tetrahydrokannabinol
seks to sof i kanap idol
rozmyślania
muzyka
konstatacja
zachodni turyści szukają kochanek
na podstawie zapachu
i kształtu stróżek moczu
lejących się po kocich łbach
w gminie Ściekowo
co to było za poruszenie
we wsi wrzawa, we wsi wrzenie
wójt zwiózł cymelię spod Rawicza
biały kruk - historia Tatarkiewicza
wyrywano z ręki do ręki
chłop rzucił pług, kowal cęgi
grube baby, co krowy doją
stronicę chciały mieć swoją
kontemplują po oborach
choć już zasiać przyszła pora
nawet stary pijak Buczyk
z kartki myśleć chce się uczyć
lecz co począć z taką wiedzą
nad tym głowy się ich biedzą
gdy nadeszły dni upalne
zaczęli zebranie walne
siedzą, milczą, nic nie mówią
lulki palą, w nosie dłubią
wtem wstał wójt, tuż po pierwszej
"Wiem, będziem pisać wiersze"
zainfekowany grzybem Przybyszewski
Jestem początkiem,
bo noszę w sobie rozwój jestestwa od samego początku
i jestem końcem, ostatnim ogniwem rozwoju.
kocham własne rozpustą przepełnione szaleństwo
wielbię chuć, mózg i duszę rodzącą
wegetarianie niech jedzą mięso
niech jedzą i piją wszyscy
jestem saturnem, rewolucją i dziećmi
gotuję kolejny krok do przebudzenia
na wieki wierny jedynej miłości mego życia
pozostanę sobie
muzyka
mądrość ludowa
dziś jest piątek
dzień kurwiątek
Gdynia Główna 22:30 (kierunek Orłowo)
eskaemka rusza w drogę donikąd
na przeciwko siedzi starszy pan
ma budową pobrudzone buty
i nie całkiem czyste spojrzenie
co rusz zamyka z hukiem drzwi
oddzielające jednostki trakcyjne
daje wyraz niezadowoleniu
panienki jadące na zabawę
mają czyściutkie pantofle
i nie zatrzaskują mostów
młode dziewczę jedzie do chłopaka
coś się popsuło między nimi
chyba już go nie kocha, albo on ją
może on jest narkomanem
a ona z dobrego domu
albo ona się puszcza
a jemu to nie odpowiada
coś się popsuło między nimi
zniszczona twarz wczesnej staruszki
kurczowo trzyma reklamówkę
cały utarg dnia
spienięży wszystko
potem przepije
ona..., jej mąż..., jej syn...
wszyscy razem
młode dziewczę myśli o chłopcu
pan cogito myśli o dziewczu
może zostać kurwą, pijaczką,
dobrą żoną, urzędniczką,
bogaczką
pewne jest tylko, że
będzie niewolnikiem
chyba, że będzie miała szczęście
wysiadając na dworzec
i powinie się jej noga
a odjeżdżający pociąg zrobi swoje
depresja dwubiegunowa z elementami matematyki dyskretnej
akcja rozwija się w tempie geometrycznym
zbiór pusty i zbiór pełny
różniczki są nad wyraz wyraźne
najdoskonalsza forma życia
opiera się na zasadach teorii gier
przyczepiłem do potylicy rurę wydechową
trzeba pobić animatriksowy rekord na setkę
by ją usunąć
owszem, mógłbym pozamieniać pewne słowa
ułożyć i połączyć je inaczej
jednak lepiej stać na granicy między bożnicami
niż runąć w przepaść
teza, antyteza, synteza
metamorfoza w ubikacji dla niepełnosprawnych
wszedłem do wuce dla inwalidów
poczułem się niepewnie
teraz rozumiem
to miejsce jest dla mnie
oddaję mocz z lubieżną rozkoszą
umywam ręce
w baseniku do przewijania niemowląt
przechodzę na prorokami oczekiwaną
ciemną stronę mocy
jestem już
Antychrystem
stary urzędnik
stary urzędnik ugrzązł w stercie papierów
stosy dokumentów piętrzą się na biurku
nie wychyla się zza stołka
ze światem kontaktuje się decyzjami
zwiniętymi w kulkę i rzucanymi
w pustą przestrzeń
gdy ma lepszy dzień
puszcza samolociki
lampka już nie działa
prąd dawno odcięli
i tak jest ślepy
oddana sekretarka czuwa
chwyta kulki
chłopca na posyłki
kiedyś uderzył samolocik w głowę
ubzdurał sobie że to instrukcja
polecenie służbowe
jak robić porządki
a więc robi
bałagan
czasem przychodzą nowi petenci
przecież napisane że zamknięte
już dawno na emeryturze
stary urzędnik
zwija kulki i składa samolociki
młody urzędnik
młody urzędnik jest uczniem starego
też ma oficynę
założył po latach sporów
o słuszność decyzji starego
zasady są podobne
z tą różnicą że
porządek zamienił na prostotę
A jest A
Be jest Be
nie ma miejsca na złożoność
na kunszt, na wielorakość
Ce jest Ce
a De tylko z rzadka bywa E
erudycja pomocników biurowych
opiera się na znajomości alfabetu
Wu jest Wu
Zet jest Zet
z Wejherowa
jutro będziesz z rana
jedząc śniadanie
wymienimy opinie o jakości ogórków małosolnych
a kapary, które uwielbiam
wciąż tak samo Ci nie smakują
mozzarella musi dojść tymiankiem
oscypek jest lepszy
przyznam rację
będziesz udawać niedostępną
ja będę udawał że Cię zdobywam
jak zawsze pójdziemy do łóżka
jak zawsze odprowadzę Cię do drzwi
(r)ewolucja wiedeńska
kobieta doskonała mieszka na południu
między Przylądkiem Horn a Galapagos
nowy gatunek odkryty przez Darwina
chcę z nią spacerować po mieście Metternicha
gdzie żydzi i sikhowie modlą się do swych bogów
wyczytam po śladach Jana listy do królowej
schowani za pomnikiem, niechcianych żołnierzy ze wschodu
wzniesiemy się na szczyt największej karuzeli Europy
ten jedyny raz
byłoby warto
pierogwiazdka
multimedalistka medalińska należy do rodziny kotów
cytrynek, kropek i maniek
oskarżony o zjadanie smurfów
przypieczętował swój los
połykając strażaka na rozprawie sądowej
klocki powoli układają się w wiszące ogrody Semiramidy
innym razem parodiują mojego ulubionego konika
szukanie optymalnych przestawień bierek
na szachownicy zwanej częściej Europą
jesteś jedyną kobietą mojego życia
rybo branie w księgarni
byłem na rybach, nie brały
choć w sumie nie było najgorzej, dwie złowiłem
nie pamiętam już tylko czy same
zerwały się z haczyka
czy to ja w humanitarnym geście
wrzuciłem je ponownie do wody
nazbyt głębokiej chyba
a wszystko to w trakcie
pamiętając zwyczaje najlepszych didżeji
robiłem przejście
będąc świeżo po wydarzeniach
w których brałem czynny udział
niedaleko prospektu newskiego
stałem na dworcu w sankt petersburgu
czekając na hansa castorpa
i pociąg do uzdrowiska w davos
choć starając się uniknąć wszelkiej konfabulacji
muszę przyznać, że działo się to
i dzieje nadal, jednocześnie
taka metoda, skuteczna
kiedy mając przypadkowo nadwyżkę gotówki
próbuję uniknąć wydania jej na wódkę
zagubione w ogrodach edenu
ach spojrzeć móc prosto w słońce by blask oczu nie wypalił
prześwietl mnie, prześwietl, boski pomazańcu
posmaruj masłem czeluści
jam ci bochenkiem obiecanym
szczęście noszącą koniczyną
ulem najsłodszych wymazów pełnym
łodzią na wskroś penetrowalną
skosztuj mnie, mój staw, moje płyny owodniowe
i wszystko co we mnie
wyrywa się ku tobie
pragniesz?
być jak szybowiec, imitować lot dakoty
na nieskończonej planszy iluzji
przeinaczeń, niedopowiedzeń
wiecznie sam, sobie, samemu
tylko dla siebie
---
na podstawie "Gry w życie" Johna Conwaya
muzyka
ogień
muzyka
mój penis tryska złocistą aureolą
nad zakapturzonym mnichem pod jądra
gdy klikam
całe piekło płonie ze mną
w tle pobrzmiewa kapela
Aspergera
pielęgniarka
Jeśli po zebraniu ZBOWiD-u
łączniczki AK-a
kopulują z oficerami Gwardii Ludowej
to co robiliśmy przed chwilą
musiało wyglądać podobnie
kochasz mnie
w każdym razie tak mówisz
ja też Cię kocham
znaczy się
to właśnie mówię
na dworze psy śpiewają
do siebie piosenki
w telewizorze
Kylie szczeka o miłości
nocą
myszy zagnieździły się w konstrukcji sofy
nocą wychodzą na żer, po książki
delikatne nóżki drepczą po dywaniku
czasem pacnę którąś
rozchlapują się jak czarne ślimaki bez muszli
chciałbym posprzątać
ale żadna żarówka nie pali
tylko nocna lampka daje światło niewielkie
leżę w półmroku otoczony martwymi myszami
i żywymi, które skrobią przemycone stronice
tuż pod poduszką, tuż pod potylicą
chyba nie karmią się ludzką krwią
nie wiem na pewno
więc czuwam i czekam
noce żywych trupów
zanim niemartwi wstaną
gleba się spulchnia
granity, marmury pękają
warto rozejrzeć się po cmentarzach
schować na czas
w najwyższym budynku okolicy
niech inni wkładają palce do budki
jest nas więcej ale
z każdym szturmem topniejemy
zasilamy szeregi przeciwnika
zaczynają się układy
ilu, kogo darować
za kolejny dzień zwłoki?
można przejść na drugą stronę,
oferując prokurę,
za obietnicę bycia zjedzonym
ostatnim
już broni się ledwie garstka
na najwyższym piętrze warowni
trupy cisną się wszystkimi dziurami
wiem, że koniec
że nastąpi, wiedziałem odkąd
stąpałem po niepewnym gruncie nekropolii
rajski
Moderator: Wojciech Graca
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości