Strzęp ludzkiego ciała przyklęka
Głowa schylona, dłonie bezwładne
Miotają się myśli w Niebycie.
Uważnie spoglądam na Ciebie
Żadnego dźwięku Twe chłodne usta nie wydają
Jedynie serca wątłe bicie daje dowód na to, żeś jeszcze Żywy.
W mroku siedzimy, na kanapie pachnącej starością
Pośród pustki ścian, za oknami o szybach zasnutych mgłą miasto, ludzie jacyś przechodzą.
Dłoń wyciągam ku głowie, włosów dotykam miękkich
Westchnienie lekkie wydajesz, podnosisz wzrok
Oczy otoczone smutkiem
Ramieniem obejmujesz lekko, jakby pierwszy raz-drżę.
(Uczucia niezgodne z Powinnością)
Tysiące Innych było dawniej
Przemykało , po katach się ukrywało, by czujne spojrzenia nie dotarły do nich
By czuli się beztrosko, niewinnie.
Świeczka dogasa, po chwili ciemność ogarnia.
Twa postać powstaje, pociągasz mnie ku sobie
Trwamy w uścisku
Czyżby przyjacielskim
Czy drogim ?
Całuję w czoło, w dłoń, policzek
Usta moje niedostępne, nie nakarmisz się nimi, jedynie widokiem
-to wystarcza….
Gdy dwa ciała blisko siebie
Ma sukienka niesfornie ku górze wędruje
Może za pomocą twoich długich palców-nie patrzę
W blasku nowego oczu Twoich próbuję odgadnąć
Co było i jest
I zamiast wyrzec słowa ukojenia
Odpycham Cię, wypowiadam „gardzę”.
Odwrót serca, lecz niepełny…
Dźwigasz w umyśle wspomnienia wspólne, nieobojętne, ważne
Wpatrzony w me ruchy uważnie zasnuwasz otoczenie.
-Jakaś mara…
I włosy odgarniasz i widzisz łzy co płyną po twarzy bladej
I usta ku nim przybliżasz, spijasz słony napój, co ożywia.
I pary oczu spotykają się, zaczynają rozumieć.
Usta, co wielokrotnie nie wyraziły w pełni tego, co przeszywało niespodziewanie
Teraz jakby w wyścigu piekielnym
Nienasycone
Rozkładają, otwierają i zamykają się wargi, języki tańczące, ręce jak w transie obejmują się, ciała rozpoznają, po raz pierwszy pieszczoty w ciszy, podczas ciemności Nocy Księżycowej, oddane, upragnione, oczekiwane od początku. Więcej, więcej uniesienia, zapomnienia, po podłodze wiją się postacie dwie, co dawno miały już być takie…w zaufaniu, podnieceniu, rozmamłaniu, transie szaleńczym…
Aż nagle
Rozpływasz mi się, za horyzont
Uciekasz prędko
Głęboko ranisz i poniżasz
Zostaję.
Nie wracasz, nie czekam.
I stajesz się jak Tamci Inni
I snujesz się po kątach w bezwstydzie…
A ja tylko przechodzę, zimna, do zakamarków Bezpamięci Cię wiodę.
Czasem noce wypełnione łkaniem cichym, a dnia następnego na powrót uśmiechy, a wewnątrz jakaś Pustka, jakieś fantasmagorie i dywagacje. Tłumione pytania, odpowiedzi brak na nie, bo nikt nie zdołał jeszcze się uwolnić, tylko-pozornie.
Pierwszy Pocałunek
-
- Posty: 3545
- Rejestracja: 2007-10-02, 20:07
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 7 times
- Kontakt:
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości