nie na miejscu
Moderator: Gacek
nie na miejscu
nie było słów na miejscu może lepiej gdybyśmy siedzieli
na tylnym siedzeniu samochodu twojego ojca może lepiej
żebym zamiast mówić po prostu zdjął z ciebie bluzkę
może trzeba czasu albo trzeba odejść szkolić się w zabijaniu
tłuc nowe kamienie w sobie gdy dojrzewa podła myśl
że jesteśmy karmicielami wszy że w piwnicach kryjemy
napuchnięte wodą trupy a mowa nasza jest jak obłok z much
szepczą o obłędzie w który wstępuje ciało gdy zbliża się do ciała
jakby sylaba głośno wyrwana spod języka miała pogrzebać świat
więc będziemy czyści nieskalani ciałem otuleni watą szklaną
na szpitalnych korytarzach wydepczemy ścieżki z dobrą nowiną
że już nie trzeba czuć można wyjść ze schronów można nic czuć
a później znów przyjdzie żal po stracie cały korowód iluzji
płochliwych zaprzeczeń i napoimy nimi poduszki w gorącą noc
nie było słów na miejscu sam nie wiem czy to ja może mój brat
mój dobry poczciwy brat co mieszka we mnie i rzadko go widuję
gdy pieli chwasty zasiane przez szatański wiatr rzeźbi kołyski
dla dzieci których nikt nie będzie chciał może to byłaś ty
zamiast siostry co mieszka w tobie zbyt słaba by odzyskać głos
i skrapla się bezwolnie każdego upalnego dnia aż wypełni morze
teraz bądź pogrążona w ciszy jesienią z tej ciszy narodzi się mgła
na tylnym siedzeniu samochodu twojego ojca może lepiej
żebym zamiast mówić po prostu zdjął z ciebie bluzkę
może trzeba czasu albo trzeba odejść szkolić się w zabijaniu
tłuc nowe kamienie w sobie gdy dojrzewa podła myśl
że jesteśmy karmicielami wszy że w piwnicach kryjemy
napuchnięte wodą trupy a mowa nasza jest jak obłok z much
szepczą o obłędzie w który wstępuje ciało gdy zbliża się do ciała
jakby sylaba głośno wyrwana spod języka miała pogrzebać świat
więc będziemy czyści nieskalani ciałem otuleni watą szklaną
na szpitalnych korytarzach wydepczemy ścieżki z dobrą nowiną
że już nie trzeba czuć można wyjść ze schronów można nic czuć
a później znów przyjdzie żal po stracie cały korowód iluzji
płochliwych zaprzeczeń i napoimy nimi poduszki w gorącą noc
nie było słów na miejscu sam nie wiem czy to ja może mój brat
mój dobry poczciwy brat co mieszka we mnie i rzadko go widuję
gdy pieli chwasty zasiane przez szatański wiatr rzeźbi kołyski
dla dzieci których nikt nie będzie chciał może to byłaś ty
zamiast siostry co mieszka w tobie zbyt słaba by odzyskać głos
i skrapla się bezwolnie każdego upalnego dnia aż wypełni morze
teraz bądź pogrążona w ciszy jesienią z tej ciszy narodzi się mgła
zawsze podziwiałem, w Tobie jedną rzecz
to, że potrafisz wmówić wszystkim pseudopoetkom
że jesteś romantycznym i wrażliwym kolesiem
gdybym Cię nie znał, to bym się w Tobie zakochał
a pamiętasz ten moment na dyskotece w bosmanie
jak podeszła do Ciebie panienka i zaprosiła do tańca
co odpowiedziałeś?
my nie tańcory, mu jeboki
mistrzostwo świata
szacun
to, że potrafisz wmówić wszystkim pseudopoetkom
że jesteś romantycznym i wrażliwym kolesiem
gdybym Cię nie znał, to bym się w Tobie zakochał
a pamiętasz ten moment na dyskotece w bosmanie
jak podeszła do Ciebie panienka i zaprosiła do tańca
co odpowiedziałeś?
my nie tańcory, mu jeboki
mistrzostwo świata
szacun
ale Rajski... ja przecież jestem wrażliwym, romantycznym kolesiem... tak samo jak potrafię być skurwielem i prostakiem (pomijając fakt, że przytoczona przez Ciebie sytuacja nie miała miejsca, a tekst jest stary jak świat i sam usłyszałem go w Zakopanem jakieś 15 lat temu od prostytutki z Ukrainy - nie wiem zresztą czy to nie ja sprzedałem Ci tę anegdotę)... co więcej - Ty masz podobnie, z tym że Ciebie wciąż bawi udowadnianie całemu światu swojego skurwysyństwa... taki wykształciłeś mechanizm obronny - opatulileś się nim, jest Ci z nim dobrze, czujesz się bezpiecznie... być może analiza Twojego dzieciństwa albo młodzieńczych doświadczeń mogłaby wyjaśnić przyczynę dla której taki sposób autokreacji sobie wybrałeś - nie mi to jednak analizować...
Letargu? Co nazywasz letargiem? Że wstaję rano i pamiętam co robiłem poprzedniego dnia? Bez strachu, bez poczucia skurwienia, bez obsesji... Że wiem kim jestem, a kim nie? Że nikogo nie muszę udawać? Budować swojej wartości poprzez krzywdzenie innych? Że odzyskuję godność? Że jest we mnie spokój? Że godzę się z tym czego nie mogę zmienić, a staram się zmienić siebie? Że gdy się śmieję czy płaczę to ja, a nie chemia we mnie? Że moje relacje ze światem są coraz lepsze? Że mam siłę stawiać czoła problemom? Kurwa, stary... To ja pierdolę fajerwerki i chcę pozostać w tym letargu...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości