Słuchała nabożeństw codziennie,
żarliwie i sumiennie,
chcąc wyzbyć się własnej biedy,
w soboty topiła swe smutki niedzielne,
sąsiadki krzyczały: o rety !
Scenariusz to niezbyt filmowy i nazbyt monotonny,
by pisać go nieskończenie,
połknęła truciznę, popiła płynem wonnym,
już ją nie gryzie sumienie.
Wręczcie skończyła swe smutki niedzielne,
na ołtarzu dotarła do ,,mety,,
zabiły dla niej dzwony kościelne,
wierni krzyczeli: o rety!
mysz kościelna
erekcjato każdy swoją metę ma
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości