Kompleksy, kontrasty, a po środku Manti
: 2007-08-20, 07:40
Wyjechali przed laty z kraju, gdzieś na wymarzony Zachód. Przyjeżdżają gonieni tęsknotą i z leciwym dystansem patrzą na ludzi i rzeczywistość. Na naszą obecną rzeczywistość.
I co słyszymy od nich o nas? Ano słyszymy, że na ulicy pachnie naszymi kompleksami- miast wesołych uśmiechów pełną gębą, szare skwaszone twarze w swoistym przygarbionym korowodzie. Dlaczego? Skąd taka ocena?
Ano, życie niełatwe -dla wielu jest walką o zaspokojenie najbardziej podstawowych potrzeb. bywa cudotwórczą praktyką pozwalającą jakoś przetrwać od pierwszego do pierwszego. Sztuką lawiracji między niepozapłacanymi rachunkami i sporym debetem na koncie stanu posiadania.
Perspektywy też w kolorze brudnego różu, żeby nie rzec -osmalonego na czarno. Gęby więc wykrzywiają się, plecy kurczą, a krok traci raźną sprężystość. A w dłoniach kolorowy lajtmotyw- foliowe reklamówki pełne zmartwień, kłopotów i produktów z najniższej najczęściej cenowej półki, ewentualnie z pobliskiego używaka.
Z drugiej strony zaś na tej samej ulicy, eleganckie auta, olśniewający blask karoserii na wysoki połysk, że aż oczy razi, ewentualnie w oczy razi i kłuje!
W podmiejskich prestiżowych dzielnicach hacjendy niczym z "Dynastii" i nawet zaprzyjaźnione Azory na posesjach, wyszukanymi rasami sankcjonują wysoki poziom stopy życiowej właścicieli.
Różowo zatem, czy szaro?! Przypieczętowane kompleksami niepowodzenia, czy dumne głaskanie po plecach tych, którzy mają plecy, łokcie , bary na koncie, tudzież wypasione konta!?
Do kompleksów tedy dołączją kontrasty -wielce niezrozumiałe dla przybyszów, a tak świetnie udomowione w naszych realiach.
A może to po prostu jest tak, że ktoś kompleksy mieć musi, aby kompleksów mógł nie mieć ktoś?!
Tu dobrnęłam do pytania, kto kompleksów nie posiada... I z niezmiennym zadziwieniem jako pierwszy pojawia się przed moimi oczami obrazek zadowolonych z siebie naszych swojskich polityków! Ich zadowolone oblicza wskazują na szczególnie wysoki poziom samooceny, graniczącej wręcz z samouwielbieniem! Powinnam dojść do konkluzji, że skoro tak, to są to bezapelacyjnie ludzie sukcesu, bez kompleksów i nadkwasoty?!
I może to tylko my, my, w tych naszych brudnoróżowych szkłach, ich sukcesów dojrzeć nie umiemy?! Baaa!!! Należycie docenić i zawzięcie przyklaskiwać!
Może to my- zwykli zjadacze chlebusia z czymkolwiek, cierpimy na nadkwaśność?! Może trzeba nam Manti, by słowo "zgaga" kojarzyło się jedynie z pieszczotliwym małżeńskim określeniem?! Może zbiorowa recepta jako antidotum na nasze kompleksy i w/w kontrasty?! Pewnie koncerny farmaceutyczne byłyby zachwycone i dumnie podniosłyby PKB, a i nam z gąb nie schodziłby zadowolony zdrowy uśmiech!
I co słyszymy od nich o nas? Ano słyszymy, że na ulicy pachnie naszymi kompleksami- miast wesołych uśmiechów pełną gębą, szare skwaszone twarze w swoistym przygarbionym korowodzie. Dlaczego? Skąd taka ocena?
Ano, życie niełatwe -dla wielu jest walką o zaspokojenie najbardziej podstawowych potrzeb. bywa cudotwórczą praktyką pozwalającą jakoś przetrwać od pierwszego do pierwszego. Sztuką lawiracji między niepozapłacanymi rachunkami i sporym debetem na koncie stanu posiadania.
Perspektywy też w kolorze brudnego różu, żeby nie rzec -osmalonego na czarno. Gęby więc wykrzywiają się, plecy kurczą, a krok traci raźną sprężystość. A w dłoniach kolorowy lajtmotyw- foliowe reklamówki pełne zmartwień, kłopotów i produktów z najniższej najczęściej cenowej półki, ewentualnie z pobliskiego używaka.
Z drugiej strony zaś na tej samej ulicy, eleganckie auta, olśniewający blask karoserii na wysoki połysk, że aż oczy razi, ewentualnie w oczy razi i kłuje!
W podmiejskich prestiżowych dzielnicach hacjendy niczym z "Dynastii" i nawet zaprzyjaźnione Azory na posesjach, wyszukanymi rasami sankcjonują wysoki poziom stopy życiowej właścicieli.
Różowo zatem, czy szaro?! Przypieczętowane kompleksami niepowodzenia, czy dumne głaskanie po plecach tych, którzy mają plecy, łokcie , bary na koncie, tudzież wypasione konta!?
Do kompleksów tedy dołączją kontrasty -wielce niezrozumiałe dla przybyszów, a tak świetnie udomowione w naszych realiach.
A może to po prostu jest tak, że ktoś kompleksy mieć musi, aby kompleksów mógł nie mieć ktoś?!
Tu dobrnęłam do pytania, kto kompleksów nie posiada... I z niezmiennym zadziwieniem jako pierwszy pojawia się przed moimi oczami obrazek zadowolonych z siebie naszych swojskich polityków! Ich zadowolone oblicza wskazują na szczególnie wysoki poziom samooceny, graniczącej wręcz z samouwielbieniem! Powinnam dojść do konkluzji, że skoro tak, to są to bezapelacyjnie ludzie sukcesu, bez kompleksów i nadkwasoty?!
I może to tylko my, my, w tych naszych brudnoróżowych szkłach, ich sukcesów dojrzeć nie umiemy?! Baaa!!! Należycie docenić i zawzięcie przyklaskiwać!
Może to my- zwykli zjadacze chlebusia z czymkolwiek, cierpimy na nadkwaśność?! Może trzeba nam Manti, by słowo "zgaga" kojarzyło się jedynie z pieszczotliwym małżeńskim określeniem?! Może zbiorowa recepta jako antidotum na nasze kompleksy i w/w kontrasty?! Pewnie koncerny farmaceutyczne byłyby zachwycone i dumnie podniosłyby PKB, a i nam z gąb nie schodziłby zadowolony zdrowy uśmiech!