stoimy z wojtkiem pod kościołem
jakoś tak nijak zupełnie gadka się nie klei
czekamy na zagubionych wędrowców
ale nie nadchodzą szadź ścina się
na szybie i tworzy powłokę potrzebne
będzie dłuto żeby to skuć myślę o tobie
ale chwilę tylko bo wojtek opowiada
jak mu córka zmarła koło hali targowej
tam nie ma pasów a ona śpieszyła się
na autobus do domu czerstwy stoczniowiec
płacze mi w kurtkę ma tłuste włosy
i śmierdzi tytoniem nie widać wędrowców
już wpół do siódmej chyba nie przyjdą
jedziemy do jezuitów tam dwóch
takich samych jak my siedzi w salce
szczękają zębami ale razem już raźniej
światła pogasili tylko świece migocą
cienie kładą na pooranych twarzach
nigdy nie zapomnę blasku tych oczu
przyjeżdża jeszcze andrzej z opłatkiem
pijemy dobrą herbatę z dziką różą i cytryną
a oni opowiadają o świętach kiedyś i dzisiaj
rysiek ten ze złamanym nosem raz w wigilię wyszedł
z domu to wrócił w nowy rok z wygłodzonym psem
co go znalazł na melinie dzieciom pod choinkę
myślę o tobie ale nie chcę więc mówię jak brat mi
składał życzenia żebym zawsze był taki jak teraz
wigilia roku tego
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 43 gości