Od dnia urodzenia już na śmierć skazany,
wziąłeś przeznaczenie na swoje ramiona:
padasz pod ciężarem,
z trudem się podnosisz,
czasem ktoś życzliwy wesprze cię, podtrzyma,
krew i pot osuszy z umęczonej twarzy.
Ponownie upadasz pośród drwin i szykan,
tylko swe odbicie zostawiasz najbliższym.
Kiedy znów się potkniesz o wrogą bezduszność,
nikt już nie pomoże podnieść ci się z pyłu,
wciąż poszturchiwany, odarty z godności,
siny, obolały, śmiertelnie przybity,
ostatnie westchnienie kierujesz ku bogu
świadomy, że to jest koniec twojej drogi
krzyżowej
erekcjato XIV
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości