[center]Idziesz do mnie w strumieniach deszczu
okryta ciepla majowa mgielka...!
Odpocznij ze mna usiac przy stole
nie musimy dotykac sie nawzajem
wystarczy ze widze twoje dlonie
twe spojrzenie mile i zdumione
Zawieszone na rzesach pelnych grzechu.
Nie przewidzialem,
ze to wszystko co jest moje....!
w twoich oczach odnajde juz tak szybko...!
A tlo muzyki naszego Szopena
i pieszczoty rak utula nas delikatnie...!
I w senne marzenia sie zamienia...![/center]
Chyba po raz pierwszy przeczytałam twój wiersz bez oporów, powiem więcej - z przyjemnością.
Wprawdzie razi mnie nadmiar wielokropków i wykrzykników oraz przedostatni wers, ale podoba mi się.
Wydoroślałeś komar, nareszcie napisałeś jak mężczyzna. Zaczyna ci służyć ta miłość.
Namaluj mi swoje marzenia
Szeptem
Dotykiem
Pieszczotą
Namaluj słowem kojącym
Które, nie błyszczy jak złoto
Takie
Co, w brzmieniu chropawym
Przeciętne i zwyczajne
Ból zadaje pragnieniu