byl raczej zamozny, choc z kredytami
wnerwialo go to, ze nic sie nie zmienia
z miesiaca na miesiac walczyl z ratami
i w koncu zrobil ten rachunek sumienia
zbilansowal marzenia i musy otwarte
pod kreska wyszlo calkiem niezbicie
ze wszystko co robil jest gowno warte
ze wpadl w rutyne i slepo stracil zycie

stal w gumowcach w umysle
i bal sie swa prawda ubrudzic
liczyl, ze pomoc ktos przysle
chcial sie wyrwac lub zbudzic
chcial zrzucic kajdany moralne
i uciec w krajobraz nieznany
chcial ratowac to zycie marne
czul sie zgwalcony, niechciany
czul, ze sie w bestie zmienia
juz mylil, kogo klac w zlosci
za nic i za ludzkie cierpienia
... bo on chcial tylko wolnosci
zrozumial, ze wolny bedzie
jesli sie nabytku pozbedzie

rzucil to wszystko i cieszyl sie w koncu
ze jest juz ptakiem, ze nic nie posiada
kapal sie noca i kapal dniem w sloncu
poczul ta lekkosc i jak szczescie gada
przechodzil obok kobiety z kubkiem
az serce z zalu mu chcialo wyskoczyc
nie mial nic by go wypelnic z czubkiem
zaplakal, bo zycie zaczelo sie droczyc

stal w gumowcach w umysle
i bal sie swa prawda ubrudzic
liczyl, ze pomoc ktos przysle
chcial sie wyrwac lub zbudzic
chcial zrzucic kajdany moralne
i uciec w krajobraz nieznany
chcial ratowac to zycie marne
czul sie zgwalcony, niechciany
czul, ze sie w bestie zmienia
juz mylil, kogo klac w zlosci
za nic i za ludzkie cierpienia
... bo on chcial tylko wolnosci
zrozumial, ze wolny bedzie
jesli sie wzroku pozbedzie

i lazil o lasce z oczami powykluwanymi
byl szczesliwszy, ze biednych nie widzi
gwizdal sobie ciagnac szlakami znanymi
dumny i ze obdarty juz sie nie wstydzi
na stacji uslyszal placz kobiet zolnierzy
zegnajacych jadacych na wojne iracka
lza poleciala, szepnal, ogluchnac nalezy
przebil bebenki drutem z pasja wariacka

stal w gumowcach w umysle
i bal sie swa prawda ubrudzic
liczyl, ze pomoc ktos przysle
chcial sie wyrwac lub zbudzic
chcial zrzucic kajdany moralne
i uciec w krajobraz nieznany
chcial ratowac to zycie marne
czul sie zgwalcony, niechciany
czul, ze sie w bestie zmienia
juz mylil, kogo klac w zlosci
za nic i za ludzkie cierpienia
... bo on chcial tylko wolnosci
zrozumial, ze wolny bedzie
jesli sie sluchu pozbedzie

jak lajza wlokl sie brudny, slepy i gluchy
lykal to szczesie nozdrzami z chytrosci
nie walczyl, nie dochodzily go zle sluchy
szczesciem sie spajal w swojej wolnosci
chcial sie tym uczuciem z innymi podzielic
chcial cala ludzkosc z zlej drogi zawrocic
juz nie chcial sam z wolnosci sie weselic
i z tego powodu sie zaczal znow smucic

stal w gumowcach w umysle
i bal sie swa prawda ubrudzic
liczyl, ze pomoc ktos przysle
chcial sie wyrwac lub zbudzic
chcial zrzucic kajdany moralne
i uciec w krajobraz nieznany
chcial ratowac to zycie marne
czul sie zgwalcony, niechciany
czul, ze sie w bestie zmienia
juz mylil, kogo klac w zlosci
za nic i za ludzkie cierpienia
... bo on chcial tylko wolnosci
zrozumial, ze wolny nie bedzie
jesli sie utopii nie pozbedzie