11. Na krawędzi
11. Na krawędzi
Janosik zabrał wszystkich na spacer 50 kilometrowy, żeby kondyche poprawić. Pierwsze 10 kilometrów było bardzo spokojne. Wspinaczki bez zabezpieczeń i skoki nad przepaścią. Później, Janosik się rozkręcił i chciał wiecej, więc zarządził bieg przez 20 km. Janosik zorganizował ucieczke z Juzeppem i Pyzdrą odzdielając się od peletonu. Janosik na deser zostawił ucieczke przed lawiną, ale jak się obejrzał za siebie to już nikogo nie było. To nic Janosik sam postanowił się zabawić. Janosik rzucił się na lawine. Wymijał głazy, balansował ciałem i serfował gołą klatą na lawinie. Wszystko było dobrze dopóki Janosik się nie zagapił na i wielki miecz. Janosik w jednej chwili zatrzymał się na drzewie. Janosik podszedł do nieznajomego He mena i postanowił porozmawaićz nim bo zaciekwaił go miecz. Miecz długi na 12 metrów, w samej klindze miał ze 3 metry. Ostry niesamowicie drzewa kosił jak trawke.
J-Witojcie. Z kąd taką szabelke macie?
H-Zdobyczny na wieśniakach
J-Witojcie, a nie boisz się wieśnioki Ciebie kiedyś poboiją?
H-Jak taki się pokarze to go wyrwe, jak chwasta.
J-witojcie a Janosika się nie boisz?
H-Jak taki Janosik pokarze się na długość ręki to go zajebie.
J-No to przywalaj! Jam jest Janosik słynny w czterech stronach świata.
He man przywalił Janosika głazem takim ze 100 kg. Janosik zapadł się pod ziemie. He man już szedł w dalszą droge. Gdy Janosik wydostał się z pod głazu. He man dobył miecza jak kobiety i zaczoł nim pokazywać różne sztuczki. Janosik podniósł kamień i rzucił w splot czaszki. To He mana tylko rozzłościło. He man rzucił się na Janosika i zadał górne cięcie. Janosik złapał miecz w swoje dłnonie. Krótka wymina spojrzeń. Janosik ujrzął ogromny wysiłek i ból w oczach oraz zobaczył krople potu spływającą z czoła. To był wyrazisty znak do ataku. Janosik zwinnym ruchem wybił miecz. Walczyli z wielką zaciętosćią. Szala zwycięstwa przechylała się na rózne strony. Przewaznie na strone Janosika. Walczyli ze dwie godziny, a może i dłużej, walka toczyła się w dzikiej dżungli, na suchych pustyniach, aż na koniec przeniosła się do wioski. Wtedy zaczoł pikować miecz He-mana. He-man rzucił sie po niego. Janosikowi śmierć zajrzała w oczy. Poniewaz nie mial szans przeciwko He manowi i jego mieczowi. Janosik jednak dzięki swojemu opanowaniu chwycił to co miał pod ręką. I z beck handu przyjebał młotem z półtorakilowym w gniazdo czaszki. Rozum się rozbryzgł po całej okolicy w promieniu 2 metrów. Ze łba to nie było co zbierać. Wszyscy się popatrzyli na Janosika. Co on zrobił? Zadawali sobie pytania. Przecież He-man bronił ich. He-man w okolicy znany był jako Obrońca uciśnionych, wielki wojownik, kawalarz i wspaniały człowiek o wielkim sercu. Bali się spytać Janosika, ale ciekawość wzieła górę. Więc Janosik im powiedział po co ma rzyć tak jak chwast to wziołem i wyrwałem chwasta, a że jeszcze się głupi uśmiechał to go nauczyłem kultury. Jak to Janosik mówi "trzeba swoje grządki pielić samotnie". Janosik zarzucil miecz i udal sie na leze wylizac swoje rany.
J-Witojcie. Z kąd taką szabelke macie?
H-Zdobyczny na wieśniakach
J-Witojcie, a nie boisz się wieśnioki Ciebie kiedyś poboiją?
H-Jak taki się pokarze to go wyrwe, jak chwasta.
J-witojcie a Janosika się nie boisz?
H-Jak taki Janosik pokarze się na długość ręki to go zajebie.
J-No to przywalaj! Jam jest Janosik słynny w czterech stronach świata.
He man przywalił Janosika głazem takim ze 100 kg. Janosik zapadł się pod ziemie. He man już szedł w dalszą droge. Gdy Janosik wydostał się z pod głazu. He man dobył miecza jak kobiety i zaczoł nim pokazywać różne sztuczki. Janosik podniósł kamień i rzucił w splot czaszki. To He mana tylko rozzłościło. He man rzucił się na Janosika i zadał górne cięcie. Janosik złapał miecz w swoje dłnonie. Krótka wymina spojrzeń. Janosik ujrzął ogromny wysiłek i ból w oczach oraz zobaczył krople potu spływającą z czoła. To był wyrazisty znak do ataku. Janosik zwinnym ruchem wybił miecz. Walczyli z wielką zaciętosćią. Szala zwycięstwa przechylała się na rózne strony. Przewaznie na strone Janosika. Walczyli ze dwie godziny, a może i dłużej, walka toczyła się w dzikiej dżungli, na suchych pustyniach, aż na koniec przeniosła się do wioski. Wtedy zaczoł pikować miecz He-mana. He-man rzucił sie po niego. Janosikowi śmierć zajrzała w oczy. Poniewaz nie mial szans przeciwko He manowi i jego mieczowi. Janosik jednak dzięki swojemu opanowaniu chwycił to co miał pod ręką. I z beck handu przyjebał młotem z półtorakilowym w gniazdo czaszki. Rozum się rozbryzgł po całej okolicy w promieniu 2 metrów. Ze łba to nie było co zbierać. Wszyscy się popatrzyli na Janosika. Co on zrobił? Zadawali sobie pytania. Przecież He-man bronił ich. He-man w okolicy znany był jako Obrońca uciśnionych, wielki wojownik, kawalarz i wspaniały człowiek o wielkim sercu. Bali się spytać Janosika, ale ciekawość wzieła górę. Więc Janosik im powiedział po co ma rzyć tak jak chwast to wziołem i wyrwałem chwasta, a że jeszcze się głupi uśmiechał to go nauczyłem kultury. Jak to Janosik mówi "trzeba swoje grządki pielić samotnie". Janosik zarzucil miecz i udal sie na leze wylizac swoje rany.
- cieniu1969
- Posty: 5059
- Rejestracja: 2006-08-11, 15:46
- Kontakt:
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości