• Ostatnie utwory

    Emil Zegadłowicz


    Nasycenie

    — Jestem cichym wołaniem —
    — ciepłem jesteś, oddaniem —
    — teraz jesteś znużeniem —
    — a ja jeszcze płomieniem —

    — przed świtaniem, nad ranem
    cała pachniesz kasztanem —
    — mówisz do mnie westchnieniem

    — oczy pachną błękitem —
    — dłonie nagrzanym żytem —
    — oddech nasieniem —


    Piersi twe

    Piersi twe wonne
    zakwitły różowym głogiem —
    — usta me nieprzytomne
    są ogniem —

    Niezgonne twoje oczy
    mijają skosem widnokrąg —
    — ziemia spod nóg się toczy,
    mija słoneczny obrąb —

    Stoimy w pustce, samotni —
    ziemia daleko przed nami,
    — przemień mnie w gwiazdę! — dotknij
    serca wargami —


    Najpiękniejszy wiersz

    Miła moja kładzie się spać,
    bardzo po nocy miłosnej zmęczona —
    — skośny zachód złoci się jak bursztyn,
    w którym słońce zadymione kona.

    Piszę wiersz ten... "może ci przeszkadzam — ? —"
    ach! przeciwnie! — dość z tymi rymami!
    — wiersz dokończę szczęśliwiej i lepiej
    na Twych wargach moimi wargami.


    Szał

    Gdy mi nagle zarzucasz nogi na ramiona
    wrzącej w żyłach rozkoszy warem rozogniona —

    gdy ręce moje, węże oszalałe żądzą,
    po udach Twych i brzuchu ślepe, gniewne błądzą —

    gdy Twe trzewia nasienia opryskuje wrzątek,
    gdy krzyczę żeś Ty wieczność, koniec i początek —

    gdy wołam: daj mi oczy! daj mi Twoje oczy! —
    — ziemia zrywa praw łańcuch i w bezkres się toczy

    z świstem, z łopotem, z hukiem! — ziemia—klacz chutliwa
    pędzi! tętni! — a nad nią skier pienistych grzywa!

    Do grzbietu jej przywarci, przemienieni w jedno,
    lecimy w zawierusze gwiazd w groźne bezedno!


    Â?ądła

    Pinujże swego nosa,
    nie patrz na mnie z ukosa,
    nie pójdę z tobą w las,
    nie pora mi, nie czas.

    Sznurówka piersi więzi,
    boję się dziś gałęzi,
    wiewiórka skacze — hyc —
    śmieje się we mchu rydz.

    A ja się strasznie boję,
    gorące ręce twoje —
    a palce twoich rąk
    kąszą jak giez, jak bąk


    O pierścionku
    odnalezionym

    — zagonem, wygonem,
    pod płotem, za płotem
    toczy się pierścionek
    śmigliwym obrotem —
    zaoczył ich dwoje
    leżących w pszenicy —
    ukrył się w fal banach
    wzniesionej spódnicy —
    skrywa się, naśmiewa,
    a oni wciąż swoje —
    mieli się raz pierwszy
    we dwoje oboje —
    — zagarnęła spódnicę
    do znaku pomiętą —
    pachniała wykami,
    bławatem i miętą —
    "— gdzieś ty bywała
    przez całą odwieczerz —
    ani to udoisz,
    ni chleb upieczesz — "
    "— zbierałam pióreczka
    złocistych żurawi —
    zbierałam pióreczka
    krakowiackich pawi — "
    — pozbyrkło, pokrętło
    spod kupnych koronek —
    stoczył się pod nogi
    złocisty pierścionek —
    "— cóżeś to, ślub brała —
    skąd pierścionek złoty — ? "
    u— zarobiłam prawie
    za pilne roboty — "
    — pszenica pomięta
    i potaraszona —
    — pierścionek się podział —
    — ona dziwożona —


    Dziewięciosił

    Dziewczyno! — Noce nieprzytomne,
    dziewięćkroć spięte żądzą ciał!
    Noce szczęśliwe, przeogromne,
    straszliwy krzyk! tętniący szał!

    Ust krwawe zwarcie, źrenic mowa,
    biódr wrosłych w siebie mocny splot —
    jękiem splątane, czułe słowa
    i włosów Twoich suchy pot!

    Znużonych krótki sen nas zmaga —
    lecz nagle budzi żądzy głód —
    i znów pode mną leżysz naga
    w tym podniesieniu cudnych ud.

    Wpierw tajemnicę Twoją pieszczę
    szaleństwem szybkim warg i ócz —
    palcami wołam w Tobie dreszcze,
    pożarem: wyżej biodra złucz!

    Wsysam się w płatki Twe różowe —
    — pieszczota, zalew krwi — aż ból!
    — wtulam w Twój przepych skwarną głowę,
    na wargach czuję krew czy sól —

    Jesteś zjawieniem z mórz zrodzonem,
    wstałaś, Afrodis, z wód i zórz —
    przeto tak pachniesz burz ozonem
    i słona jesteś ciszą mórz.

    Płomienną lawą kasztanową
    tryskam jak wulkan w głąb Twych trzew
    a nad zapachem drży echowo
    dionizyjski, winny śpiew!

    Euoi! — — i znów się szał rozpłoni,
    bo piję wciąż, z rozkoszy mrąc,
    z wnętrza Twej cudotwórczej dłoni
    nieustającą siłę żądz.


    Gdziekolwiek

    Gdziekolwiek zwrócę oczy — widzę tylko Ciebie!
    łąką jesteś i rzeką i słońcem na niebie.

    Gdziekolwiek słuch skieruję — Twój głos jeno słyszę
    — jeśli nawet jest ciszą, ja słyszę tę ciszę.

    W powietrzu, na ulicy, na miedzach i grapach
    niebo i ziemia mają Twego ciała zapach.

    Wargi moje miód znoszą z miodzistych wyrębów —
    to smak krwi Twej żywicznej i smak Twoich zębów.

    W dolinach zbożne łany, czy na szczytach chmury —
    wszystko ma wonną słodkość i czar Twojej skóry.

    Ruchy gwiazd i atomów, pieśń i wszelkie życie
    reguluje rytm krwi Twej. Twego serca bicie.

    Myśl moja Twej postaci wyrasta amforą,
    uczucia kształt kwiecisty rąk i nóg Twych biorą.

    Tajemnica rozkoszą i szałem spowita
    o jutrzni ponad światem różami zakwita.

    Wyświetlenia: 2957  •  Komentarze: 0  •  Napisz komentarz [ Wstecz ]




  •  Wyszukiwarka
  • Zaawansowane




  •  Link do nas
  • Podziel się linkiem do naszej strony . Użyj poniższego kodu HTML:




  •  Najnowsi użytkownicy


  • Jest 291 użytkowników online :: 0 zarejestrowanych, 1 ukryty i 290 gości

    Zarejestrowani użytkownicy: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika


  •  Statystyki
  • Podsumowanie
    Liczba postów: 114202
    Liczba tematów: 13146
    Liczba ogłoszenń 4
    Liczba przyklejonych: 139
    Liczba załączników 97

    Tematów dziennie: 2
    Postów dziennie: 16
    Użytkownicy dziennie: 0
    Tematów na usera: 78
    Postów na usera: 676
    Postów na wątek: 9

    Liczba użytkowników: 169
    Ostatnio zarejestrowany użytkownik: zeedyssy

  •  Ankiety
  • W którym okresie żyło ci się najlepiej?

    1944–1954

    14%
    1955–1964

    Brak głosów
    1965-1974

    Brak głosów
    1975-1984

    Brak głosów
    1985-1994

    43%
    1995.-2004

    Brak głosów
    2005-2014

    Brak głosów
    2015-2024

    43%

    Liczba głosów : 7

    Wyświetl temat


  •  Clock