tak czasem wyciekam (da? nie dam dla dam, przyrzekam)
zostawmy jutro niech stoi znakiem zapytania
zniewalacz - dzieciństwa zabawy
koledzy sprzedawali mąkę dziś się lepiej bawią
barwnik na oczy, kiedy kłamiesz szkrabie
dziś jestem przed wcale, amen padnie dalej
noc brzask zmierzch nie doczekam
malec zniesie wszystko-musi
przecież nie zatrzyma ręki
bo go wyrzuci
nie dygać prze pani
nie drążyć tematów
wątle ujmuję się w stanie
modeluję kontur
ave
pisk
płaskich
rozklepuję ogon karawany
zmyślonym tułaczom wielbłądom ospałym
trę nos
biedny quasimodo
przecinką w brzezince dojdziemy do chwały
do chały tak samo ze stałą zapałek
i zmienną co komu w łeb strzeli
utnij przy gardzieli i pan ten jak kaczka
sika krwią miast głowy
tasiemka od serca czerwona i lepka
kłopocze galopem na przełaj pędzących
po oczach weź poznaj, za oczy masz zabić
twarz w ramki oprawić i zerkać i zerkać
rozniećcie gardełka
pieśń zbłądzi po skałach
co z losem co z nami
co z tym co przyniosłem
opuszczam ceglany do betonu wracam
czy żal mi
może rozgranicz treść od pomiędzy
teksty mogą posiadać różne role
nie ma tak by były pozbawione
nie ma wierszowych eunuchów
choć może
powinienem teraz ukłonić się wpół
tak by czaszką wyprostować ziemię
powiedzieć przepraszam i iść stąd
ale gdzie skoro już skończone
oddycham nocnym miastem
tu ludzie reliktem
przesiaduję na alei zgniłych liści
poproszę spokój - potrę go
lampka wina zaczyna ponosić wyobraźnię
płaskie spojrzenie ważne by wyraźnie
obejrzę to czego nie warto
pewność wyroków i posyłam uśmiech
w kąt z którego zerka pozerka
malowana lala blond
zmieniam klimat na szum podświetlonej wody
inauguracja już blisko
wokół zakochane szepty, wyśmiane rozmowy
nadal blisko
a nie wiem czy chcę
czy istnieją powody pragnienia
nie piję, fontanna jest brudna
afirmuję się mdłościami na myśl o tobie
często stany, za często, za mocno
za w ogóle poproszę
jest dobrze podobno licho
nie tajemnica że odliczam czas
nie wiem dokąd - najdłużej
najmocniej już było i tyle wystarczy
żal do siebie za błędy
za kilka tych chwil do których nie tęsknię
bo wiem że wykończą ostatnie palce
w ręce co ściska za szyję
powinienem teraz ukłonić się wpół
czołem przybić co pode mną żyje
zatrzymać full z życzenia by żyć
po prostu na amen
po prostu po prostu
wiersze niosą mnie przez poezję
maczam palec w farbie
bawię się bez żartu
bo trzeba poważnie aż strach
siąkam z przekąsem nosem
zimno bez barw
przekaz
amok
kilka kęsów wiary
że warto że to nie omamy
tak mija znów wieczór
oby był tu znowu
na chwilę rozmowy
kamień! komu!? komu!?
to już zwyrodnienie
pisanie marzenie mazanie
szarpanina o ochłap szczęścia
bo kazano uciekać od karmienia rynn deszczem
tak czasem wyciekam (da? nie dam dla dam, przyrzekam)
Moderator: Gacek
- malo istotne
- Posty: 45
- Rejestracja: 2008-04-01, 12:58
- Kontakt:
tak czasem wyciekam (da? nie dam dla dam, przyrzekam)
"Niewolnicy zawsze i wszędzie niewolnikami będą,
daj im skrzydła u ramion,
a pójdą zamiatać ulice skrzydłami" Cyprian Kamil Norwid
daj im skrzydła u ramion,
a pójdą zamiatać ulice skrzydłami" Cyprian Kamil Norwid
-
- Posty: 3473
- Rejestracja: 2007-10-02, 20:07
- Kontakt:
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości