przepraszam. nie mam czasu, jestem w kuchni.

w kuchni jest czas na wszystko... no chyba, że piszesz o tej kuchni od Benedetto... ale tam też był czas na wszystko...

benedetto odszedl z gilgamesha i szykuje sie do przejecia sterow w kuchni jakiejs dobrej restauracji. rzycze mu jak najlepiej. ja mam inne miejsce i nie sadze bym je zostawil by do niego dolaczyc. jestem zastepca szefa kuchni i w pocie czola ucze sie tajnikow gotowania francuskich sosow i smarzenia mies. generalnie, przynajmniej na chwile jestem w tak dobrej formie, ze sam siebie zadziwiam, koncentracja i samodyscyplina.

gdzies tam jednak wesze kolejny krach. w jednej chwili czuje sie jakbym juz byl nie tylko benedetto ale marco pierre white i thomas keller w jednym. nie zniose tej presji dlugo... znowu cos spierdole.

jeśli mogę Tobie coś radzić... a wiem, że mogę, bo i tak masz to w dupie... to się koncentruj... bądź jak buddyjski mnich... żadnych kobiet, żadnego alkoholu...

kobiety, alkohol i kuchnia.
3 najpiekniejsze drogi ucieczki...

uciekaj szybko, masz talent!
i tylko w jedno ...

bedziesz pierwszym kobieciarzem,

alkoholikiem doskonalym

albo kucharzem.

to dobrze, że masz chociaż czas odpisać...