Oni

opowiadania, nowele, biografie, etc.
publikacje uzytkownikow
GlorysooN

Oni

Post autor: GlorysooN »

Oni

GlorysooN

(to czê¶æ pracy na konkurs z dzia³u fantastyki bez wstêpu bo wci±¿ go poprawiam...proszê o ocenê tego fragmentu z góry dziêki)

*****

To by³o kiedy by³em m³ody i g³upi . Rzecz jasna siê okaza³o ¿e ten kto ze mn± rozmawia³ to jaki¶ pomniejszy demon lub zb³±kane cia³o astralne . Czyta³ w moich my¶lach . Wtedy jeszcze nie potrafi³em siê przed tym broniæ . A¿ w koñcu moje zdolno¶ci objawi³y siê w pe³ni . Robi³em rzeczy dziwaczne i straszne . Ukrywa³em to przed znajomymi . Czasami nadu¿ywa³em mocy na wrogach . Sprawia³em ¿e siê wywracali . Mdleli , wymiotowali i takie tam podobne zabawy które im siê nale¿a³y . W koñcu kiedy podros³em odwiedzi³o mnie kilku ludzi . W czarnych p³aszczach . Wtedy dowiedzia³em siê kim by³ mój prawdziwy ojciec . Z czasem zrozumia³em ¿e kiedy osi±gnê pe³noletno¶æ bêdê odpowiada³ przed Konfederacj± . Nie bêdê móg³ ju¿ nauczaæ wrogów kultury po swojemu . Zapisano mnie do Akademii . Okaza³o siê ¿e jestem bardzo zdolnym magiem . Wyprzedza³em zdolno¶ciami swoich rówie¶ników .
Nigdy ju¿ nie rozmawia³em poprzez metodê tarczy ze zmar³ymi . Okaza³o siê ¿e s± na to o wiele potê¿niejsze sposoby...
I tak o to minê³o mi kilka lat w Akademii . Poznawa³em tajniki pradawnych mocy .

*****

3 lata pó¼niej ( gdzie¶ na wsi )

¦wiat³a ju¿ pogas³y . Ulice zala³ ten sam mrok co zawsze . Cholerna wie¶ - zakl±³em .
Kto¶ taki jak ja nienawidzi wsi . Dlaczego ? A sk±d ja mam wiedzieæ . Mo¿e w³a¶nie przez te ciemno¶ci .
Pod stopami szele¶ci³y li¶cie . Jesienny wiatr dawa³ siê we znaki dudni±c i w¶lizguj±c siê w szczeliny domów . Poprawi³em szalik . Mimo ch³odu nie zapi±³em p³aszcza . To jeden z moich dziwacznych nawyków . Nie ubieranie czapki i nie zapinanie p³aszcza . Poprawia mi to ego . Które ostatnio zosta³o naruszone .
Pewien gruby dupek z firmy elektronicznej zleci³ mi zadanie . No i rzecz jasna wykona³em je . Zrobi³em to jak zawsze po swojemu . Ale kiedy dosta³ to czego chcia³ . Posika³ siê ze strachu i odmówi³ zap³aty . To jeszcze by³em w stanie wytrzymaæ . Lecz nazwanie mnie pieprzonym oszustem to za wiele dla tak czu³ego osobnika jak ja . Byæ mo¿e trochê mnie ponios³o . Byæ mo¿e .
Wys³anie go do Nich okaza³o siê g³upim pomys³em . On straci³ swoje marne ¿ycie za¶ ja straci³em renomê . Kilka punktów mniej nikogo nie zbawi . No ale skrupulatnie nad nimi pracowa³em .
Mija³em milcz±ce domostwa . Ciemno¶æ jest tym co pozwala mi siê ukryæ . Ale nie lubiê i¶æ przez wie¶ . Nie wiem wtedy po czym st±pam . Czujê siê jakbym by³ Tam . U Nich .
Pytanie wiêc co tutaj robiê ? Hmm...szukam kogo¶ .
- Aszhamat !
Delikatna , niebieska po¶wiata roz¶wietli³a mi drogê .
Czasami szczê¶ciu trzeba pomóc . Mawia³ tato . No w³a¶nie...
Mia³em nie zwracaæ na siebie uwagi ale co tam . Lubiê wiedzieæ po czym st±pam .
Jeszcze siedem lat temu nie wiedzia³em . Co To jest . A teraz by³em trochê bardziej dojrza³y . I wiedzia³em co i jak . Chocia¿ lubi³em czasami nadu¿yæ swoich zdolno¶ci .
Tak w³a¶nie wygl±da³y moje m³odzieñcze lata . Nadu¿ywanie .
Skrêci³em w boczn± , kamienist± drogê . Mia³em przeczucie ¿e jestem ju¿ blisko swojego celu .
- Dis
Po¶wiata otaczaj±ca moj± niewdziêczn± osobê zgas³a . Zast±pi³a j± Aura P³omienistej Przestrogi .
To rodzaj zaklêcia z ¶redniowiecza . Nasi przodkowie wykorzystywali j± do obrony . Delikatne p³omienie li¿± twoje cia³o i odbijaj± wszelkie pociski . Przyjmijmy ¿e jest to rodzaj kamizelki kuloodpornej .
Widzicie odwiedzam bardzo dziwaczn± osobê . Bardziej pokrêcon± ni¿ ja . Szlachetn± ale i ¶miertelnie niebezpieczn± . Tak . Mój przyjaciel to wielka osobowo¶æ .
Doszed³em do rozdro¿a . Jedna droga skrêca³a w prawo i mia³a siê ca³kiem nie¼le . Za¶ ta druga by³a cholernie nieprzyjemn± , b³otnist± ¶cie¿k± . Po boku ros³y poskrêcane jakby w spa¼mie bólu drzewa . Ostre , jadowite krzewy wyci±ga³y swoje chude szpony ³api±c nietoperze .
- Â?adny dojazd do domku - szepn±³em i skrêci³em w trzêsawiska .
Krzew z³apa³ mnie za ramiê szykuj±c siê do wbicia jadowitego kolca . U¶miechn±³em siê drwi±co . Moja aura odbi³a krzew który zasycza³ i stan±³ w p³omieniach .
- No tak , harakszes przyjacielu . Obawiam siê ¿e to za ma³o ¿eby mnie powstrzymaæ . Ich krzaki odpêdz± jedynie same miernoty .
Widzicie jest pewne stowarzyszenie które zajmujê siê prawie ka¿d± dziedzin± ¿ycia . Tworzy ró¿ne nowe gatunki . Krzy¿uje wszystko co siê da . Oczywi¶cie jestem jednym z nie wielu tych uprzywilejowanych którzy maj± pojêcie o tym zakazanym dziele . No ale mam swoje zmartwienia .
Nareszcie ujrza³em to co chcia³em zobaczyæ . Sta³ tam . Ma³y domek z zabitymi oknami . Sypi±ca siê rudera . Odstraszaj±ca samym widokiem .
- Ca³kiem mi³o
Nagle poczu³em wibracjê . Kto¶ u¿ywa³ mocy .
Podszed³em bli¿ej i siêgn±³em po jak siê okaza³o mocno skrzypi±ce drzwiczki .
- No có¿ . Posz³o w wie¶ - za¶mia³em siê .
Chocia¿ w±tpie aby tak by³o . Na pewno u¿y³ zaklêcia zag³uszaj±cego .
Podszed³em do drzwi . Dotkn±³em klamki...
- Auæ !
Popatrzy³em na swoj± d³oñ . Wygl±da³a jak poparzona . Aura znik³a .
- Mo¿esz skoñczyc z tymi banalnymi zabezpieczeniami Eryku ? - zawo³a³em pewien ¿e mnie us³yszy .
Przez chwilê by³o s³ychaæ tylko mój miarowy oddech . Szum wiatru i szelest li¶ci . Nagle podskoczy³em .
- A to Ty . Wejd¼ proszê - tubalny g³os nale¿a³ do wysokiego , siwego mê¿czyzny .
Emanowa³a od niego wielka energia .
- Witaj stary przyjacielu . Porozmawiajmy w ¶rodku . Ale wcze¶niej napijê siê herbaty .

*****

S±czyli¶my herbatê . Rozgl±da³em siê po jego mieszkaniu . By³o ogromne . Wzmo¿one zaklêcie powiêkszenia zrobi³o swoje . Na rega³ach nie by³o ju¿ miejsca . Stare zakurzone ksiêgi przyku³y moj± uwagê . Chocia¿ sam mia³em ich sporo to nigdy nie wiadomo na co siê trafi . Oni te¿ o tym wiedzieli . W swoich bibliotekach mieli najcenniejsze Czarne Zbiory . Oczywi¶cie zakazane przez Konfederacjê . Teraz przenios³em wzrok na ró¿ne dziwaczne przedmioty . Wykrywacze , halucynogeny , puszkê z proszkiem ¶wiat³owodowym . Tak , to jeden z najcenniejszych wynalazków magicznych . Pozwala przemieszczaæ siê w ka¿de miejsce na Ziemi . Przeciêtny mag potrafi lataæ ale traci siê wtedy cenn± energiê . Jednym s³owem to bardzo mêcz±ce . Dlatego proszek jest idealnym rozwi±zaniem dla podró¿ników .
Gagat spogl±da³ na mnie przyjacielsko . Wygl±da³ jak ma³y diabe³ek z o wiele za du¿ymi skrzyd³ami . Wbrew pozorom Gagatki maj± wielk± moc magiczn± . S± odporni na podstawowe zaklêcia Pierwszego Stopnia . Ale te¿ s± bardzo przyjacielskie i przywi±zuj± siê do w³a¶cicieli .
Eryk pi³ herbatê w milczeniu . Widzia³em tylko jak unosi³y siê jego krzaczaste siwe brwi . W koñcu zacz±³em to po co przyszed³em .
- Oni chc± swojego dyplomaty w Konfederacji - spojrza³em mu prosto w oczy .
Stary mag namy¶la³ siê chwilê .
Od³o¿y³ fili¿ankê i zamieni³ j± w myszoskoczka .
- Zawsze mnie to ¶mieszy³o przyjacielu . To jedna z pierwszych umiejêtno¶ci jakie opanowa³em . Taaak....Hmmm
Zasêpi³ siê . Z³apa³ siê za brodê i krêci³ m³ynka .
- Nie zgodz± siê . Nie dopóki ¿yje Rodric . Oni zbytnio interesuj± siê czarn± magi± . No i te ich Czarne Zbiory . Konfederacja to potêpia .
Rozumia³em co mówi . Spo³eczno¶æ magów jest na wymarciu . Zbyt wielu umar³o m³odo igraj±c z zakazan± magi± .
- Nie jest nas tak wielu jak kilka wieków temu . Teraz i tak jest dobrze mamy niewielki przyrost czystej krwi . Konfederacja bêdzie chcia³a to utrzymaæ . Je¿eli do Rady wejd± Oni . To bêdzie to Ich pierwszy krok do szerzenia czarnej magii . A na to nie pójdziemy , przyjacielu .
- Rozumie Eryku . Ale co siê stanie jak im odmówimy ? Ostatnio uro¶li w si³ê . Wielu magów ich popiera .
Jego stara ju¿ twarz zmarszczy³a siê jeszcze bardziej . By³a jak ususzona gruszka . Ale g³os mia³ tubalny i pewny siebie .
- Wtedy zacznie siê wojna . Wiesz dlaczego tylu m³odych , dobrze siê zapowiadaj±cych magów umar³o ?
Wpatrywa³ siê we mnie . Gagat biega³ rado¶nie po pokoju .
- Tak . Czarna magia wydziela wielk± energiê . Cia³o starzeje siê czterokrotnie .
- Ale tylko przy niektórych zaklêciach Trzeciego Poziomu . Czary mniejszego kalibru nie zostawiaj± ¶ladu na ciele . Zbli¿enie siê do Demonistyki . To powa¿na sprawa . Co¶ o tym wiem...
Eryka pozna³em w Akademii . By³ jednym z profesorów . Naucza³ Zaklêæ Trzeciego poziomu . Z czasem odszed³ . Zrozumia³ ¿e tak wielki mag jak on marnuje siê ucz±c jedynie trzecie klasy . Bêd±c ju¿ na swoim zacz±³ nauczaæ Demonistyki . Najczarniejszej magii jaka kiedykolwiek istnia³a .
- No tak . Ciê¿kie zapowiadaj± siê czasy . S³ysza³e¶ ¿e nadszarpn±³em swój autorytet ?
- Nigdy siê nie zmienisz - za¶mia³ siê . Zawsze taki sam . Olewasz wszystkie zasady . Po co przyj±³e¶ to zadanie od grubasa ? To by³ zwyk³y char³ak . Nigdy nie widzia³ zbeszczeszczonego cia³a . Widok jego zmar³ej ¿ony podjedzonej przez ¶cierwa nie by³ dla niego mi³ym widokiem . Mog³e¶ zostawiæ t± truposzkê u Nich . Heh...po cholerê , przyjacielu go tam zaprowadzi³e¶ . Oni nie lubi± obcych a na dodatek char³aków . Wiedzia³e¶ ¿e go zabij± ?
- Nie . My¶la³em ¿e go wystrasz± i tyle . Chcia³em mu daæ nauczkê .
Gagatek próbowa³ lataæ po pokoju trzepocz±c skrzyd³ami .
- Nauczkê ? Haahaha...A to dobre - u¶miechn±³ siê przyja¼nie ods³aniaj±c spróchnia³e zêby . Czasy siê zmieni³y . Nie mo¿na bezkarnie wej¶æ do Nich i wyj¶æ jak gdyby nigdy nic . Czasy siê zmieni³y...A czy w Akademii wiedz± ¿e dorabiasz na boku ? Wiem ¿e jeste¶ jednym z ulubieñców ale kiedy siê dowiedz± ¿e zajmujesz siê takimi sprawami...No có¿ przyjacielu . Uwa¿aj na siebie i nie nadu¿ywaj wolno¶ci . A tak w ogóle po co ci dukaty ?
Milcza³em chwilê . Widzia³em ¿e muszê byæ szczery . Ufa³em by³emu profesorowi jak nikomu innemu . W koñcu jeszcze niedawno uratowa³ mi ¿ycie .
- Zbieram pieni±dze na ¶wiat³owód . Jest mi potrzebny do podró¿y a wiesz ¿e moja rodzina nie nale¿a³a do bogatych . Mo¿e kiedy¶...ale to stare czasy . Pozosta³o mi wielkie nazwisko ale i bieda .
Zbada³ mnie wzrokiem .
- Rozumiem . Dam ci trochê proszku mam go du¿o . Ale chyba wszystkiego mi nie mówisz ?
- Heh...no dobrze . Wydajemy kolejn± ksi±¿kê . Jeszcze jej nie skoñczyli¶my ale zawiera potê¿ne zaklêcia . To bêdzie nasza druga ksiêga . Potrzebujemy dukatów na niektóre sk³adniki .
Patrzy³ na mnie i nagle siê roze¶mia³ .
Kubki by³y ju¿ puste .
Popatrzy³em na zegarek .
- No dobrze przyjacielu . Na pewno wiesz po co mnie wys³a³ .
Skin±³ g³ow± .
Wstali¶my . Eryk podszed³ do szafki . Wyszepta³ kilka s³ów . W powietrzu unosi³y siê runy . Szafka powoli wysunê³a siê . W ¶rodku by³o wiele rupieci . Starzec siêgn±³ jednak po ma³± szkatu³kê . Chwilê trzyma³ j± pieszcz±c palcami inkuastrowane wzory . Herb jego rodziny .
- Masz .
Z ¿alem wsadzi³ mi j± w d³onie . Porozmawiali¶my jeszcze chwilê . W koñcu uradowany z wype³nienia misji , po¿egna³em by³ego profesora i uda³em siê w ciemno¶æ...

*****

Kiedy opu¶ci³em dom Eryka uda³em siê z powrotem do Edynburga . W Akademii czeka³ mnie kolejny trudny rok . Uczy³em siê w niej ju¿ 5 lat .
Jak zawsze powitali mnie moi przyjaciele . Nasza trójka by³a najzdolniejszym trio w historii Akademii Edynburskiej . Slat , Elen i Ja .
Otrzepa³em p³aszcz . Z kieszeni unosi³ siê jeszcze ¶wiat³owód . ¦wieci³ delikatnie w pó³mroku który spowija³ korytarz .
Akademia mie¶ci³a siê w wielkim zamku . Oczywi¶cie by³ chroniony czarami przed niemagicznymi lud¼mi . By³ widoczny jedynie dla magów czystej krwi . Jego tradycja siêga XII wieku . Zosta³ za³o¿ony przez potê¿ne Bractwo ¦wiat³a . Byli to magowie którzy stosowali jedynie bia³± magiê . Z czasem gdy za³o¿yciele poumierali zaczêto wprowadzaæ zaklêcia z czarnej magii . Oczywi¶cie z pewn± rezerw± . Akademia nigdy nie przybli¿y³a siê choæby o krok do Ich Uniwersytetu .
Dlatego utrzymanie wiêzi pokojowych z Nimi by³o tak wa¿ne dla konfederacji .
Minêli¶my w³a¶nie s³ynne popiersie Grinwalda . Z³ego czarnoksiê¿nika . Jeszcze nikomu nie uda³o siê go usun±æ . Grinwald musia³ rzuciæ naprawdê potê¿ne zaklêcie przylepca . No ale ka¿dy z nas przyzwyczai³ siê do tego obrzydliwego popiersia .
Zamy¶li³em siê na chwilê co czêsto mi siê ostatnio zdarza³o .
- Zdoby³e¶ to ? - zapyta³ Slat .
- No w³a¶nie . Masz to o co dyrektor prosi³ ? - wtr±ci³a Elen .
Wierzcie lub nie ale by³a to najpiêkniejsza dziewczyna jak± w swym marnym ¿yciu spotka³em .
U¶miechn±³em siê przyja¼nie .
- Pewnie ¿e mam .
Pokaza³em im szkatu³kê .
- A wiêc tak wygl±da . Ciekawe co w niej jest ?
Widzia³em ich skupione twarze . Szczerze sam nie wiedzia³em co trzymam w rêku . Po prostu dosta³em poufa³e zlecenie . Nawet nie obchodzi³o mnie co jest w ¶rodku a¿ do teraz . Elen jakby wyczu³a napiêcie .
Patrzyli¶my na ni± w skupieniu .
- Powiniene¶ zanie¶æ j± Rodicowi
Ruszyli¶my z miejsca do gabinetu dyrektora Rodica .
Nasz dyrektor oprócz tego ¿e by³ naprawdê potê¿nym magiem to by³ te¿ w Konfederacji . Rada Magów liczy³a siê z jego zdaniem . W koñcu nie by³ byle kim . Zdoby³ dwa razy mistrzostwo Zrzeszonych Akademii pó³ wieku temu . Ostatnie mistrzostwa odby³y siê w 1957 roku . I w³a¶nie wtedy drugi raz z rzêdu wygra³ Rodric . Zgin±³ wtedy jego przyjaciel Seamus . Od tego tragicznego wypadku zaprzestano organizowaæ turnieje magiczne . Smoki zosta³y umieszczone w specjalnych rezerwatach . M³odzi nie wiedzieli o nich istnieniu . Dopiero w Akademii na lekcjach historii magii dowiadywali siê o takich ciekawostkach . Ja to mia³em ju¿ za sob± . W koñcu piêæ lat zrobi³o swoje . W tym roku mia³em powa¿ne egzaminy . By³em jednym z zaufanych Starszaków . Wykonywa³em drobne misje dla dyrektora i grona profesorów . A ¿e by³em przyjacielem Eryka wiêc by³ to dodatkowy powód aby wys³aæ w³a¶nie mnie .
Mijali¶my w³a¶nie przera¿onych pierwszaków . Tych którzy po raz pierwszy wyrwali siê z domów i w pe³ni uczestniczyli w magicznym ¿yciu . I chocia¿ mieli po 15 lat to wygl±dali przy nas bardzo niewinnie .
- Kotki przysz³y ! - zawo³a³ uradowany Slat .
- Oh...przestañ . Hmm ten jest przystojny - Elen pu¶ci³a oko do wysokiego ch³opaka z bujn± grzyw± p³owych w³osów .
Poczu³em siê trochê zazdrosny . Wykona³em jeden gest .
Ch³opak po¼lizgn±³ siê i run±³ jak d³ugi . Marcel , jeden ze Starszaków odpowiedzialny za grupê popatrzy³ na niego drwi±co .
- Niezdara - mrukn±³em .
Elen popatrzy³a na mnie krzywo .
- Co ?
Pokrêci³a g³ow± i ruszyli¶my schodami w górê .
No wiêc my ze Slatem nie byli¶my tak niewinni jak reszta . Oczywi¶cie ca³o wychodzili¶my z nie jednej opresji . W ryzach trzyma³a nas w³a¶nie Elen . Wiele razem eksperymentowali¶my z czarami . Wymy¶lili¶my bardzo wiele po¿ytecznych zaklêæ . Opublikowali¶my je w starym woluminie . Nasza ksiêga nazywa³a siê " Czaromat " . Banalna nazwa ale bardziej liczy³a siê zawarto¶æ run w ¶rodku ni¿ sam tytu³ . A by³a to du¿a rzecz .
Skrêcili¶my w prawy korytarz . Mijaj±c rozmawiaj±ce ze sob± portrety magów i czarownic . W±saty mag w spiczastej tiarze d³uba³ palcem w nosie .
- Oh...dziadku takie upokorzenie przed kolegami - westchnê³a Elen i z rezygnacj± wzruszy³a ramionami .
Ten speszony wyci±gn±³ palucha i chwyci³ za swoje w±sy .
- S± d³u¿sze o dwa cale ! No ja wcale nie d³uba³em w nosie . Pani Vardner zaatakowa³a mnie zaklêciem Zwisaj±cego Gluta . Wnuk jej wnuka j± tego nauczy³ a ona nie omieszka³a wykorzytaæ tego na mnie . Mo¿e dlatego ¿e ma najbli¿ej . Dawno ciê nie widzia³em Elen - ziewn±³ potê¿nie kilka razy . Z nosa stercza³o mu co¶ o wygl±dzie zielonego sopla .
Elen wykrzywi³a wargi . Ja i Slat ryknêli¶my ¶miechem .
- Usunê mu tego gluta - powiedzia³em t³umi±c napad ¶miechu .
Machn±³em rêk± . Srebrny blask o¶wietli³ twarz staruszka . Po chwili znikn±³ . Tym razem nic nie zwisa³o z jego nosa .
- Dziêki ci m³odzieñcze - wysapa³ Jonatan .
- Polecam siê na przysz³o¶æ .
Elen prychnê³a tylko i ruszyli¶my przed siebie .
- Dobrze ¿e znamy zamek - mrukn±³ Slat.
Mia³ absolutn± racjê . Zamek by³ ogromny . Setki pomieszczeñ . Nie wszystkie odkryte . Masa schodów i korytarzy . Lochy , piwnice , ³a¼nie . Nie licz±c ¶lepych zau³ków . I kilku portali które nie wiadomo do koña gdzie wysy³aj± . Nasza trójka zna³a prawie ca³y zamek . Jednak rok temu wpadli¶my przez jeden z portali który pojawi³ siê jakby znik±d . Przeniós³ nas do Monako . Byli¶my w¶ciekli ale by³y i plusy tego incydentu . Ominê³y nas testy czwartoklasistów . Zrobili¶my sobie kilkudniowe wakacje . Resztê naszej energii zu¿yli¶my na picie piwa i tañczenie w dyskotekach . Kiedy lecieli¶my z powrotem pod os³on± nocy , Slat zemdla³ i spad³ w jakie¶ drzewa gdzie¶ ko³o Liverpoolu . Na szczê¶cie Elen w porê zareagowa³a i tylko trochê siê pot³uk³ .
W³a¶nie przechodzili¶my ko³o pokoju profesora od Plantacji . By³ to m³ody alpinista , Jack . Jego pasj± oprócz ro¶lin by³a wspinaczka . Nikt z nas go nie rozumia³ bo kiedy pu¶cili¶my siê w wir magii to ¿adna normalna rzecz nie by³a dla nas tak przyjemna jak dawniej . Z czasem mniej rozumia³em zwyk³ych ludzi bez mocy . Jack zatrudnia³ na plantacji kilku char³aków . Magicznych ludzi którzy nie potrafili wykrzesiæ z siebie swoich zdolno¶ci . Dyrektor by³ dla nich niezwykle mi³y i pozwala³ im opiekowaæ siê magicznymi ro¶linami .
- No to niedaleko - wysapali¶my trochê zmêczeni .
Gabinet dyrektora znajdowa³ siê na koñcu Holu S³awy . Wisia³y tam portrety dyrektorów i najbardziej zas³u¿onych magów w dziejach historii .
- Mo¿e kiedy¶ bêdê tam wisia³ - rozmarzy³em siê na chwilê .
- Tak z twoim temperamentem bêdziesz wisia³ ale w Szulbierni - za¶mia³a siê Elen .
Popatrzy³em na ni± przyja¼nie .
Szulbierni± nazywano pomieszczenie w gmachu Konfederacji . Wisia³y tam portrety z³ych czarnoksiê¿ników i czarownic . Niebezpieczne przedmioty , wadliwe portale , podrabiane ¶wiat³owody . I wszystko co zas³ugiwa³o na krytykê praworzêdnych obywateli ¶wiata magii .
Moj± uwagê zwróci³ afisz le¿±cy na pod³odze . Wzi±³em go do rêki i zacz±³em czytaæ .


Poprawne u¿ycie proszku ¶wiat³owodowego

Od tego zale¿y gdzie i jak siê przemie¶cisz :

1.Do kubka z wod± wrzuæ gar¶æ proszku ( pamiêtaj ¿e to proszek wsypujesz do wody nie wlewaj wody do proszku to grozi powa¿nym poparzeniem )
2.Skup siê na miejscu do którego chcesz siê udaæ i wypowiedz to miejsce na g³os ( zaawanasowani magowie wypowiadaj± formu³ê w my¶lach )
3.Wypij napój i udaj siê w najszybsz± i najbezpieczniejsz± podró¿

Gotowe !!!

Porady dla mniej uzdolnionych magów
Zaprenumeruj kurs do obrony przed harakszesem
Jedyne 7 dukatów !!!

Zaczêli¶my siê ¶miaæ .
- Pewnie jaki¶ char³ak to zgubi³ - stwierdzi³ Slat .
- Ok . Jeste¶my na miejscu - powiedzia³a Elen . Idziesz sam czy z nami ?
Popatrzy³em na nich .
- Pójdê sam . Ale wszystko wam powiem . Spotkamy siê na kolacji .
Rozdzielili¶my siê .
Wyci±gn±³em rêkê by zapukaæ w mosiê¿ne drzwi gdy te nagle siê otworzy³y . Z gabinetu Rodrica wyszed³ jaki¶ ma³y , gruby mê¿czyzna w zielonej pelerynie . Patrzy³ na mnie przez chwilê . Wzrok mia³ dziwnie rozbiegany . Mrukn±³ co¶ do siebie i odszed³ chwiejnym krokiem .
- Co za typ - szepn±³em i wszed³em do ¶rodka .
Rodic siedzia³ w wielkim fotelu . Na biurku wala³y siê sterty papierów . Pó³ki zawalone by³y setkami pozycji z ró¿nych dziedzin magicznych . Sam kiedy¶ kilka z nich przeczyta³em . Dyrektor by³ ju¿ do¶æ stary jednak nie wygl±da³ na swój wiek . By³a to zas³uga eliksiru ¿ycia . Mia³ gêste , d³ugie czarne w³osy . Spiczasty nos i pod³u¿n± szczêkê . Jednak na uwagê zas³ugiwa³y jego zielone oczy . Zawsze wpatrywa³ siê nimi w uczniów . Rzecz jasna kiedy mieli co¶ na sumieniu .
Na mój widok wsta³ i wyci±gn±³ d³oñ .
- Proszê usi±d¼ - powiedzia³ ciep³ym tonem . Gestem wskazuj±c puste krzes³o . Oczywi¶cie zdoby³e¶ to o co ciê prosi³em ?
Siêgn±³em za pazuchê i wyj±³em ma³± szkatu³kê . Oczy dyrektora na moment zal¶ni³y .
- Panie dyrektorze co w niej jest ? Eryk nigdy o niej nie wspomina³ - spyta³em niby zdawkowym tonem .
Przez chwilê na mnie patrzy³ jakby zastanawiaj±c siê nad odpowiedzi± .
- Nie mogê ci powiedzieæ . Nie teraz .
Takiej odpowiedzi te¿ siê spodziewa³em .
- Jak miewa siê nasz przyjaciel ?
- Â?yje po staremu . Ma ³adny wjazd do domu - zarechota³em jak g³upi .
Rodic nieznacznie siê u¶miechn±³ .
- Naprawdê ?
- Nie . Wszêdzie rosn± herakszesy . Dom jest otoczony czarami . Zupe³nie jakby siê spodziewa³ niepo¿±danych go¶ci . My¶li pan ¿e to Ich siê obawia ?
- Niczego nie wykluczam . Ostatnio nie uk³ada siê nam z nimi za dobrze . Chc± dyplomaty . To bêdzie pierwszy krok w kierunku zapchania Konfederacji radnymi . Czarnoksiê¿nicy z Ipswich do³±czyli do nich .
Nie by³em zdziwiony t± nowin± . Mimo to uda³em zaciekawienie .
- Ale dlaczego tak wielkie rodziny przy³±czaj± siê do Magów Ciemno¶ci ?
Rodic tylko siê skrzywi³ .
- Nie wiem . Byæ mo¿e poci±ga ich wielka magia . Nowe mo¿liwo¶ci . Czasami cz³owiek po¶wiêca swoj± duszê aby zaspokoiæ niektóre ¿±dze...
Westchn±³ ciê¿ko .
Magowie Ciemno¶ci byli jednymi z najstarszych rodów czarodziejskich . Od wieków swoj± krew ³±czyli jedynie w¶ród najbli¿szych . Uprawiali kazirodztwo aby utrzymaæ ciag³o¶æ rodu . Od nas ró¿nili siê tym ¿e od niepamiêtnych lat nauczali Demonistyki . Z czasem ich cia³a ulega³y deformacji . Â?yli w zamkniêciu jednak zawsze siê z nimi liczono . Na magii znali siê jak nikt inny . Przekroczyli wiele granic Demonistyki . Sprzedawali swoje dusze . Za³o¿yli Uniwersytet do którego przyjmowali elity czarnoksiêskich rodów . To jeszcze mo¿na by³o znie¶æ . Konfederacja potêpia³a ich za mordy na zwyk³ych ludziach . Nie nawidzili wszystkiego co nie magiczne . No i eksperymentowali na char³akach i zwyczajnych gostkach .
Dyrektor milcza³ przez chwilê . Po czym wzi±³ do rêki kubek z wod± .
- Panie dyrektorze mogê wiedzieæ kim by³ ten mag co wyszed³ przede mn± ? - spyta³em by poskromiæ swoj± ciekawo¶æ .
- To by³ Fergus . Jest rzecznikiem ministra do spraw nieodpowiedniego u¿ycia mocy . Widzisz ostatnio mieli¶my k³opot z prawnukiem pani Vardner . Zaatakowa³ jakiego¶ sklepikarza . Powyrasta³y mu dodatkowe rêce a z nosa zwisa³o co¶ na rodzaj ee...
- Gluta .
Popatrzy³ na mnie zdziwony .
- Jak zawsze wszystko wiesz ale ¿eby tak szybko . Hmm...to siê mi trafi³ uczeñ .
Za¶mia³em siê . Uzna³em to za komplement .
- No dobrze . Porozmawiamy jeszcze kiedy¶ po zajêciach . Teraz muszê udaæ siê do Nigerii do pewnego maga .
Wsta³em i uda³em siê do wyj¶cia . Dyrektor wrzuci³ gar¶æ proszku do wody która zasycza³a w¶ciekle .
- No to do zobaczenia . Aha i jeszcze jedno . Nastêpnym razem nie ujawniaj Ich sekretów . Masz wielkie szczê¶cie ¿e ten char³ak który têskni³ za swoj± zmar³± ¿on± by³ szpiegiem goblinów . Innaczej mój uczeñ trafi³ by do wiêzienia . Potêpiam twoje zachowanie i pomimo ca³ej ¿yczliwo¶ci proszê ciê aby¶ nie dorabia³ na boku .
Ju¿ otworzy³em usta by co¶ powiedzieæ . Gdy dyrektor wypi³ napój i znikn±³ w niebieskoszarych oparach .

*****

Sto³ówka mie¶ci³a siê w wielkiej sali . Tam tak¿e odbywa³y siê dyskoteki i ró¿nego rodzaju przyjêcia . Cztery d³ugie rzêdy a przy nich prawie trzystu uczniów . Kiedy¶ w latach ¶wietno¶ci by³o ich prawie dwa razy wiêcej . Na samym przodzie siedzia³o grono profesorów . Miejsce Rodica by³o puste .
Rozejrza³em siê i po¶piesznym krokiem poszed³em do ostatniego sto³u . Elen i Slat nak³adali sobie pudding . Usiad³em obok nich .
- I co dowiedzia³e¶ siê czego¶ ? - spyta³ Slat z pe³n± buzi± .
Elen oderwa³a wzrok od talerza . I nadstawi³a uszu .
- Nie . Dyrektor w³a¶nie uda³ siê do Nigerii . No i potêpi³ moje dorabianie na boku .
- To samo ci mówi³am .
Elen zawsze przestrzega³a wszelkich regu³ obowi±zuj±cych magów .
Skrzywi³em siê .
- Na szczê¶cie ten grubas by³ szpiegiem goblinów . Oni nie powinni byæ na mnie a¿ tak w¶ciekli . Hmm...
Zastanawia³em siê przez chwilê patrz±c na ró¿no¶ci piêtrz±ce siê na stole . Na³o¿y³em sobie nale¶niki z syropem wi¶niowym .
- Muszê porozmawiaæ z Dougiem .
Slat i Elen zaniemówili . Nie przepadali za moim przyjacielem .
Doug by³ jednym z Nich . By³ uczniem najbardziej znienawidzonego Uniwersytetu . Ale sam nie kocha³ siê w Demonistyce . Mia³ do niej bardzo szorstkie podej¶cie . Jednak nic nie móg³ poradziæ na to ¿e urodzi³ siê w kazirodczej rodzinie , Homless . By³ potomkiem Ezehiela , jednego z Magów Ciemno¶ci w lini prostej .
- Naprawdê musisz do niego i¶æ ? - spyta³a z nadziej± w g³osie Elen .
- Tak . I zrobiê to dzisiaj w nocy ¿eby nikt mnie nie widzia³ . U¿yjê jednego z naszych zaklêæ .
Slat mimo woli u¶miechn±³ siê . Wzi±³ do rêki puchar .
- Za czaromat ! - wypi³ wino do dna .
Zrobi³em to samo . Elen ledwie zmoczy³a usta .
Gawêdzili¶my sobie a¿ do koñca kolacji . Pó³miski i puchary poznika³y ju¿ ze sto³ów .
Grupa pierwszaków wychodzi³a prowadzona przez swoich opiekunów . My mogli¶my ju¿ sami szwendaæ siê po zamku . Pi±ta klasa mia³a wiele przywilei .
Wyszli¶my ze sto³ówki i udali¶my siê do swoich pokoi . Slat mieszka³ razem ze mn± , Matem i Lesterem .
Ka¿dy w zamku mia³ swoje miejsce . Wiêkszo¶æ pokoi by³a czteroosobowa . Jedynie nauczyciele i personel mieli je tylko dla siebie .
Zachodnia czê¶æ zamku nale¿a³a jedynie dla ch³opaków . Za¶ wschodnia by³a dziewczêca .
Â?artowali¶my sobie ze Slatem kiedy drogê zaszed³ nam Gery . Nienawidzi³em tego gnojka . By³ to najwiêkszy cfaniak i kabel w Akademii . Zazdro¶ci³ nam naszych umiejêtno¶ci .
- No proszê . Wielki powrót z wakacji mordercy szpiegów ! - za¶mia³ siê szorstko .
- A wiêc ju¿ wiesz palancie ?
Slat rykn±³ ¶miechem .
Ten popatrzy³ na niego lodowatym wzrokiem .
- Mój tato pracuje w gmachu ministerstwa . Jest szych± w przeciwieñstwie do was miernoty .
Przy boku Gery'ego sta³o ju¿ kilku kolegów . Widocznie znowu chcieli wdaæ siê w bójkê .
Za¶mia³em siê najbardziej ironicznie jak potrafi³em . Mia³em gdzie¶ tych dupków . Byli mocni tylko w gêbie .
- No tak twój tato sprz±ta kible tak ? A podciera te¿ ty³ek samemu ministrowi ? S³ysza³em ¿e jest w tym bardzo dobry .
Teraz otacza³a nas ju¿ spora grupa pi±toklasistów . Wszyscy wybuchnêli ¶miechem i wskazywali palcem na Gery'ego który sp³on±³ po same uszy .
- Fili....
Jak zawsze byli¶my szybsi .
- Tresanto !
Nasze zaklêcie wyrzuci³o Gery'ego i jego kolegów w górê .
Na chwilê zawi¶li w powietrzy a potem . Â?ubudu !
- Nastêpnym razem jak bêdziesz chcia³ nas zaatakowaæ cieniasie poæwicz szybko¶æ . Filicesem to siê pojedynkuje w drugiej klasie - zruga³ go Slat .
Zadowoleni z siebie i w o wiele lepszych nastrojach udali¶my siê do sypialni .
Mat i Lester grali w wybuchowe szachy . Przywitali siê z nami dziarsko . A potem jeszcze d³ugo rozmawiali¶my o wakacjach . Najmniej do powiedzenia mia³em ja . Mieszka³em w Edynburgu w centrum miasta w¶ród zwyk³ych ludzi . Odk±d opu¶ci³em dom przybranych rodziców postanowi³em ju¿ tam nie wróciæ . Dyrektor zmodyfikowa³ im pamiêæ . Tak¿e nawet nie wiedzieli o moim istnieniu . By³o z tym wiele k³opotów . Bo trzeba by³o tak¿e dopa¶æ ich krewnych i wszystkich tych którzy wiedzieli o moim istnieniu . Na szczê¶cie jeden z radnych przyzna³ specjalny zespó³ amnezjatorów . A dla nich to by³a tylko formalno¶æ . Jednak maj±c ju¿ prawie dwadzie¶cia lat mog³em uprawiaæ magiê bez ¿adnych konsekwencji ze strony Konfederacji . Najgorsze by³o jednak to ¿e nie mia³em zbyt wielu pieniêdzy . Na wakacjach pracowa³em w firmie przewozowej . Zajmowa³em siê pakowaniem towaru który by³ rozsy³any na ca³± Szkocjê . Zarobki nie by³y du¿e ale wystarczaj±ce na pokrycie czynszu i jedzenie . No i otrzymywa³em premiê dla najlepszego pracownika roku . W³a¶nie dlatego nie by³em lubiany przez innych oprócz szefa . Dziêki magii by³em najbardziej wydajnym pracownikiem w firmie .

*****

By³a druga w nocy . Ch³opaki popadali jak muchy znu¿eni swoimi niesamowitymi opowie¶ciami i grami w wybuchowe szachy i pluj±ce karty . Delikatnie wsta³em i zarzuci³em na siebie p³aszcz . Teraz pomy¶la³em o zaklêciach pomocnych w ekspedycji . Wybra³em dwa z " Czaromatu " . Bezszelestno¶æ oraz niewidzialno¶æ to chyba najlepsze co mog³em sobie zaoferowaæ . W koñcu to ja ze Slatem wiêkszo¶æ wymy¶lili¶my sami albo udoskonali¶my znane ju¿ czary .
- Pretano ana discori !
Popatrzy³em na swoje d³onie . Nie by³o ich Spojrza³em w lustro lecz widzia³em tylko pokój za sob± . U¶miechn±³em siê zadowolony . Testowali¶my swoje czary nie raz no ale nic nie mog³o mi dzisiaj przeszkodziæ . Wpad³ bym w tarapaty . A tego nie chcia³em . Poskoczy³em do góry i upad³em stukaj±c z ca³ej si³y butami . Cisza .
Opu¶ci³em pokój i uda³em siê w wêdrówkê do wyj¶cia z zamku . Nie raz ¿a³owa³em ¿e na zamek s± na³o¿one potê¿ne czary uniemo¿liwiaj±ce u¿ycie proszku ¶wiat³owodowego czy mo¿liwo¶ci deportacji . Widzicie , deportacja jest bardzo skomplikowanym zaklêciem . Oczywi¶cie jest nauczana w Akademii i jak dobrze mi siê wydaje w³a¶nie w pi±tej klasie . Chodzi jednak o to ¿e tylko potê¿ni magowie dysponuj±cy wielk± energi± potrafi±c siê deportowaæ bez szkody dla organizmu . Nawet dyrektor unika³ deportacji choæ jego gabinet jako jedyne pomieszczenie w zamku nie by³o objête czarem antydeportuj±cym . Je¿eli mag ma wybór to woli u¿yæ proszku ni¿ wykorzystaæ swoj± moc . Co innego niektórzy z Nich . Magowie Ciemno¶ci maj± ogromny potencja³ mocy i prawie zawsze u¿ywaj± deportacji jako ¶rodka natychmiastowego transportu . Nie jednokrotnie równie¿ latali . Ale to tylko wyj±tki daj±ce siê policzyæ na palcach u dwóch d³oni . Ja sam zawsze uwa¿a³em ¿e kto jak kto ale Rodic na pewno jest jednym z niewielu którzy moc± dorównuj± a nawet przewy¿szaj± niektórych z Nich .
Chyba wszyscy w zamku spali . Slychaæ by³o jedynie niektóre portrety i duchy k³óc±ce siê lub po prostu szepcz±ce miêdzy sob± . Wiêkszo¶æ jednak chrapa³a ca³kiem zno¶nie . Dziadek Elen kima³ chyba najmocniej ze wszystkich . Zastanowi³em siê czy czasami pani Vardner nie rzuci³a na niego zaklêcia g³êbokiego snu .
Zeszed³em schodami i uda³em siê do g³ównych wrót zamku . Machn±³em rêk± szepcz±c magiczn± formu³ê . Grube , mosiê¿ne drzwi otworzy³y siê g³adko . Powia³o jesiennym ch³odem . Mimo to nie zapi±³em p³aszcza . Wyszed³em na b³onia otaczaj±ce Akademiê . Deportowaæ mo¿na by³o siê dopiero za szklarniami nie daleko szopy profesora Jack'a z narzêdziami do plewienia i takim czysto ogrodniczym sprzêtem . Oczywi¶cie nie umia³em jeszcze siê deportowaæ chocia¿ nale¿a³em do najlepszych uczniów w historii Akademii . Ale mia³em w p³aszczu dobrych kilka gar¶ci proszku od Eryka .
Wyci±gn±³em d³oñ i nakre¶li³em w powietrzu znak mrucz±c zaklêcie . Woda zawis³a w powietrzu . Wrzuci³em do niej proszek . Przybra³a zielony , fosforyzuj±cy kolor .
- No to chlup !
Wzi±³em g³êboki ³yk my¶lami bêd±c w Aberystwyth . Tam w³a¶nie mie¶ci³ siê Ich Uniwersytet w Walii . Nad zatok± Cardigan .
Poczu³em szarpniêcie . Moje wnêtrzno¶ci na chwilê siê skurczy³y . By³o to dziwne ale i nie bolesne uczucie .
Douga pozna³em na zje¼dzie m³odych magów w Cardiff . Na specjalnym festynie organizowanym przez Kongres . Przyku³em jego uwagê robi±c ca³kiem niez³e czary . To by³o jakie¶ dwa lata temu . Pamiêtam jak podszed³ do mnie i przypatrywa³ siê kilku moim zaklêciom . Pó¼niej siê zagadali¶my . Polubi³ mnie a ja jego . Wtedy jeszcze nie wiedzia³em ¿e jest jednym z Nich . Ale w koñcu nie wszyscy Oni byli tacy ¼li .
Buty mia³em ju¿ ca³kiem mokre . Ich Uniwersytet mie¶ci³ siê w wielkiej posiad³o¶ci lorda Haela . By³ to wielki mag . Umar³ bezpotomnie . Jego brat przej±³ maj±tek , zebra³ Magów Ciemno¶ci i udostêpni³ pa³ac do nauki dla wszystkich rodzin spod ciemnej gwiazdy .
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość