W czasach gdy Wielki Elektor i jego naśladowcy, pomni doświadczeń wojny XXX-letniej, poszerzali granice marchii, odpowiedź nie nastręczała trudności. Sonderweg była jedynym, akceptowalnym rozwiązaniem.
Patrzę wstecz blisko dwie dekady i przypominam sobie ostrożny
entuzjazm, wywołany kongresowymi ustaleniami. Twór zwany Wolnym Miastem, przyniósł nadzieję na pokojową koegzystencję.
Podskórnie czuję jednak, że nadchodzi krwawa pożoga, która nie oszczędzi mojego matecznika, a wydarzenia potoczą się niezapowiedzianie (jak dotychczas miały w zwyczaju), błyskawicznie i wywołają burzę na niespotykaną dotąd skalę.