-No i? Pozbierałaś informacje?
-Taa...Szkoda gadać...
-A co się stało?
-Co się stało, co się stało... Nic się nie stało
Tyle szumu, że nikt nie pisze, zawracanie głowy...
delegacja do Bolesławca...a tu dupa, dałam się wpuścić w maliny...
-Opowiadaj!
-No więc wsiadłam w auto o poranku i jadę.
Dojechałam do rogatek, Bolesławca patrzę- fobiak.
Sprawdzał trasy wjazdowe i wyjazdowe.
Nawet pomachał...
-O kurde... A tak Cię wysyłał..
-No. Ale to nic. Stwierdziłam, że jak już jestem to zacznę od prezydenta miasta.
Bo on niby najlepiej zna to mi coś opowie. Nie wpuścili mnie.
-Â?artujesz?
-Nie. Dowiedziałam się, że od rana siedzi u niego jakaś kobieta
i wypłakuje w rękaw o dofinansowanie nagrody za konkurs- anty- czka.
- I co udało jej się?
- A skąd ja mam u licha wiedzieć. Wybiegłam z ratusza,
poszwędałam się po uliczkach i wlazłam na Garncarską. I kto wpadł na mnie?
-Hmm..fobiak?
-Nieee, ann13 odmierzała metrem krawieckim ulicę, w zestawieniu z Marszałkowską
pewnie te centymetry jej do awersacji były potrzebne... Szał w oczach,
rozwiany włos...przeszłam na drugą stronę.
- Ale jaja...
-Zebyś wiedział, ale to nie koniec...Zmęczona i zniechęcona,
podjechałam do Chaty Opałkowej. Wchodzę, przy pierwszym stoliku
siedzi dean i cieniu. Z piwem.
-Dosiadłaś się?
- No coś ty...Wyszłam. Wsiadłam w auto i wróciłam
dopisać awersację
