Kompleksy, kontrasty, a po środku Manti
-
elutka
Kompleksy, kontrasty, a po środku Manti
Wyjechali przed laty z kraju, gdzieś na wymarzony Zachód. Przyjeżdżają gonieni tęsknotą i z leciwym dystansem patrzą na ludzi i rzeczywistość. Na naszą obecną rzeczywistość.
I co słyszymy od nich o nas? Ano słyszymy, że na ulicy pachnie naszymi kompleksami- miast wesołych uśmiechów pełną gębą, szare skwaszone twarze w swoistym przygarbionym korowodzie. Dlaczego? Skąd taka ocena?
Ano, życie niełatwe -dla wielu jest walką o zaspokojenie najbardziej podstawowych potrzeb. bywa cudotwórczą praktyką pozwalającą jakoś przetrwać od pierwszego do pierwszego. Sztuką lawiracji między niepozapłacanymi rachunkami i sporym debetem na koncie stanu posiadania.
Perspektywy też w kolorze brudnego różu, żeby nie rzec -osmalonego na czarno. Gęby więc wykrzywiają się, plecy kurczą, a krok traci raźną sprężystość. A w dłoniach kolorowy lajtmotyw- foliowe reklamówki pełne zmartwień, kłopotów i produktów z najniższej najczęściej cenowej półki, ewentualnie z pobliskiego używaka.
Z drugiej strony zaś na tej samej ulicy, eleganckie auta, olśniewający blask karoserii na wysoki połysk, że aż oczy razi, ewentualnie w oczy razi i kłuje!
W podmiejskich prestiżowych dzielnicach hacjendy niczym z "Dynastii" i nawet zaprzyjaźnione Azory na posesjach, wyszukanymi rasami sankcjonują wysoki poziom stopy życiowej właścicieli.
Różowo zatem, czy szaro?! Przypieczętowane kompleksami niepowodzenia, czy dumne głaskanie po plecach tych, którzy mają plecy, łokcie , bary na koncie, tudzież wypasione konta!?
Do kompleksów tedy dołączją kontrasty -wielce niezrozumiałe dla przybyszów, a tak świetnie udomowione w naszych realiach.
A może to po prostu jest tak, że ktoś kompleksy mieć musi, aby kompleksów mógł nie mieć ktoś?!
Tu dobrnęłam do pytania, kto kompleksów nie posiada... I z niezmiennym zadziwieniem jako pierwszy pojawia się przed moimi oczami obrazek zadowolonych z siebie naszych swojskich polityków! Ich zadowolone oblicza wskazują na szczególnie wysoki poziom samooceny, graniczącej wręcz z samouwielbieniem! Powinnam dojść do konkluzji, że skoro tak, to są to bezapelacyjnie ludzie sukcesu, bez kompleksów i nadkwasoty?!
I może to tylko my, my, w tych naszych brudnoróżowych szkłach, ich sukcesów dojrzeć nie umiemy?! Baaa!!! Należycie docenić i zawzięcie przyklaskiwać!
Może to my- zwykli zjadacze chlebusia z czymkolwiek, cierpimy na nadkwaśność?! Może trzeba nam Manti, by słowo "zgaga" kojarzyło się jedynie z pieszczotliwym małżeńskim określeniem?! Może zbiorowa recepta jako antidotum na nasze kompleksy i w/w kontrasty?! Pewnie koncerny farmaceutyczne byłyby zachwycone i dumnie podniosłyby PKB, a i nam z gąb nie schodziłby zadowolony zdrowy uśmiech!
I co słyszymy od nich o nas? Ano słyszymy, że na ulicy pachnie naszymi kompleksami- miast wesołych uśmiechów pełną gębą, szare skwaszone twarze w swoistym przygarbionym korowodzie. Dlaczego? Skąd taka ocena?
Ano, życie niełatwe -dla wielu jest walką o zaspokojenie najbardziej podstawowych potrzeb. bywa cudotwórczą praktyką pozwalającą jakoś przetrwać od pierwszego do pierwszego. Sztuką lawiracji między niepozapłacanymi rachunkami i sporym debetem na koncie stanu posiadania.
Perspektywy też w kolorze brudnego różu, żeby nie rzec -osmalonego na czarno. Gęby więc wykrzywiają się, plecy kurczą, a krok traci raźną sprężystość. A w dłoniach kolorowy lajtmotyw- foliowe reklamówki pełne zmartwień, kłopotów i produktów z najniższej najczęściej cenowej półki, ewentualnie z pobliskiego używaka.
Z drugiej strony zaś na tej samej ulicy, eleganckie auta, olśniewający blask karoserii na wysoki połysk, że aż oczy razi, ewentualnie w oczy razi i kłuje!
W podmiejskich prestiżowych dzielnicach hacjendy niczym z "Dynastii" i nawet zaprzyjaźnione Azory na posesjach, wyszukanymi rasami sankcjonują wysoki poziom stopy życiowej właścicieli.
Różowo zatem, czy szaro?! Przypieczętowane kompleksami niepowodzenia, czy dumne głaskanie po plecach tych, którzy mają plecy, łokcie , bary na koncie, tudzież wypasione konta!?
Do kompleksów tedy dołączją kontrasty -wielce niezrozumiałe dla przybyszów, a tak świetnie udomowione w naszych realiach.
A może to po prostu jest tak, że ktoś kompleksy mieć musi, aby kompleksów mógł nie mieć ktoś?!
Tu dobrnęłam do pytania, kto kompleksów nie posiada... I z niezmiennym zadziwieniem jako pierwszy pojawia się przed moimi oczami obrazek zadowolonych z siebie naszych swojskich polityków! Ich zadowolone oblicza wskazują na szczególnie wysoki poziom samooceny, graniczącej wręcz z samouwielbieniem! Powinnam dojść do konkluzji, że skoro tak, to są to bezapelacyjnie ludzie sukcesu, bez kompleksów i nadkwasoty?!
I może to tylko my, my, w tych naszych brudnoróżowych szkłach, ich sukcesów dojrzeć nie umiemy?! Baaa!!! Należycie docenić i zawzięcie przyklaskiwać!
Może to my- zwykli zjadacze chlebusia z czymkolwiek, cierpimy na nadkwaśność?! Może trzeba nam Manti, by słowo "zgaga" kojarzyło się jedynie z pieszczotliwym małżeńskim określeniem?! Może zbiorowa recepta jako antidotum na nasze kompleksy i w/w kontrasty?! Pewnie koncerny farmaceutyczne byłyby zachwycone i dumnie podniosłyby PKB, a i nam z gąb nie schodziłby zadowolony zdrowy uśmiech!
-
elutka
-
elutka
Ela, Fobiak ma niestety tym razem rację. Wydaje się, jakbyś bardzo ważkie tematy opisywała z pozycji obojętnego, nawet odrobinę znudzonego obserwatora. Czasami taki zabieg ma sens, ale wydaje mi się, że nie w tym tekście. Tu powinno być odczuwalne zaangażowanie, nawet wściekłość narratora, które poruszyłoby czytelnikiem.
Tekst podejmujący taką tematykę powinien kłuć, powinien wbijać w czytelnika niezliczoną ilość ‘igiełek’ – jak kaktus, który nieopatrznie dotknęliśmy gołą dłonią.
Ela szarpią mną w tej chwili wewnętrzne rozterki. Z jednej strony nie powinnam zamieszczać żadnych uwag krytycznych, gdyż nie umiałabym napisać tego co napisałaś, z drugiej zaś – tekst jest na tyle ‘dotykający’, ze oczekiwałabym iż mną wstrząśnie.A niestety nie zdołał tego zrobić.
Nie bój się, wróć, bo warto, bo dasz radę! Przecież wiesz o tym doskonale.
Tekst podejmujący taką tematykę powinien kłuć, powinien wbijać w czytelnika niezliczoną ilość ‘igiełek’ – jak kaktus, który nieopatrznie dotknęliśmy gołą dłonią.
Ela szarpią mną w tej chwili wewnętrzne rozterki. Z jednej strony nie powinnam zamieszczać żadnych uwag krytycznych, gdyż nie umiałabym napisać tego co napisałaś, z drugiej zaś – tekst jest na tyle ‘dotykający’, ze oczekiwałabym iż mną wstrząśnie.A niestety nie zdołał tego zrobić.
Nie bój się, wróć, bo warto, bo dasz radę! Przecież wiesz o tym doskonale.
-
elutka
-
elutka
-
dean
elu... do jednego wora... włożyłaś emigrację, szare gęby, biedę, bogactwo, polityków, uśmiech... wyszedł budyń...
może to będzie bez związku, ale mam zwykle dziwne skojarzenia...
widziałem ostatnio w jednym szpitalu taki plakat strajkowy... na dwóch szalach wagi postawiono:
1) 900 PLN, które Państwo Polskie łoży dziennie na jednego posła
2) 3,2 PLN, które Państwo Polskie łoży dziennie na jednego pacjenta
cóż z tego wynika? statystycznie rzecz biorąc - niewiele... ale chwytliwe jest...
drugi plakat... "Czy w Polsce nadal rządzi NKWD?"... i do tego instrukcja dla ambasad radzieckich w krajach Europy ÂŚrodkowej i Wschodniej, żeby ograniczać środki (oprócz tych, przeznaczonych na organy ścigania) szczególnie na służbę zdrowia... chwytliwe? a jakże! do tego Józef Stalin stojący za sterem, na którym napisano: "Polska Służba Zdrowia"...
jeśli do czegokolwiek zmierzam przedstawiając te dwa plakaty... to do tego, że felieton (bo chyba felieton chciałaś napisać)... nie jest z natury rzeczą obiektywną... owszem... przedstawiasz tu dysonanse, zajmujesz stanowisko (nie trzeba stanowiska podkreślać wykrzyknikami)... ale operujesz tradycyjnymi kalkami... bogaci-biedni... politycy-zwykli zjadacze chleba... emigracja-my tutaj, co się męczymy...
gdybym sam miał przedstawiać takie dysonanse... to dokonałbym analizy porównawczej... "badylarz" z peerelu-czwarty na liście najbogatszych polskich kapitalistów w IV RP... biedak "realnego" socjalizmu-biedak wciąż młodego kapitalizmu... emigrant roku 68, 80, 87 kontra emigrant lat 97-07...
to, że są bogaci i biedni... jest zbyt oczywistą konstatacją...
ale ten numer ze zgagą jest ekstra... Naród Cierpiący na Zgagę... to jest wyjście do mocnego dowalenia po dupie... Narodowi
może to będzie bez związku, ale mam zwykle dziwne skojarzenia...
widziałem ostatnio w jednym szpitalu taki plakat strajkowy... na dwóch szalach wagi postawiono:
1) 900 PLN, które Państwo Polskie łoży dziennie na jednego posła
2) 3,2 PLN, które Państwo Polskie łoży dziennie na jednego pacjenta
cóż z tego wynika? statystycznie rzecz biorąc - niewiele... ale chwytliwe jest...
drugi plakat... "Czy w Polsce nadal rządzi NKWD?"... i do tego instrukcja dla ambasad radzieckich w krajach Europy ÂŚrodkowej i Wschodniej, żeby ograniczać środki (oprócz tych, przeznaczonych na organy ścigania) szczególnie na służbę zdrowia... chwytliwe? a jakże! do tego Józef Stalin stojący za sterem, na którym napisano: "Polska Służba Zdrowia"...
jeśli do czegokolwiek zmierzam przedstawiając te dwa plakaty... to do tego, że felieton (bo chyba felieton chciałaś napisać)... nie jest z natury rzeczą obiektywną... owszem... przedstawiasz tu dysonanse, zajmujesz stanowisko (nie trzeba stanowiska podkreślać wykrzyknikami)... ale operujesz tradycyjnymi kalkami... bogaci-biedni... politycy-zwykli zjadacze chleba... emigracja-my tutaj, co się męczymy...
gdybym sam miał przedstawiać takie dysonanse... to dokonałbym analizy porównawczej... "badylarz" z peerelu-czwarty na liście najbogatszych polskich kapitalistów w IV RP... biedak "realnego" socjalizmu-biedak wciąż młodego kapitalizmu... emigrant roku 68, 80, 87 kontra emigrant lat 97-07...
to, że są bogaci i biedni... jest zbyt oczywistą konstatacją...
ale ten numer ze zgagą jest ekstra... Naród Cierpiący na Zgagę... to jest wyjście do mocnego dowalenia po dupie... Narodowi
-
elutka
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości