Hedonista
Hedonista
Zbudził go zapach świeżo parzonej kawy. Kofeina była pierwszym składnikiem , codziennej dawki rozkoszy. Jak zwykle ciężko było mu przezwyciężyć siły grawitacji. Wkurwiała go tam niemożność latania. Wszelki wysiłek był dla niego swoistym grzechem, którym plamił swój nieskazitelny egoistyczny wizerunek. Czy nie pragnął być jak monarcha co wszelkiej pracy się brzydzi, a
za przedmiot honoru stawia sobie patrzenie "jak ten małpoludny sługa poci się i zgina by jego rozkoszy stało się zadość". Kochał ten dreszczyk, który przeszywał go gdy jego BOSKI DUCH, wznosił się ponad motłoch szarej masy. Po porannej coffee, przyszedł czas na upajanie się pieknością cielesnego ja. Te godziny spędzone na umiejętnym wpatrywaniu się w zwierciadło. Tego nie mógł odebrać mu nikt. Był panem swego losu. Losu próznego pawia. Przezwyciężając na chwilę Narcyza swojej duszy, odszedł od polerowanego szkła. Wiecznie nieświadoma, dziwna Jasia, znów zaczęła robić mu wyrzuty: "że o nic nie dba", "że przez noc ciemną wędruje wciąż, w czasie gdy ona umiera ze strachu". Pan K. dawno zrozumiał że nie ma obowiązku robić czegokolwiek DLA niej. Rodzina to abstrakcja, iluzja wspólnoty, w której szpony niejeden już wpadł. Pluł na te wizerunki z uczonych ksiąg. Czyż pierwszy lepszy człowiek, wprost z ulicy wydawał mu się mniej ważny niż jakaś matka czy tam coś. Nie. Absolutnie nie.
za przedmiot honoru stawia sobie patrzenie "jak ten małpoludny sługa poci się i zgina by jego rozkoszy stało się zadość". Kochał ten dreszczyk, który przeszywał go gdy jego BOSKI DUCH, wznosił się ponad motłoch szarej masy. Po porannej coffee, przyszedł czas na upajanie się pieknością cielesnego ja. Te godziny spędzone na umiejętnym wpatrywaniu się w zwierciadło. Tego nie mógł odebrać mu nikt. Był panem swego losu. Losu próznego pawia. Przezwyciężając na chwilę Narcyza swojej duszy, odszedł od polerowanego szkła. Wiecznie nieświadoma, dziwna Jasia, znów zaczęła robić mu wyrzuty: "że o nic nie dba", "że przez noc ciemną wędruje wciąż, w czasie gdy ona umiera ze strachu". Pan K. dawno zrozumiał że nie ma obowiązku robić czegokolwiek DLA niej. Rodzina to abstrakcja, iluzja wspólnoty, w której szpony niejeden już wpadł. Pluł na te wizerunki z uczonych ksiąg. Czyż pierwszy lepszy człowiek, wprost z ulicy wydawał mu się mniej ważny niż jakaś matka czy tam coś. Nie. Absolutnie nie.
- haiel selassie
- Posty: 210
- Rejestracja: 2007-08-07, 00:17
- Lokalizacja: poland
- Kontakt:
- haiel selassie
- Posty: 210
- Rejestracja: 2007-08-07, 00:17
- Lokalizacja: poland
- Kontakt:
- haiel selassie
- Posty: 210
- Rejestracja: 2007-08-07, 00:17
- Lokalizacja: poland
- Kontakt:
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość