Prywatne sledztwo w sprawie liska (opowiesc mojej kuzynki)

twórczość niedokończona, niesklasyfikowana, nieformalna, tematy nieaktualne, zaniechane, niedające przyporządkować się do żadnego działu, miejsce ucieczki Józia z Gombrowicza
limes

Prywatne sledztwo w sprawie liska (opowiesc mojej kuzynki)

Post autor: limes »

Gdyby lisek zdechl sobie, to by sobie podgniwal spokojnie.Gdyby go wiaterek przyniosl, to by byl lekko sponiewierany: tu nozka, tam nozka. Gdyby jakies zwierzatko chcialo sie nim posilic, to wygryzloby mu brzuszek, a nie odarlo go rowno ze skorki. Lisek musial byc podrzucony, bo gdyby tam dluzej lezal, to by sobie smierdzial i Cyganek szybciej by go zauwazyl niz ja, bo Cyganek lubi smierdzace liski. Straz przyslala pana, ktory sie zajmuje martwymi liskami. Przyjechal z czarnym workiem,zabral gdzies liska i wiecej go nie widzialam.

[ Dodano: 2007-01-23, 23:09 ]
Hm, jestem ciekawa, co sadzicie o tym tekscie.Postanowilam go zamiescic, bo kiedy sluchalam opowiesci Moni, przechodzily mnie zarowno ciarki jak i spazmy smiechu.Lisek naprawde zostal znaleziony, pare dni temu na polu(w Polsce). Prawdopodobnie pochodzil z pobliskiej fermy lisow, ktorej wlasciciel ma zatarg z nasza ciotka- dzialajaca na rzecz ochrony zwierzat i mieszajacej sie z tego tytulu w sprawy sasiadow.Opowiesc Moniki,czarny humor, wydaje mi sie proba odreagowania szoku, jaki przezyla :) I tak chyba jest.Lis zostal ewidentnie podrzucony.Cyganek to pies:)
dean

Post autor: dean »

ta Twoja kuzynka ma dar opowiadania...
...nawet jak na dziecko... bardzo fajnie opowiada...
pewnie ma to po starszej kuzynce ;-)
limes

Post autor: limes »

Ona nie jest dzieckiem- wszystkie zdrobnienia i powtorzenia byly celowe-szkoda ze nie moge oddac jej tonu glosu:)
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości