duszącego szalika
smutku ławek w parku
braku ciebie obok
marzę o lecie
promieniach słońca
rozbuchanej temperaturze
gdy roznegliżowane ciało
marzy
niespełnienie płonie
mimo chłodu wokół
wbrew rozsądkowi
odleciałych ptaków
marzę
muskasz moją dłoń
dotykasz delikatnie ust
wnikasz we włosy
ożywasz wytryskasz
fontanno
