nie chcę być twoim mężem bo się boję złamania
przysięgi na amen
załóżmy taki gips
że wieczność określana mianem aż do śmierci ulegnie nieplanowanemu przedłużeniu z powodu urlopu pana B
i co wtedy
pójdziemy na banany?
znów?
do potęgi setnej?
wolę jeden raz a ostro przyprawić tę słodycz
i poczuj to: śmierdzieć
na starość będę okrutnie bo mi się para skompensuje
chyba się jednak nie zamrożę by powiedzieć dzieciom stop
bo nie lubię lodów
ty sobie lub
ja będę jadł buraki
o tym wszystkim przypomniał mi kształt twoich ust odciśnięty
na koszuli wieszanej w sadzie
to była moja koszula
kiedy to pocałowałaś mnie jeszcze ostatni raz nieczule pod łopatką?
nie pamiętam!
zdjąłem więc filtr z oczu i spostrzegłem, że ślad na koszuli to tylko brud
nie chcę być twoim mężem
A mnie zaczynają irytować bliżej nieokreślony kilometry wersów. Ponieważ pasienie owiec ogranicza mnie bardzo, dlatego do pełnego zrozumienia potrzebuję uporządkowanej wersyfikacji i w miarę określonego gatunku lub chociaż rodzaju literackiego. Każdy z nich rządzi się innymi prawami i odczytywanie "dzieła" przez ten pryzmat zdecydowanie ułatwia warstwę interpretacyjną.
szara eminencja
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości