Pewien młodzik z miasta Â?odzi
mawia, że mu taniec szkodzi
- bolą kości, bolą stawy,
więc unika fet, zabawy...
Zesztywnienie mu zatem nie grozi!

heh, oglądałem ostatnio (jakoś przed Sylewstrem) sondę uliczną, w której zapytywano czy równie dobry w łóżku jest partner, który dobrze tańczy... zdania były podzielone... postanowiłem to sprawdzić empirycznie i wyskakałem się w Sylwestra do upadłego (po odpowiedniej dawce alkoholu) i jak to się mówi... "miałem branie na parkiecie"... mimno, że jestem stary, gruby i brzydki...
aż koledzy-geje zapytywali czy przypadkiem nie brałem amfetaminy...
ehhhhhhh... szkoda, że jestem heteroseksualny...
muszę stwierdzić, że nie trzeba umieć tańczyć (bo ja - nie umiem)... albo inaczej... jeśli myślenie bierze się ponoć z mózgu... to taniec - ze rdzenia kręgowego...

dean, a ja podsumuje krótko: trzeba czuc blues'a!!! Ot co!

Ela:)
A ja lubię jak mi sztywnieje,
bo wtedy świat się śmieje,
ja szaleję w rytmie je, je:)

P.S.

Na sztywność mam radę (z wiekiem):
Zjedz cementu- popij mlekiem :)

Mleko? Cement?!
Ewenement!
Je je, Gacek! Rewelacja!
niezła hmmm...kolacja! :)

Ela:)
Może być i gipsu garstka,
lecz mleko wypij z naparstka.
Mały mój zna tekst o sośnie:
mleko pij, a w mig urośniesz:)

cieszy się łaciate, cieszy mlekowita
-z Gacka inwencyją reklama wyśmienita!
slogan trafia w sedno (znaczy się w meritum)
bo małemu teraz wzrosnie apetitum!
i Â?aciata także klepie się po bokach
- ojjjjj, będzie radochy! juz leci w podskokach!

tośta się dobrali :)