choroba i sen czyli coś tam miszung

twórczość niedokończona, niesklasyfikowana, nieformalna, tematy nieaktualne, zaniechane, niedające przyporządkować się do żadnego działu, miejsce ucieczki Józia z Gombrowicza
remik
Posty: 1040
Rejestracja: 2008-04-18, 23:25
Lokalizacja: Stankowice
Kontakt:

choroba i sen czyli coś tam miszung

Post autor: remik »

ten tekst jako opis cudzeńgo snu-życia nie zainteresuje nikogo głębiej dalszego
ze względu na niedbałość formy a może z pewnością nawet jej brak też niewiele zaznaczy
piszę go dla siebie, jak legendarny zbójnik żydowski Srul, i dla socjalpatologów tudzież nowoczesnych cyberpasterzy dusznych nomenów celem uchybienia badań oczywiście w dupę
najbardziej lubię z choroby gdy ona przechodzi w sen co zdarzyło mi się 3 stycznia 2011 roku
i śni mi się wtedy, że jestem strażnikiem BHP chroniącym mały azjatycki hotelik przed pożarem w czasie pory deszczowej a a co tam się wyrabia to nie wiem
bo po trochu jestem tam gościem i znam wszystkie trzy pokojówki a najbardziej to tę trzecią co przywitawszy mnie imieniem pozwala mi dotknąć tylko swoich spodni (dżinsów) ale umyka w ostatniej chwili i pokazuje mi puste pudełko po zestawie szampan+pantofelki+cośtam w kolorze matowej czerni z brokatem przedmioty jakby to miało jakieś karnawałowe znaczenie i zwraca mi uwagę, że też by takie chciała mieć z dwieście coś tam złotych
więc pędzę na inną kondygnację szukając forsy zastanawiając się czy kupić taki zestaw czy będzie dosłowniej jak zaniosę jej te dwie stówy? po drodze wybudzam się bo jestem już zdrowy a wyspałem się poprzedniego dnia i tu dopada mnie myśl jak wytłumaczę wypłatę z konta takiej sumy mojej kobiecie i czy za 20 zł nie dałoby rady załatwić tego sam na sam jeszcze raz sięgam więc głębiej po przyczyny koślawości złośliwości korzeni a tam tylko jeden taki żylasty czeski z cieplarni bo znam tę pokojówkę i wiem gdzie ją widziałem (sen wcześniej a na pewno parę lat później)
ann13

Post autor: ann13 »

mam taką koleżankę, która miała jedno konto z mężem (kiedyś miała, kiedyś z mężem) i musiała się tłumaczyć z każdej kwoty, która stamtąd wypłynęła, a w dodatku zbierać rachunki, za podpaski, chleb, papierosy, rodzynki, na potwierdzenie prawdomówności i celowości rozchodów, które oczywiście były wiecznie kwestionowane, co najśmieszniejsze, głównie, albo jedynie, na to konto wpływały jej pieniądze (jej, jeśli wyciągnąć poza nawias wspólnotę majątkową, bo ona była gupia i nie spisała intercyzy ze swoim królem, Srulem) i od momentu tych jej opowieści, wspólne konto napawa mnie obrzydzeniem, a już zwłaszcza kiedy z niego trzeba się drobiazgowo spowiadać, poza tym, osobiście chyba, mam fisia, na punkcie niezależności, finansowej i to jest strasznie poniżające tłumaczyć komuś na co ja wydałam 200 zł, na gówno
Wojciech Graca
Posty: 3472
Rejestracja: 2007-10-02, 20:07
Kontakt:

Post autor: Wojciech Graca »

Moi teściowie nie mają kont
Moja teściowa siedzi w domu
Mój teść wraca z pracy o 18
i ma ciepły obiad na stole
Moja teściowa czasem da
Teściowi dychę na piwo
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 37 gości