amarantowe ma usta, naszyjnikiem z bursztynu pierś hożą zdobi
ultramaryna na oczach, hebanowa koszulka, cwetr w piaskach Gobi
sam sobie twórcą, siewcą jestem, tworzywem
zarządzam światłem, chwały triumfu dożyłem
z tysiącletniego afteru i wiecznego melanżu odszedłem obu
jak kazimierski kogucik pokonałem diabełka, zażyłem drobiu
mikrofon dzierży w lewej dłoni leciuśko
z karteczek w prawej, czyta pewnie cud buźką
przezadziorne jednak skromne, urocze wnet spojrzenie, uśmiech podkreśla
drobną ciało ma budowę, dobywa głos stanowczy fizys niewieścia
chciałoby się jej, słuchać więcej, dotykać
buziakiem pieścić albo słowo zamykać
dzisiejszej nocy przemawiał, obejmował z czułością, szatan me ucho
lub któryś z jego przybocznych, śliską mową nadawał, wirowym ruchom
pozorów racji, bym zakończył pisanie
odrzucił Biblię, padł w Kabalę, Koranie
Archanioł ze snu mnie wyrwał, nim zadałem pytanie - niby dlaczego?
fraktalem skreślam plan jego, opiszę trochę tego, trochę owego
wkrótce będę tym, który będzie możliwy
wolnych ziem Polski, jej wielkości, wciąż chciwy
itd.
Gwiezdna Matka
Moderator: Gacek
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości