Na początku George Bush czy ktoś tam stworzył bla bla bla” czy jak tam to szło. A może to nie był Bush, tylko jakiś Bóg, mniejsza o to, nigdy nie kojarzyłem prezydentów USA. W każdym razie przemilczmy tę komendę, okej? Wpiszcie tam cokolwiek innego. Może: „Hehe, wpirw to se jebutło świotłem, a potem było już tylko śmisznie i internet”. Taki mały restart. Płacę gotówką. Umowa stoi?
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości