Jak nie łykniesz tego życia,
nie spotkamy nigdy się,
także łykaj je jak czytasz,
ja czekam w parku na ławce.

Ten jest ojciec dziecka,
ta jest jego matka
a to jest dziecko
i od to zaczniemy i nam nim skończymy
bo jak to powstaje to dzieją się czyny
które ten i ta i każda poduszka w domu
tworzyły z każdą kroplą potu

To już chodzi i bada i odkrywa
i szuflady wypluwają najróżniejsze tworzywa
i ta za to podąża sensorem
i porządkuje z kobiecym uporem
gdy ten jest tylko z to
wiśta wio
niech żyją odkrywcy
to skrupulatnie buszuje
ten nie ingeruje
bo nie jest porywczy

Tak to już jest, skoro tu siedzimy
ta ławka jest niezła, z polskiej dębiny
i kiedy już przeczytałeś tamto by tu być,
a patrzysz ze mną
a widzisz park
to wiedz, że ja też, kurwa mać!













































Omijam przepisy

wszedzie dobrze gdzie nas nie ma
musialem kilka razy tekst przeczytac aby stwierdzic
ze jednak nie ma pow

rozumiem,
jakbyś inaczej wywnioskował, odczytałbym to jako bodziec
i napisał, że to jest prawem, ta legislacją a ten interpretacją.

ale przede wszystkim chodzi o to, że dzisiejsza Rzeczpospolita Ustawowa jest opisana za pomocą potwora

bajera - gwara więzienna

POLNISCH [...] DEUTSCH [...]
prawo {n} Jura {n}