jak co ranek siadam na brzegu snu
zniechęcona poznawaniem kolejnych minut
uwiązana przeszłością tego kim nie jestem
zapchnięta z głównej drogi przez własny brak decyzji
myślę o tym czym się dziś nakarmię
twoją bezmiłością czyjąś pogardą własną podłością
obłudą bezcelowością niezadowoleniem
wychodzę na balkon z naparem ze śmietanką rutyny
dopełniając smutek siwym tytoniu dymem
patrzę w dół niechętnie na krążących w półśnie ludzi
ÂŚmiejąc się do Słońca
erekcjato poranne
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości