mieszkam na ulicy bezdomnych
wierszy, które mówią weź mnie,
rozbierz i sponiewieraj.
płacę sobą, regularnie się sprzedaję
za grosz weny.
jestem poetką, żyję w kartonie,
nie dbam o jutro.
po cichu regularnie przełykam wersy,
które nie zdążyły nabrać
sensu.
tak żyję, tak jem.
piję, gdy pada
w konwulsjach ostatnia myśl
każdej nocy.
taka ładna dziewczyna,
a takie brzydkie wiersze.
ropowiersze.
i na nic bandaż, na nic spirytus,
gdy pod paznokciami
rozmnażają się bakterie.
symbioza
Moderator: Gacek
ciekawe co jest pod tym... może być rozpacz albo krzywda... albo też nuda i pretensja... bardziej chyba jednak złość niż smutek...gdy już tak wszystko się przedrze do dna może być też samotność i pustka co sama sobą się karmi... ciekawe w co się to imago przerodzi... bo na przykład taki houellebecq rwie się cały w konwulsjach przez dwieście stron książki, rzyga tą samotnością, obesra po górną wargę, wbije gwoździe pod paznokcie, by w ostatnich kilku akapitach wystrzelić najgłębszym humanizmem, apoteozą ludzkiego ducha niezłomnego i miłości, której pragnieniu zaprzeczać będziemy, by nie jawić się śmiesznymi...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości